1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Rak gruczołowy płuca z przerzutami do mózgu.
Autor Wiadomość
ladyagila93 


Dołączyła: 15 Lis 2016
Posty: 6
Skąd: Bydgoszcz

 #1  Wysłany: 2016-11-15, 06:18  Rak gruczołowy płuca z przerzutami do mózgu.


Witam. Dzień dobry. Mam na imię Agnieszka, mam 23 lata i kilka drobnych pytań w sprawe choroby mojego 63-letniego taty. Czytam to forum od jakiegoś czasu, lecz dopiero teraz postanowiłam poszukać tutaj odpowiedzi na moje konkretne wątpliwości i być może trochę otuchy..

Po krotce opiszę Wam jak doszło do tego, że wyjryto tę okropną chorobę u taty. Od stycznia tego roku zauważyłam na początku, że tata dziwnie stawiał lewą stopę jakby utykał. Z czasem to postępowało i w marcu tata już widocznie utykał. Nie chciał wcześniej do lekarza ale wtedy w marcu wysłałam go już pilnie do lekarza. Nie będę tu już się rozpisywać ale od lekarza rodzinnego do soecjalisty z fiaskiem i z powrotem...Byliśmy u chirurga naczyniowego, ortopedy, traumatologa, rehabilitantów...Do czerwca chodziliśmy tak z fiaskiem..Ja jestem studentką inżynierii biomedycznej i w końcu gdy zorientowałam sie że te wizyty nie pomagają poprosiłam lekarza POZ żeby może zajrzeli do mózgu- mówię sobie może coś uciska na jakiś nerw..TYMBARDZIEJ że lekarz rodzinny zaczął coś o mikroudarze ale sic! Nie zrobił żadnego badania..."Nie nie ja jestem lekarzem ja wiem lepiej wyślemy tatę do neurologa.." No dobrze poszliśmy do tego neurologa. Neurolog zrobił tacie rezonans L-S i leczył tate usilnie na korzonki....Zlecił nawet operację dolnego odcinka kręgosłupa..Owszem mój tata ma bardzo zniszczony kręgosłup po latach pracy jako maszynista (wiadomo przeciążenia w trakcie jazdy itp ale jak się później okazało nie to było winowajcą nogi. W końcu sie zdenerwowałam i poszukałam innego neurologa plus neurochirurga. Żeby nie było od samego marca wszystko prywatnie bo podejrzewam że na nasz kochany NFZ nadal byśmy czekali :D Nie przedłużając po kilku wizytach u w/w specjalistów neurologii w końcu w sierpniu zlecono tacie TK mózgu. Wyszedł w nim guz mózgu. .Później rezonans - wykrył ich 6.. Później szybka akcja karta onkologiczna pobyt w szpitalu zlecenie różnych badań i sie okazało że mózg to methahesis od płuc. Rak gruczołowy płuc. Po pobycie na oddziale chorób nowotworowych płuc w Centeum Onkologii w Bydgoszczy tatę wypisano zlecono 5 "zabiegów" radioterapii o ile dobrze powiem 5x 20Gy która już się odbyła w połowie października i teraz 18.11 pierwsza konsultacja u chemioterapeutow..

Mam kilka pytań odnośnie choroby. Tata bierze pabidexamethason. Na poczatku brał 3:2 (rano:południe) ale cierpiał na bardzo silne bóle żołądka mimo Helicidu. Potem zmniejszyli docelowo na raz rano ale wrócilismy z powrotem bo z nogą się pogarszało a juz było lepiej po sterydach. Czy to naprawdę musi być tak że trzeba wybrac czy będzie baaardzo mocno bolał żołądek czy noga będzie w gorszym lub lepszym stanie?

Druga moja wątpliwość to bardzo silne osłabienie po tej sesji radioterapii. Tacie po tygdoniu wypadły włosy z głowy a aktualnie tatę pójście dwa kroki do toalety męczy tak mocno jak wejście do mieszkania po schodach a mieszkamy na 3 piętrze i cały czas bezskutecznie szukam mieszkania na parterze...Stad moje pytanie czy to po chemii będzie jeszcze bardziej postępować? Boje sie jak to będzie jak zawiozę tatę na te chemie bo mamy ambulatoryjnie a widzę wielką zadyszkę po zwykłym przekreceniu sie na łóżku.

Mieszkam sama z tatą, rodziny zbytnio nie mamy. Moja mama zmarła na raka piersi gdy miałam roczek bo chorowała już ze mną w ciąży. Ja chwilowo porzuciłam studia, pracuję dorywczo i większość dnia poświęcam opiece nad tatą ale choroba mocno postępuje, lekarze nic nie mówią tak jakby trochę olali tatę boję sie czego się dalej spodziewać..Żadnych rokowań nie podali plus wizyta kontrolna dopiero 29.11 ani żadnych badań kontrolnych czy zmiany w mózgu się zmniejszyły. Boje się strasznie. Czytałam o tej chorobie i jestem przerażona. Mam nadzieje, że zdarza się ze ludzie żyją więcej niz rok od wykrycia...Teraz jeszcze ta chemia. Chciałabym tacie zapewnić profesjonalną opiekę w chorobie. Szukam tego mieszkania plus zakupiłam tacie na początku kule twraz juz balkonik żeby ułatwić chodzenie...Doszły silne bóle nogi i była robiona scyntygrafia ale nie ma zmian w kościach. Ktoś coś więcej by powiedział w sorawie tej choroby? Co do nogi to ona nie chce współpracować nie słucha sie tata opisuje że to ciężki słup..Konkretnie lewa noga a guz największy jest w prawej półkuli...Strasznie się boję jak to teraz będzie. Jeszcze jedno pytanie czy jak tata 2tyg po radioterapii napił sie piwa to to będzie niosło za sobą skutki? Tata lubi bardzo piwo ja mu nie pozwalam ale on strasznie uparty a chyba wie ze dużo życia mu nie zostało i korzysta :(

Przepraszam za tak długi post trochę chciałam się wygadać :( Pozdrawiam..
 
torunianka 


Dołączyła: 31 Maj 2016
Posty: 42
Pomogła: 1 raz

 #2  Wysłany: 2016-11-15, 07:57  


Jeśli jest tak jak napisałaś, ze czytasz to forum od jakiegoś czasu to odpowiedzi na większość pytań udzielisz sobie sama. Chyba jest tak, ze wszyscy tu trafiamy szukając jakiegoś pocieszenia, nadziei, zapewnienia, że może nie jest tak źle.
Wygląda na to, że stan Twojego taty jest bardzo poważny. Rak płuca z przerzutami do mózgu.
Teraz to już chyba możesz tylko sprawić żeby mniej cierpiał. Zamiana mieszkania niepotrzebnie skomplikuje Ci życie, Twój tata już niedługo nie będzie opuszczał łóżka.
Przepraszam, że to pisze, ale widzę jak postępuje to choróbsko u mojej siostry, która od diagnozy w kwietniu tego roku stała się cieniem samej siebie, również czytam to forum i jestem juz świadoma, że rak płuc kończy się w 99,9 % śmiercią w szybkim czasie.
Trzymaj się.
_________________
torunianka
 
Ola Olka 



Dołączyła: 11 Lip 2016
Posty: 2642
Skąd: DE / PL śląskie
Pomogła: 281 razy

 #3  Wysłany: 2016-11-15, 09:49  


ladyagila93 z twojego opisu sytuacja wygląda na poważną. Tata ma rozsianego raka płuc i choroba postępuje.
Sam przebieg diagnozy i leczenie przebiegł moim zdaniem niefortunnie - jakby od tyłu - najpierw stwierdzono przerzuty a potem nowotwór w płucach... Wydaje mi się że naświetlanie miało charakter raczej paliatywny a nie leczniczy.
ladyagila93 napisał/a:
Chciałabym tacie zapewnić profesjonalną opiekę w chorobie.

Myślę że jak najszybciej powinnaś dostać wsparcie hospicjum domowego. Jak pisze torunianka może faktycznie tak być że tato niedługo nie bedzie opuszczał łóżka i bedzie potrzebował profesjonalnej opieki a ty wsparcia.
ladyagila93 napisał/a:
Żadnych rokowań nie podali plus wizyta kontrolna dopiero 29.11 ani żadnych badań kontrolnych czy zmiany w mózgu się zmniejszyły

Naprawde ciężko w tym stanie o jakieś rokowania - każdy organizm jest inny i każdy inaczej reaguje na leczenie.
Co ma na celu ta wizyta kontrolna jeżeli wcześniej nie przeprowadzono żadnych badań?
Cytat:
i być może trochę otuchy.

Przykro mi, ale chyba sama zdajesz sobie sprawę, że ta choroba w tym stadium nie jest uleczalna. Staraj sie o jak najwiekszy komfort taty w tym ciężkim czasie a także o wsparcie dla siebie. HD może zapewnić tobie też pomoc psychologiczną - może warto o tym pomyśleć. Trzymaj się.

Pozdrawiam serdecznie i witam na forum
_________________
Niech nasza nadzieja będzie większa od wszys­tkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
 
ladyagila93 


Dołączyła: 15 Lis 2016
Posty: 6
Skąd: Bydgoszcz

 #4  Wysłany: 2016-11-15, 10:04  


Dziękuję za odpowiedzi i przepraszam za "upierdliwosc" co do wizyty kontrolnej to sama nie wiem...Dziwnie to wszystko wygląda...Nie było żadnej ani tomografii ani rezonans dla porównania i nawet nie ma skierowania ale właśnie wyznaczyli wizytę kontrolną u radioterapeuty onkologa. Trochę dziwię się też, że nie zrobią w szpitalu twj chemii żeby wziąć chorego na oddział. No bo nie mal zielonego pojęcia jak będziemy wchodzic i schodzić na 3p. Jeśli tata ma teraz problem nawet z dojściem do łazienki. A w klinice chemie mają tylko przyjezdni z poza miasta..
 
torunianka 


Dołączyła: 31 Maj 2016
Posty: 42
Pomogła: 1 raz

 #5  Wysłany: 2016-11-15, 10:48  


Na wizycie kontrolnej u onkologa pewnie dopiero zlecą jakieś badania.
Nie martw się na zapas jak dowieziesz tatę na chemię, bo nie wiadomo, czy w ogóle będzie się na nią kwalifikował, zależy od wyników badań.
Chyba najlepiej pójść do lekarza I kontaktu, niech on Cie pokieruje, może rzeczywiscie do HD.
Mają przecież jakieś przerobione procedury w tym zakresie.
Jeżeli pacjent nie może o własnych siłach zejść by pojechać do onkologa, powinien mieć zapewniony
transport. Najlepiej wezwać lekarza do domu, niech on decyduje co dalej.
Musisz uzbroić się w cierpliwość i wytrwałość, bo czeka Cię droga przez mękę. Z jednej strony rozpacz, bo musisz patrzeć na cierpienie najbliższej osoby i liczyc się z tym, że wkrótce odejdzie z drugiej zaś musisz być dzielna żeby zapewnić mu godna opiekę.
Skąd na to wszytsko brać siłę - jakoś sobie jednak radzimy, myślę, że człowiek nawet nie zdaje sobie sprawy z tego ile jest w stanie znieść gdy los postawi go przed taką próbą.
Życzę Ci abyś mogła jakoś temu podołać, jesteś młoda, całe życie przed Tobą, dbaj również o siebie.
Pozdrawiam z Torunia.
_________________
torunianka
 
Marcin J 


Dołączył: 01 Gru 2015
Posty: 665
Skąd: Trojmiasto
Pomógł: 91 razy

 #6  Wysłany: 2016-11-15, 12:12  


Ola Olka napisał/a:
moim zdaniem niefortunnie - jakby od tyłu


Olu, w wielu wlasnie przypadkach raka pluc odkrywa sie po przerzutach. Sam rak w plucach przynosi objawy w poznym stanie, a przerzuty te do mozgu daja szybko objawy ze wzgledu na towarzyszacy im obrzek.

ladyagila93,

Piszesz od stycznia zauwazylas niedowlad reki u Taty, musisz wiedziec i zapewne wiesz ze to dlugo, pytanie tylko czy to juz wtedy byly przerzuty.
Jak opisalas u was z ta diagnostyka raczej niebardzo poszlo, ale i tak sie zdarza, a jezeli bylo to juz przerzuty to niewiele by to zmienilo, gdyz przy odleglych przerzutach tylko opieka paliatywna wchodzi w gre.

Naswietlania OUN byly paliatywne, mialy na celu zmiejszenie sie guzow w glowie, niestety radioterapia to bardzo obciarzajacy zabieg i powoduje ogolne oslabienie organizmu, piwo ktore Tata wypil nie mialo wplywu na skutek tej terapi.

Ogolnie nie ma co bronic mu tego jednego piwka, nie zaszkodzi, a teraz jeszcze jest czas, gdy dojda leki p. bolowe to wtedy juz nie bedzie ku temu okazji.

Konsultacja u onkologa ma na celu zakwalifikowanie lub nie do chemioterapi, i tu tylko badanie krwi bedzie wykonane, na podstawie tego lekarz podejmie decyzje. Chemia jezeli zostanie podana to tylko paliatywna, i ta moze rowniez bardzo oslabic Tate.
Dlatego to wlasnie Tata musi zadecydowac czy chce ja przyjac czy nie, ma do tego prawo.

Ty natomiast powinnas sie udac do lekarza rodzinnego o skierowanie do Hospicium Domowego, nikt inny nie potrafi tak opanowac tej choroby i bolu z nia zwiazanego jak oni. Zapewne niedlugo bedziesz potrzebowala ich pomocy, a sa tam czesto kolejki, takze to radzilbym ogarnac w pierwszej kolejnosci.

Widzisz Tata juz odczuwa dyskomfort i bole zwiazane z noga, jest to zapewne spowodowane powiekszajacym sie obrzekiem na prawej polkuli, byc moze nalezalo by zmienic steryd ktory Tata dostaje.

Brak badan obrazowych spowodowany jest progresja choroby, Tato bedzie leczony objawowo, czyli, nie szuka sie guzow meta ktore nie daja zadnych dolegliwosci. W momencie wystapienia dolegliwosci stosuje sie glownie leczenie paliatywne oraz przeciwbolowe.

Z tego co piszesz Tata jest bardzo slaby, obawiam sie ze chemia moglaby narobic wiecej zlego niz dobrego no ale ta decyzja bedzie nalezala do onkologa.

Co do rokowan to przy przerzutach do OUN raczej nastawil bym sie na najgorsze, a czas liczyl raczej w tygodniach nizeli miesiacach. Nas poinformowano zeby nic nie planowac, zyc dniem dzisiejszym i kozystac z obecnosci Tescia.

Prosze tylko abys zalatwila HD, w tym stadium wszystko moze sie dziac expresowo, nie pozwol aby Tata odchodzil w cierpieniu, wiem co mowie i wiem tez ze moj SP Tesc nie odszedl by z tego swiata w spokoju i bez cierpienia gdyby nie opieka HD.

Pozdrawiam serdecznie i witam na forum.
_________________
NDRP, Tesc walczyl 4 miesiace i 1 dzien. Na zawsze w naszych sercach.
 
Ola Olka 



Dołączyła: 11 Lip 2016
Posty: 2642
Skąd: DE / PL śląskie
Pomogła: 281 razy

 #7  Wysłany: 2016-11-15, 12:49  


Marcin J napisał/a:
wlasnie przypadkach raka pluc odkrywa sie po przerzutach

Tak Marcin masz rację, tak bywa. Dlatego często jest to wtedy już zaawansowane stadium.
Niestety brak badań przesiewowych i nietypowe objawy powodują właśnie taką sytuację.

Dlatego często "przypadkowe" odkrycia w trakcie prześwietleń przy uporczywym kaszlu czy zapaleniach płuc lub właśnie tak późno gdy już dają znaki przerzuty.

Pozdrawiam
_________________
Niech nasza nadzieja będzie większa od wszys­tkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
 
ladyagila93 


Dołączyła: 15 Lis 2016
Posty: 6
Skąd: Bydgoszcz

 #8  Wysłany: 2016-11-20, 06:37  


W piatek bylam z tata na pierwszej chemii. Mam kilka :!: pytan jesli moge.

1. Czy po kolorach workow dowiem sie co byl w srodku? Tata dostal te "plukanki" z NaCl a pozniej dwa worki zniebiesk niebieski...

strasznie przykro sie patrzylo na tego bezbronnego czsmutaennego i sennego. Choroba chyba bardzo postepuje gdy wracalchemii chemii samochodem to chcialam tate zaprowadzic powolutku z przerwami do gory a mieszkamy na 3p a nie moglam taty zaniesc czy cos bo jednak sporo wazy (okolo 140kg i nic nie chudnie mimo ze malo je no ale choroba brak ruchu tez swoje robi). No i przed 1p na polpietrze tata dostal takiej dusznosci ze myslalam ze umiera i zadzwonilam po pogotowie. Widocznie po tej chemii to byl za duszy wysilek... Dziwie sie troche bo lekarze wiedza ze mieszkamy wysoko i mowili ze tata musi wejsc. Nie proponowali ani oddzialu ani jakiegos transportu. Tata dostal od ratownikow i lekarza z karetki jakies leki plus podlaczyli tlen no i z tlenem pomogli mi zaprowadzic tate do domu..I powiedzieli ze mam zalatwic zeby na kolejne chemie (9.12 i 30.12) przyjechali sanitariusze w kilku i zniesili tate zawiezli i przywiezli i wniesli bo dla taty za.duzym wysilkiem jest takie wchodzenie. Stad moje kolejne pytanie

2. Czy da rade takie cos zalatwic zeby ktos wniosl i zniosl tate? I gdzie musialabym uderzyc?do lekarza po skierowanie i gdzie dalej :( ?

Tata sie meczy kazdym krokiem dlatego zakazalam mu na razie schodzic z lozka. Tylko siada na jedzenie na lozku a tak lezy. Bo inaczej dostaje ataku dusznosci mega.

3.To moze byc skutek tej chemii - taka dusznosc? Bo innych skutkow nie ma jak wymioty nudnosci. Najbardziej ta dusznosc a wczesmiej tego nie bylo. Mam tez zalatwic tacie koncentrator tlenu...Zastanawiam sie czy lekarz.moglby zapisac jakies leki wziewne analogicznie na takie ataki tak jak ja choruje na astme i mam Ventolin...

Zastanawiam sie tez czy po tych pierwszych dniach chemii moze jest tak zle i moze jednak pozniej Chociaz troszke sie polepszy zeby tata mogl wstac? Istnieje szansa? Wiecie jak to bylo u waszych bliskich? Czy samo pogorszenie stanu po chemii? Gdy widze tate w takich dysznosciach i nie umiem nic zrobic martwie sie czy chociaz wspolnych swiat dozyjemy :(

Odkrylam tylko ze tata najlepiej oddycha gdy lezy na lewej stronie bardziej a na lewym plucu jest ten guz. Moze zwiazek z tym ze wtedy zdrowsze pluco jest wyzej ?

22 lata temu moj tata wozil chora w ciazy na raka piersi moja mame na leczenie chciala mnie koniecznie urodzic dlatego leczenie bylo slabe i zmarla po moich narodzinach :( Dziekuje jej za ten dar zycia ale smutno mi ze historia kolem sie toczy i teraz przyszlo tak cierpiec tacie :( za jakie grzechy :( :(
 
Madzia70 
LEKARZ Med.Rodzinnej Lekarz Hospicyjny



Dołączyła: 26 Lut 2011
Posty: 3397
Skąd: okolice Warszawy
Pomogła: 1777 razy

 #9  Wysłany: 2016-11-20, 07:55  


ladyagila93,
ladyagila93 napisał/a:
Tata bierze pabidexamethason. Czy to naprawdę musi być tak że trzeba wybrac czy będzie baaardzo mocno bolał żołądek czy noga będzie w gorszym lub lepszym stanie?
Marcin J napisał/a:
byc moze nalezalo by zmienic steryd ktory Tata dostaje.

Deksametazon jest najsilniejszym sterydem, więc nie bardzo jest na co zmieniać. Ale można rozważyć drogę podania - preparat podskórny (Dexaven) mógłby być lepiej tolerowany, zwłaszcza, że prawdopodobnie niedługo zaistnieje potrzeba zwiększenia dawek. Minus jest taki, że jest dość drogi: 10 ampułek 8-miligramowych kosztuje ok. 80 zł.
torunianka napisał/a:
Jeżeli pacjent nie może o własnych siłach zejść by pojechać do onkologa, powinien mieć zapewniony
transport.

Zgodnie z procedurami "kochanego NFZ" transport zapewnia lekarz, który kieruje na zabieg/badanie. W tym przypadku - ten, kto skierował na chemię. Nie masz co "uderzać" do lekarza pierwszego kontaktu, bo on zwyczajnie nie może Ci tego zapewnić. Czy natomiast onkolog wypisze skierowanie na transport - śmiem wątpić, bo w mojej ocenie Tata zwyczajnie nie nadaje się na leczenie chemioterapią i przyniesie ona więcej szkody niż pożytku. Obawiam się, że opinia onkologa może być podobna. Chemia to po prostu bardzo obciążające leczenie i wymaga naprawdę niezłej formy organizmu, żeby je wytrzymać...
Jeśli mimo to zdecydujecie się na dalszą chemioterapię - możesz załatwić prywatny transport medyczny (nie wiem, jak u Was, w mazowieckiem cena ok. 300 zł), który zawiezie, przywiezie, pomoże zejść i wejść.
torunianka napisał/a:
Zamiana mieszkania niepotrzebnie skomplikuje Ci życie, Twój tata już niedługo nie będzie opuszczał łóżka.

Dokładnie tak. A poza tym, przy przerzutach do mózgu lepiej, żeby był w znanych sobie kątach, bo i tak może przyjść moment, że będzie zdezorientowany, nawet we własnym mieszkaniu. W innym będzie się czuł bardzo niepewnie.
Marcin J napisał/a:
Ty natomiast powinnas sie udac do lekarza rodzinnego o skierowanie do Hospicium Domowego, nikt inny nie potrafi tak opanowac tej choroby i bolu z nia zwiazanego jak oni. Zapewne niedlugo bedziesz potrzebowala ich pomocy, a sa tam czesto kolejki, takze to radzilbym ogarnac w pierwszej kolejnosci.

Zdecydowanie tak.
ladyagila93 napisał/a:
Tata lubi bardzo piwo

No i świetnie, niech pije, nawet jeśli będzie miał leczenie opioidami. Nasi chorzy w ogóle mają problem z nawodnieniem, więc jeśli jest cokolwiek, co Tata wypije z własnej woli i bez wmuszania - korzystaj.
ladyagila93 napisał/a:
Czy po kolorach workow dowiem sie co byl w srodku?

Z każdej chemii powinnaś dostać wypis, na którym jest napisane, co Tata dostaje. Jeśli nie - zapytaj po prostu, zgadywanie po kolorach to... sama wiesz.
ladyagila93 napisał/a:
Tata sie meczy kazdym krokiem dlatego zakazalam mu na razie schodzic z lozka. Tylko siada na jedzenie na lozku a tak lezy. Bo inaczej dostaje ataku dusznosci mega.

To zdecydowanie wskazanie do włączenia małych dawek morfiny - znosi uczucie duszności. Obawiam się, że lekarz pierwszego kontaktu nie pomoże w tej sytuacji - konieczne HD.
ladyagila93 napisał/a:
To moze byc skutek tej chemii - taka dusznosc?

Może. Chemia ma za zadanie zniszczyć guza, wokół niszczonej tkanki robi się obrzęk. Obrzęk uciska płuco, dając duszność. To wskazanie do zwiększenia sterydów - nie rób tego sama, lekarz pierwszego kontaktu może sobie nie poradzić - konieczne HD.
ladyagila93 napisał/a:
Zastanawiam sie czy lekarz.moglby zapisac jakies leki wziewne analogicznie na takie ataki tak jak ja choruje na astme i mam Ventolin.

Czytając to, co napisałam powyżej zrozumiesz łatwo, że leki typu Ventolin niewiele tu pomogą, ponieważ przyczyną duszności nie jest skurcz oskrzeli, tylko "brak płuca" uciśniętego w wyniku obrzęku. Owszem, włącza się je czasem, ale ja u swoich pacjentów spektakularnej poprawy nie widzę.
ladyagila93 napisał/a:
martwie sie czy chociaz wspolnych swiat dozyjemy :(

Na wszelki wypadek nie nastawiałabym się na to :cry: Jeśli szybko postarasz się o HD, wypożyczysz od nich koncentrator tlenu, zmodyfikują leczenie podstawowe - być może uda się poprawić stan Taty na tyle, że dane Wam będą jeszcze wspólne Święta.
ladyagila93 napisał/a:
Odkrylam tylko ze tata najlepiej oddycha gdy lezy na lewej stronie bardziej a na lewym plucu jest ten guz. Moze zwiazek z tym ze wtedy zdrowsze pluco jest wyzej ?

Tak :)

Trzymaj się, dzielna Córko dzielnej Matki :)
Myślę ciepło :flower:
_________________
"Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
 
riin 


Dołączyła: 29 Sty 2014
Posty: 73
Pomogła: 6 razy

 #10  Wysłany: 2016-11-21, 09:48  


Napiszę apropos transportu sanitarnego, bo mało kto o tym wie, a jest to bardzo wazne.
jak najbardziej skierowanie na tarnsport sanitarny może wystawić lekarz pierwszego kontaktu - musi napisać gdzie po co diagnozę itd. Jeśli jest to trnasport w ramach jednego miasta - to wystarczy - dzwonisz do transportu, umawiasz się na dzien godzinę, itd. Jeśli jest to inne miasto - osrodek z tego miasta (np przychodnia) musi poświadczyć, ze jest taka wizyta umowiona, potem jeszcze musisz to podpić w NFZ i wtedy dopiero w transporcie się umawiasz.
Moja mama korzystała z tego kilkanaście razy, pod koniec, to już lekarz pierwszego kontaktu wystawiał to na mój telefon nawet, bo się dobrze poznałyśmy.
A najlepiej zadzwoń czy idź do ośrdoka NFZ w Twoim mieście i dowiedz się wszystkiego.

Dodam, że mama miała wystawiana skierowanie na transport nie tylko na chemię, itd, ale na zwykłe wizyty kontrolne u onkologa w naszym miescie.

[ Komentarz dodany przez Moderatora: Madzia70: 2016-11-21, 14:55 ]
Skierowanie na transport sanitarny lekarz pierwszego kontaktu zgodnie z prawem może wystawić tylko wtedy, kiedy jest osobą kierującą na badania. Jeśli nie jest osobą kierującą - za badania płaci przychodnia, która ma prawo rozliczyć lekarza personalnie z finansowania transportu.
Takie jest aktualnie obowiązujące prawo i lekarz, kto go nie przestrzega musi się liczyć z konsekwencjami finansowymi.


 
ladyagila93 


Dołączyła: 15 Lis 2016
Posty: 6
Skąd: Bydgoszcz

 #11  Wysłany: 2016-11-21, 10:28  


Tata odszedł wczoraj rano. To moja wina :( Tata chcial wstac do łazienki i sie tyk baaaaardzo zmeczyl i byla silna dudusznosc zadzwonilam po pogotowie zanim przyjechali tata dostal drgawek i zaczal sie robic siny rozpoczelam reanimacje ale na kanapie bo nie dalam rady taty zniesc na podloge. Robilam po dwa wdechy i uciskalam klatke. W pewnym momencie tacie chyba po tej pierwszej chemii jogurt sie cofnal. Przechylilam glowe na bok ale mial zacisniete zeby i nie moglam wylac. Uciskalam klatke a jaktprzyjechalo pogotowie to juz nic nie mogli :( Boje sie ze tata do konca czul i slyszal i ze ma mi za zle ze go nie odratowalam :( Ale mam nadzieje ze juz nie cierpi i spoczywa w pokoju i ze spotkwl sie po latach z moja mama <3 Pozdrawiam wszystkich i dziekuje za wsparcie :) Moja pracę inżynierska na temat diagnostyki chorob nowotworowych płuc zadedykuję mojemu ś.p Kochanemu Tacie <3
 
Marcin J 


Dołączył: 01 Gru 2015
Posty: 665
Skąd: Trojmiasto
Pomógł: 91 razy

 #12  Wysłany: 2016-11-21, 11:25  


ladyagila93,

Przyjmij wyrazy wspolczucia ::rose:: ::rose:: ::rose::
ladyagila93 napisał/a:
To moja wina

Nie nie Twoja, nic juz nie moglas zrobic, Taty choroba byla daleko zaawansowana, a przerzuty w mozgu oznaczaja dni/tygodnie zycia.

Tata juz nie cierpi, a wierz mi lepiej sie stalo jak sie stalo, cierpienie w tym stadium bylo tylko kwestia czasu, a z tego co wiem nie udalo sie wam zalatwic HD.
Bog tak chcial, tak mialo byc, a Twoja reanimacja nie mial na to wplywu.
_________________
NDRP, Tesc walczyl 4 miesiace i 1 dzien. Na zawsze w naszych sercach.
 
Ola Olka 



Dołączyła: 11 Lip 2016
Posty: 2642
Skąd: DE / PL śląskie
Pomogła: 281 razy

 #13  Wysłany: 2016-11-21, 12:32  


ladyagila93

ladyagila93 napisał/a:
To moja wina

Dzielna, wspaniała dziewczyno do końca walczyłaś o tatę. Tyle hartu ducha tyle odwagi.
Tato odszedł bo przyszedł jego czas - nie zawiniłaś tu w niczym a reanimując tatę zrobiłaś więcej niż można od kogokolwiek oczekiwać.
ladyagila93 napisał/a:
Moja pracę inżynierska na temat diagnostyki chorob nowotworowych płuc zadedykuję mojemu ś.p Kochanemu Tacie

To wspaniały dar - tato byłby z ciebie bardzo dumny.

Przyjmnij moje najserdeczniejsze wyrazy współczucia ::rose:: ::rose::
Uściski
_________________
Niech nasza nadzieja będzie większa od wszys­tkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
 
Madzia70 
LEKARZ Med.Rodzinnej Lekarz Hospicyjny



Dołączyła: 26 Lut 2011
Posty: 3397
Skąd: okolice Warszawy
Pomogła: 1777 razy

 #14  Wysłany: 2016-11-21, 14:56  


ladyagila93,
Przyjmij serdeczne wyrazy współczucia ::rose::
_________________
"Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #15  Wysłany: 2016-11-21, 17:54  


ladyagila93,

Przyjmij wyrazy współczucia ::rose::

To nie Twoja wina, to wina tej wstrętnej choroby, która zabiera nam najbliższych i ciągle jest trudno z tą chorobą wygrać.

Dużo sił Ci życzę.
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group