Witam ponownie.
Mam jeszcze tylko 2 pytanka
1) odnośnie chemi....czy trzeba mame skazywać na długie pobyty w szpitalu.Moja ciocia miala np. kroplówki , które schodziły z pol godziny i wracala do domu, czy trzeba sie bedzie liczyc z dłuższymi pobytami mamy w szpitalu, bo coś tam onkolog mówił, że jeżeli będzie chemia, to będzie ona podawana bardzo, bardzo często
2) czy istnieje mozliwość zaostrzenia choroby..tzn. mocniejsze bóle etc. po tamoxifenie i u mojej mamie po tym leku ta rana zacztyna jakby grubieć jej ścianki, tak jakby przysychac, czy to naormalne, zetknal się ktoś z tym kiedyś?
Bardzo, dziękuję z góry za jakiekolwiek info
pozdrawiam
miełego wieczorku, 3majcie się dzielnie :*
Frubelek,co do chemii.
Są tzw.małe,jednodniowe.Rano się przychodzi ,po południu wychodzi.
I duże,trzeba 2-4 dni być w szpitalu.
Tata miał mieć- chemia duża,i po tygodniu chemia mała.Później dwa tygodnie przerwy i drugi cykl-znowu chemia duża i chemia mała.
Oczywiście zawsze przed chemią, trzeba zaliczyć pobieranie krewki i zlecają też ekg (w każdym razie mój tata tak miał).
Pozdrawiam!
Witam ponownie.
Mam jeszcze tylko 2 pytanka
1) odnośnie chemi....czy trzeba mame skazywać na długie pobyty w szpitalu.Moja ciocia miala np. kroplówki , które schodziły z pol godziny i wracala do domu, czy trzeba sie bedzie liczyc z dłuższymi pobytami mamy w szpitalu, bo coś tam onkolog mówił, że jeżeli będzie chemia, to będzie ona podawana bardzo, bardzo często
Witaj,
Każda chemia, jak się dowiecie, ma swój cykl, który jest uśredniony, ale z takim marginesem, by każdy pacjent mógł się w niego wpisać. Te długie pobyty w szpitalu, choć męczące, są konieczne: po przyjęciu cytostatyków pacjent jest obserwowany. Chemia to jest trucizną, więc konieczna jest obserwacja: pobieranie krwi, obowiązkowo mierzenie gorączki, sprawdzanie ciśnienie plus ew. inne badania. EKG - o ile pamiętam - miałem robione przed każdym nowym cyklem.
Sam byłem przerażony, słysząc właśnie, że ktoś przychodził na pół dnia tylko na chemię, a ja muszę na całe pięć dni. Potem to... doceniłem. Pierwsze chemie bardziej się bałem niż faktycznie reagowałem w jakiś przykry sposób. Z perspektywy jestem gotowy powiedzieć więcej: pierwsze dwa dni wymiotowałem (bo to jest pierwszy objaw) bardziej z nerwów, niż z powodu chemii. Cztery kroplówki przyjmowałem w średnio 3-4 godziny z drobnymi przerwami. Potem, jak już "nasiąkłem" było gorzej, więcej wymiotowałem, byłem słabszy, i naprawdę - bezpiecznie czułem się w szpitalu. Także uwierz: określone cykle mają sens. To uniwersalne standardy stosowane na całym świecie. Zaufaj im:-)
Potwierdzam, kiedy czujesz się fatalnie po chemii wbrew pozorem lepiej być w szpitalu. Te kilka dni Cię nie zbawi a w razie czego wszystko jest pod ręką.
trzymajcie się pozdrawiam
Witam ponownie:))
Tak więc wróciła dziś mama od onkologa i tarfiliśmy na mur...
Jak już pisalam mama przyjmuje Tamoxifen najpierw 10-tki, teraz ma brac od jutra 20-stki.
Nic dziwnego, w tym by nie było...ale lekarz nic ani słowem nie wspomiał o ewentualnej chemii.
Jedyne co powiedział, to to, że jest bardzo mile zaskoczony tym ,że rana tak zaczełą sie zasklepiać i ze bardzo ładnie się goi.....ale, ale czy to nie za mało
Tak więc do kontroli za 2-3 miesiace, chyba żeby cos się działo to wcześniej.
PS. Oglądał, dzis te receptory, przepisywał na kartę, ale nie powiedział jaki jest wynik, a my ich w ręku nie mieliśmy i do tej pory nie wiemy jaki jest ich wynik...
Tak wiec czy samymi hormonami da się powstrzymac rozwój raka...bo dla mnie to coś....no jakos nie bardzo powiedziałabym "leży" , czy już mam sie spodziewac najgorszego, bo lekarz nie chce juz leczyć...sama nie wiem...mam taki potworny mętlik w głowie.... jedynie co mozna zrobić to zwiększyc dawke Tamoxifenu...
miłego wieczorku )
No własnie mnie się też tak zdaje,że powinni jednak podać chemie, a nie czekać do grudnia, czy nawet później i obserwować co się będzie działo dalej.
Może powiem tak generalnie chemi całkowicie nie wyluczyli, ale każą tak jak pisałam obserwować i czekać, czekać i obserwować co się będzie działo dalej ...i wtedy będą podejmować decyzje co dalej....tak z wizyty na wizyte...a ja się boję, ze późneij całkiem już powiedzą, ze na chemie za późno, ze tym obserwowaniem tracimy tylko cenny czas
Tak wiec odprawili nas dzis z "kwitkiem" ....
Frubelek,
To nie jest tak, ze chemia jest rozwiązaniem uniwersalnym. Leczenie onkologiczne musi być dostosowane do określonego przypadku. Proponuję zapoznaj się z materiałem dotyczącym raka piersi , a konkretnie z częścią dotyczącą leczenia raka piersi , podaję link http://www.onkologia.zale...nie.phtml?id=12
_________________ Miejsce człowieka jest tam, gdzie jego wolność nabiera pełnego sensu.
frubelek,
bardzo trudno odnieść się do tego, co piszesz -
frubelek napisał/a:
Wątroba niepowiększona.W płacie lewym watroby zmiany ogniskowe (jak powiedziano moga być zapalne, po zatruciu, tabletkach etc, mogą byc meta, czyli ruletka, ma to chirurg zobaczyć i ocenić.)
- brakuje istotnych danych. Opis powyższego USG też wygląda na 'ucięty' - ile zmian? jakiej wielkości? jaka jest ich echogeniczność? Wymieniam elementy, które są standardem w opisywaniu zmian ogniskowych w wątrobie.
Jest to o tyle istotne, że w niektórych przypadkach nie leczy się chemioterapią pacjentów z niewydolną wątrobą - tu na pewno nie jest ok, ponieważ próby wątrobowe są podwyższone. Za wysoka jest też kreatynina i nienajlepiej pracuje szpik -> limfopenia + trombocytopenia (płytki b.kiepskie).
Szczerze mówiąc powyższe wyniki nie są najlepszym punktem wyjścia do leczenia chemioterapią.
Proszę, przytocz tu jakieś opisy badań obrazowych (pełne ) - mama na pewno je posiada.
Same wyniki badań krwi to niestety nie wszystko.
Interesuje mnie opis zmian w wątrobie, RTG klatki piersiowej, USG węzłów chłonnych (pachowych/innych - jeśli takowe było wykonane), każde inne , lub jakieś wnioski lekarza z badania palpacyjnego - np. czy są macalne/powiększone (i gdzie) węzły chłonne.
A... jeśli chodzi o receptory hormonalne, to .. można następnym razem lekarza po prostu o to zapytać
pozdrawiam ciepło.
Proszę, przytocz tu jakieś opisy badań obrazowych (pełne ) - mama na pewno je posiada.
Same wyniki badań krwi to niestety nie wszystko.
Interesuje mnie opis zmian w wątrobie, RTG klatki piersiowej, USG węzłów chłonnych (pachowych/innych - jeśli takowe było wykonane), każde inne , lub jakieś wnioski lekarza z badania palpacyjnego - np. czy są macalne/powiększone (i gdzie) węzły chłonne.
Dziękuję za odpowiedź.Powiem tak. W tej chwili w domu dysponujemy jedynie wynikami z krwi, usg, oraz kliszą z rtg płuc oraz wynikiem patomorfologicznym pobranym z wycinku(oprócz właśnie tych wyzej wspomianych receptorów, ponieważ nie zostały dosłane jednocześnie). Wszystko inne jest w karcie choroby. Odnośnie badań, zaraz napisze. Tak więc tomografii nam wogóle nei zaproponowano, w tej chwili będziemy się starac o wykonanie jej na własną rękę, usg dołów pachowych, też nikt o tym nawet słoweczkiem nie wspomiał...wszędzie mur .Jak będę miala tylko jakieś dodatkowe wyniki zaraz je wkleje...Jeszcze raz dziękuję za odpowiedź.Pozdrawiam
Mam jeszcze tylko jedno pytanko, a w zasadzie to dwa:
1) Czy w trakcie leczenia Tamoxifenem, moze nastąpić, częsciowa lub prawie całkowita utrata smaku , mama mówi ze wszytko jej smakuje , cytuje "jak papier toaletowy"
2) Czy Tamoxifen polski, niemiecki i węgierski to jedno i to samo, bo mamusia zaczyna już 3-cią paczkę i co jeden to inny ,
W tej chwili nie mam stałego dostępu do neta, żeby coś zagooglować, wiec z góry sorki za dość banalne pytania <wstydniś>
W środę 13-nastego kolejna wizyta , już teraz prawdę mówiąc troszkę się jej obawiam, co powie lekarz. Zwiekszy dawkę Tamoxifenu (w tej chwili mama bierze trzeci prawie miesiąc 20-stki, wcześniej przez ok. miesiąc były 10-tki).Czy zleci jakieś badania.Mama w grudniu robiła badania z morfo. wszystko było OK, nawet lekarka z przychodni sie dziwila,że wyniki z krwi są aż tak dobre , no i próby wątrobowe wyszły dobrze A tak z moich obserwacji, rana zaczyna się goić powoli tzn. wygląda to tak jakby ja coś "przypiekało" najpierw robi sie takie zgrubienie na ściankach rany, wypełnia się powoli strupkiem, a poźnij czarnieje tak jaby i odpada-a w tym miejscu robi się blizna. Acha, no i węzeł chłonny pod pachą baaaaaardzo się zmiejszył , ale to bardzo .Mam tylko nadzieje, że to nie przedwczesne powody choćby to maleńkiego zadowolenia, ze chociaż w malym stopniu, ale to w małym, ale leczenie przynosi jakiekolwiek skutki. Póki co mama ma w miare dobry apetyt, od września troszkę się "poprawiła" po twarzy i waga nie leci juz tak w doł mocno jak wcześniej. No ale zobaczymy co powie w srodę lekarz- pliiisssss o magiczne kciukaski
pozdrówka, miłego wieczorku wszystkim
Karolina
Frubelku - receptory twojej mamy są najlepsze z możliwych ( jeśli w raku można użyć takiego określenia ). Rak jest hormonozależny i her ujemny. To dobrze rokuje. W skali wg.blooma G2, czyli średnio złosliwy ( skala wynosi G1 - G3 ). Moja mama ma takie same ( oprócz blooma ). Z tym, że po 5 latach tamoxifenu stała się hormonoodporna. Kiedy wykryto u niej wznowę, najpierw próbowali zbić zmiany na wątrobie właśnie hormonoterapią, zamiast chemią ( dostała arimidex ), ale jak się okazało raczysko już nie reaguje na hormony. Dopiero wtedy dostała chemię. W takim jak twoja mama przypadku tamoxifen jest standardowo stosowanym lekiem. Czasem hormonoterapia jest bardziej korzystna dla pacjentki, bo ma dużo mniej skutków ubocznych niż chemia. Trzymam kciuki oczywiście za twoją mamusię . Jak się coś nowego dowiesz to napisz szybciutko. Pozdrawiam
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum