Z reguły wraz z postępem choroby np. u osób w b.zaawansowanym stadium zapotrzebowanie na pełną informację zwykle maleje? - http://www.forum-onkologi...dziec-vt406.htm
Mamie jest i tak trudno - po co jeszcze obciążać ją brakiem nadzieji? Gdy przyjdzie czas, sama będzie wiedziała...
Zgodzę się z pixi, tak było np. w naszym przypadku.
Na początku choroby Mama chciała wiedzieć wszystko, później tylko czy jest dobrze. nawet programów w tv o raku nie chciała na oczy widzieć, nawet jeśli mówiono o jakiejś słynnej osobie, która zmarła na tę chorobę, prosiła aby przełączyć. Ja pochłaniam informacje, ale nie przekazywałam tego Mamie, nie życzyła sobie. Była zmęczona tematem i szanowałam to. Jakoś tak dało się wyczuć kiedy potrzebuje informacji a kiedy nie.
To bardzo delikatny temat i myślę, że znasz najlepiej swoją Mamę i wiesz, co i kiedy Jej przekazać. Ważne jest też to jak przekazujemy wiadomości.
Beatko życzę Ci dużo siły.
Pozdrów Mamusię i uściskaj ją ciepło.
_________________ "Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
Witajcie, bardzo dziękuję za rady, wasze komentarze bardzo mi pomogły...
W czwartek zabrałam Mamcię do domku... Jeszcze w szpitalu Mama została namówiona przez ordynatora oddziału płucnego na opiekę hospicjum domowego... i wyraziła na to zgodę... Pan doktor nie mówił wprost o hospicjum tylko ładnie ubrał to w słowa i była mowa jedynie o opiece domowej lekarza i pielęgniarek... Po części jestem mu wdzięczna ale też mam do niego duży żal... Pięknie mówił o tej opiece domowej, że przy wypisie da nam skierowanie, że po zgłoszeniu się do HD w ciągu paru dni będzie umówiona wizyta lekarza itp. itd. Jedank życie to nie bajka i jak zwykle rzuca same kłody pod nogi... Hospicjum nie przyjęło nawet mojego zgłoszenia bo mają duże kolejki... Nie wiem co robić?? Pan ordynator nie uprzedził mnie, że tak może być... Jakoś mu zaufałam i myślałam, że wie co mówi... W hospicjum kazano zadzwonić mi w przyszłym tygodniu, wtedy konkretnie powiedzą ile mamy czekać ale uprzdzili mnie, że ok 3 tygodni... A Mamusia słabiutka... bardzo... Wprowadziłam się do Mamy w czwartek, żeby być z Nią caly czas. Mama ma problemy z oddychaniem... Tej nocy było strasznie... chciałam wezwać karetkę ale Mama nie pozwoliła... "chcę spokoju" - mówi (następnym razem nie posłucham) Wczoraj przez cały dzień nic nie jadła... nie mogłam Jej zmusiać przecież... Dziś zjadła tylko kromkę chleba z masłem... Jestem przerażona... Nie mamy tlenu, nie wiem co robić kiedy Mama tak cięzko oddycha i się dusi??? Otwieram okno i wahluję ją tekturową teczka.... (!!!!!) To smutne, że ponownie nie mam wsparcia od lekarzy... Jedni pozbyli się z odziału, drudzy mają kolejki... To straszne co
się dzieje... Jakiś koszmar okrutny.... Boli mnie też to, ze mój synek patrzy na Babcię i nic nie rozumie... chce się bawić, tłumaczę mu, że Babunia jest chora, że potrzebuje opieki i spokoju ale on łapie tylko na jakiś czas... Później znowu swoje...Nie mam siły... czasami myślę, że powinnam się rozdwoić... Może wtedy wszyscy byliby szczśliwi....
Nie napisałam jeszcze, że Mamusia jest strasznie nerwowa, złości się, że nie może mówić, że nie jest w stanie pójść do łazienki... że jest taka słaba... Okazuje swoją złość bardzo... płakałam już tyle razy, że nie zliczę... Cięzko jest...
_________________ Nadzieja umarła ostatnia... 17 III 2011 [']
Beatko kochana strasznie mi przykro ,ale z tego co czytam to mamusia jest w ciężkim stanie.
Dobrze że się wprowadziłaś do mamci będziesz bardzo blisko.
Życzę ci dużo siły.I ściskam całym sercem.
A co do hospicjum dzwoń może codziennie.........
Beato, Może to kiepska podpowiedź ale tlen możesz wypożyczyć - znajdziesz oferty na allegro (koncentrator tlenu). Kiedy sprawdzałam oferty można było znaleźć za 100-150zł za miesiąc. Życzę Ci dużo siły. Ja też mam chorą mamę, którą bardzo kocham i nie umię pogodzić się z jej chorobą.
_________________ czas przemija nierówno - raz rwie przed siebie, to znów niemiłosiernie się dłuży - ale mimo to przemija, nawet mnie to dotyczy.
BeataM, trzymaj się kochana ,jedynie to pozostaje mi napisać. Fajnie,że jesteś teraz u mamy, z pewnością Twoja obecność dużo jej pomoże, przykro mi jednak ,że sprawy tak się mają. Miej jednak nadzieję,że polepszy się samopoczucie u mamy. To,że jest nerwowa wydaje mi się normalne, ona chciałaby sama sobie radzić z problemami a tu nieststy tak nie jest, bo nawet sama nie ma siły iść do toalety. Chciałaby się pewnie pobawić z wnukiem ,ale niestety choroba odebrała jej siły ..... (kurcze..) Niestety taka jest rzeczywistość. Musisz być dzielna i wytrwała, mama potrzebuje Ciebie a Ty mame. Twój synek również potrzebuje mamy ,(ale z pewnością Ty to wszystko wiesz) a więc głowa do góry , DASZ RADE !!! Najważniejsze,że jesteś przy Niej Pozdrawiam i życzę Wam DUŻO siły !!!
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Kochani na Was zawsze można liczyć, dziękuję Wam za pamięć i troskę...
Mamuisa od czwartku była w domku, wprowadziłam się do Niej. Wszystkie te dni i noce były ciężkie, Mamusia bardzo się męczyła, z godziny na godzinę narastały duszności... W nocy prawie nie spała. Od niedzieli przestała brać leki bo nie radziła sobie z ich połknięciem... w ogóle był problem i z piciem i jedzeniem, nie chciała jeść, próbowałam Ją karmić ale bez większych rezultatów... Próbowałam również załatwić jak najszybciej opiekę domową z hospicjum ale niestety się nie udało (kolejki)
Za jakiś czas będzie możliwość opieki domowej, w chwili obecnej Mamusia przebywa w hospicjum stacjonarnym, nie miałam wyjśćia, musiałam Jej pomóc i ulżyć w cierpieniu, nie mogłam patrzeć jak brakuje Jej powietrza i się dusi... Wytłumaczyłam Mamusi, że musi brać leki, że dadzą Jej dożylnie i poczuje się lepiej i że jak będzie dobrze do zabiorę Ją do domku... Mamusia zgodziła się tam pojechać... Dla mnie osobiście to bardzo trudna decyzja i myślałam, że nigdy się na to nie zgodzi... a jednak...
Mamusia dostała od razu tlen i leki i jest ciutkę lepiej...
W tym miejscu bardzo ale to bardzo dziękuję naszej kochanej DSS, która mnie wspierała i bardzo mi pomogła Jesteś jak zwykle niezawodna DSS
Dziękuję jeszcze jednej Osobie, która sprawiła, że pojawił się uśmiech na mojej
twarzy i poczułam że nie jestem sama, dziękuję Ci Qwera, Dobry Duszku...
Wszystkim Wam również bardzo dziękuję i przepraszam, że tak mało się udzelam.
Ściskam mocno!
_________________ Nadzieja umarła ostatnia... 17 III 2011 [']
Nawet nie mogę sobie wyobrazić jak Tobie ciężko, a moze już pogodziłaś się z tym, że Mamusia się źle czuje.
Co do Hospicjum, to uważam, ze postąpiłaś jak dorosła, mądra osoba. Mama sie mniej męczy a to jest najważniejsze.
A tam również możesz być z mamą cały czas, kiedy tylko chcesz.
Szkoda, że z tym domowym wyszło jak wyszło, ale może niedługo będzie możliwość przychodzenia do Was lekarza i pielęgniarki i będziesz mogła zabrać mamę do domu.
Cieszę się również, że czujesz wsparcie, to jest teraz, obok komfortu dla Twojej mamy, najważniejsze, żebys wiedziała, że nie jesteś sama. Że w takich trudnych chwilach można się też usmiechnąć.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum