1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Rak piersi, przerzuty do macicy
Autor Wiadomość
Anda 


Dołączyła: 16 Paź 2010
Posty: 18

 #1  Wysłany: 2010-10-16, 22:21  Rak piersi, przerzuty do macicy


Moja przyjaciółka jest osobą samotną i być może to powoduje obecną sytuację. Brzmi to być może dziwnie.... ale po kolei.

7 lat temu przypadkowym badaniem zdiagnozowano u niej zmianę w piersi. Miała być niezłosliwa. Po operacji oszczędzającej, po kilku tygodniach okazało się, że guz jest złosliwy ( nie podam żadnych dokładnych danych, bo nie pamiętam a teraz nie zapytam). Przeprowadzoną operację poszerzającą wycięte tkanki i usunięto kilkanaście węzłów ( w kilku stwierdzono przerzuty). przeszła 6 serii "czerwonej chemii", radioterapię. Potem brała Tamoxifen i potem inne, nowszej generacji tabletki.
Denerwowała się 5 lat, potem coraz mniej, ale na badania kontrolne chodziła grzecznie i regularnie.
Nie będę rozpisywała się, jak te badania wyglądały, ale według niej było to tylko przeglądanie wyników badań.
Po 6 latach zrobiła z własnej inicjatywy USG brzucha i dopochwowe.
Nie spodobało się jej co mówi pani dr i poszła do ginekologa. Ginekolog stwierdził zrosty i postanowił o operacji histeroktomii wraz z jajnikami. Operacja okazał się bardzo ciężka, bo zrosty obejmowały narządy wewnętrzne.
Po 3 tygodniach nadziei, okazało się, że niestety są przerzuty raka piersi. (w czasie operacji nie usunięto wartowników).
Od września 2009 do kwietnia 2010 brała różne rodzaje chemii ( niestety nie wiem jakie).
W lipcu badaniem TK stwierdzono powiększone węzły śródpiersiowe.

I od tej pory nie otrzymała żadnej informacji co to może być, dostała sterydy, antybiotyk. Mam wrażenie, ze lekarze nie chcą jej powiedzieć jaka jest prawda i odsyłają ją od jednego do drugiego, żeby nie powiedziec, ze znowu coś się dzieje.

Nie ma nikogo, kto mógłby z lekarzem porozmawiac, bo jest samotna. A sama nie jest w stanie zapytać.

Po pierwszym TK, radiolog zasugerował chemioterapię, ale onkolog w ogóle nie podjął tematu. Po drugim TK stwierdzono powiększone węzły w pachwinach.
Jedyną radą onkolog było poczekać i zrobić kolejne.
W ostatni czwartek opowiadała, ze ma dziwny brzuch, ze ma jakieś fałdki, że jej się powiększył, że boli.
Na USG, tego samego dnia, lekarz ponoć zachowywał się jakby nigdy nie widział podobnego obrazu. Stwierdził płyn wokół kikuta macicy i jakieś pęcherze z płynem (ropą)w brzuchu. Mało tego, skóra na brzuchu i w udzie zrobiła się czerwona, paląca. Pojawiła się gorączka.
Koleżanka pojechała do innego onkologa, który zapisał jej antybiotyki, metronidazol doustne, odesłał na oddział zakaźny bez skierowania (więc nie została przyjęta), bo być może to promienica (?)
Dziewczyna (50lat) jest przerażona, jeździ taksówkami po prywatnych gabinetach, szuka ratunku. Nie ma pieniędzy,jest bezradna i sama ze swoją chorobą.
Tak bardzo chciałabym jej pomóc.

Co mogę zrobić, co jej powiedzieć??
Gdzie pójść??
Czy, jeżeli to rozsiew nowotworowy, nie powinni jej powiedzieć? Albo przynajmniej nie ganiać jej po Lublinie. przecież to co się dzieje w tym mieście w przychodniach woła o pomstę do nieba.
A jeżeli to coś innego? Co się dzieje?
Błagam o pomoc.
_________________
Pozdrawiam
A
 
 
gaba 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 3417
Skąd: warszawa
Pomogła: 1797 razy

 #2  Wysłany: 2010-10-17, 11:54  


Nie odnoszę się do meritum, ale tylko sprawy formalne. Z niewiadomych dla mnie przyczyn specjaliści niechętnie dają skierowanie do szpitala i taka sytuacja że lekarz specjalista w prywatnym (lub państwowym) gabinecie mówi że trzeba do szpitala, a skierowania nie daje to reguła, tyle że mnie zawsze mówiono: "będzie potrzebne skierowanie od lekarza pierwszego kontaktu". Zawsze dostawałam bez problemu i bez problemu byłam przyjmowana do szpitala (jeżeli 5 godzin wstępnych badań i kwalifikacji można nazwać "bez problemu"). Jeżeli jej po antybiotyku nie spadnie gorączka, to myślę że to lepsze niż ganianie po prywatnych gabinetach, bo z tego co piszesz prywatny szpital odpada (forsa).
_________________
sprzątnięta
 
Anda 


Dołączyła: 16 Paź 2010
Posty: 18

 #3  Wysłany: 2010-10-17, 13:47  


W zasadzie uzyskanie skierowania od lekarza rodzinnego nie jest problemem. Tylko, czy nie jest to bez sensu??
Najpierw powinni chyba ustalić co jest w brzuchu od strony onkologicznej. Promienica to niezwykle rzadka choroba.
Chyba, że koleżanka nie pyta, nie che wiedzieć, a lekarze to widzą.
Sama już nie wiem.
Myślałam o tym.
Ona od początku wybierała opcje (mogła wybierać) mniej radykalne.
Kiedy po raz pierwszy 7 lat temu poszła do onkologa, trafiła do lekarza który bez ogródek stwierdził, że to rak i operacja radykalna jest konieczna i to JUŻ. Byłą oburzona, nieprzygotowana i więcej do niego nie poszła. Poszłą do kogoś, kto dawał nadzieję, ze nie rak, że operacja radykalna jest niekonieczna.
Podobnie było przy operacji histeroskopii.
Jedna pani doktor, od razu powiedziała, ze źle to wygląda i trzeba zrobić szybko wycinki i operować dopiero potem z węzłami prawdopodobnie.
Też nie podobało się co powiedział lekarz i zmieniła lekarza, który uspokoił i powiedział, ze to rutynowa operacja, bo zmiany są po hormonoterapii.
Kiedy rozmawiałam z nią wczoraj, tez trzymała sie wersji infekcji bakteryjnej i nawet nie próbowała podejmowac rozmowy, ze to postęp choroby.
Myślałam całą noc i teraz nie jestem pewna, czy w ogóle powinnam interweniować. Bo nawet jeżeli dotrę do onkologa, który po obejrzeniu wyników USg i jej dokumentacji powie, ze trzeba inaczej, to czy moja koleżanka to przyjmie. Co zorbię z tą wiedza, jeżeli ona wyrzuci mnie z domu, bo przyniose złą wieść. Nie wiem czy to powinnam robić.
_________________
Pozdrawiam
A
 
 
Finlandia 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 28 Maj 2010
Posty: 1273
Pomogła: 311 razy

 #4  Wysłany: 2010-10-17, 14:06  


Chyba dotarłaś do sedna problemu - być może lekarze mówili jej, co się dzieje i co trzeba zrobić, ale ona nie przyjęła tego, nie zrozumiała, bo nie chciała zrozumieć?
Inna sprawa, że błędem jest zawsze pochopne zmienianie lekarza, bo ciężko jest temu nowemu przekazać pełną historię choroby, stąd mogą się brać ich ew. błędy.
Twój opis jej choroby jest jednak szalenie ogólny, więc tu mało kto będzie mógł poradzić cokolwiek, potrzebne są konkrety w postaci wyników wszystkich badań i dobry onkolog prowadzący, który będzie mógł postępować konsekwentnie.
_________________
 
 
Anda 


Dołączyła: 16 Paź 2010
Posty: 18

 #5  Wysłany: 2010-10-17, 14:21  


Dzięki Finlandia za post.
Jeżeli chodzi o szczegóły badań i zabiegów, nie znam ich i nie dopytuję.
Napisanie na forum dało mi pewną jasność sytuacji - nie powinnam interweniowac. Powinnam być z nią i uczestniczyć po prostu.
Albo 7 lat temu krzyknąć, ze może onkolog niemiły MA RACJĘ. Że jutro ma iśc i wycinać wszystko co się da.
_________________
Pozdrawiam
A
 
 
ewcia20066 


Dołączyła: 08 Paź 2010
Posty: 35
Pomogła: 9 razy

 #6  Wysłany: 2010-10-17, 14:34  


Witam! :)

Przeczytałam i powiem Wam dziewczyny,że znam taką sytuację z własnego doświadczenia.
Miałam koleżankę Elę,bardzo dobrą koleżankę.Ona pierwsza dowiedziała się o raku piersi.Przeszła mastektomię,12 lat temu.Potem odbyła kilka kontrolnych wizyt i...doszła do wniosku,że po co kolejne.
2 lata temu zdiagnozowano u mnie raka złośliwego sutka.Bardzo dzielnie byłam wspierana przez Elę.
Codzienne telefony,słowa ciepłe i przyjazne.Przez okres chemii bardzo pomogło mi Jej wsparcie.
Do mojej radioterapii nie dotrwała.Odeszła!...wycieńczona, z licznymi przerzutami.
W trakcie rozmow prosiłam...idż,masz szanse,wiesz jak to jest!...Słyszałam z drugiej strony słuchawki;mnie to nie dotyczy,nie ma o czym mowić,nie chcę o tym słyszeć!
Teraz kiedy Jej już nie ma zastanawiam sie czy zdawała sobie sprawę z zagrożenia,czy w ogóle myślała o tym,czy poprostu zlekceważyła bo nie miała mocniejszego bodzca...moje słowa to tylko słowa chorej koleżanki!

Anda!...wspieraj koleżankę i namawiaj do wizyty u lekarza i leczenia...warto,za cenę zycia!


Pozdrawiam! :flower:
 
ela1 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 27 Lut 2010
Posty: 2479
Pomogła: 516 razy

 #7  Wysłany: 2010-10-18, 16:00  


Anda,
Anda napisał/a:
czy w ogóle powinnam interweniować
Moim zdaniem-TAK, jak napisała Ci ewcia20066"warto, za cene życia"Ja chyba postarałambym się z Nią porozmawiać, wprost bym zaproponowała swoją pomoc w chorobie, że bardzo się Nią marwisz i chcesz z Nią iść do lekarza, bo poprostu zależy Ci na Niej i nie chcesz, żeby była sama z chorobą, bo dla Ciebie ona jest przyjaciółką chcesz Jej pomóc, bo według Ciebie przyjaźń właśnie polega na wspieraniu. Jeżeli uważa, że nie potrzebna jej taka pomoc to niech Ci powie, bo nie wiesz jak masz postępować. Coś musisz zrobić bo niedomówienia są najgorsze do zniesienia.
pozdrawiam
_________________
"Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
 
Anda 


Dołączyła: 16 Paź 2010
Posty: 18

 #8  Wysłany: 2010-10-18, 16:53  


Irenka w niedzielę dostała wysokiej gorączki i cały brzuch, udo i plecy zaogniły się. Były całe czerwone.
Dzisiaj powiozłam ją do onkolog do przychodni szpitalnej.
Musiałam potem jechac do pracy.
Teraz nie odbiera telefonów.
_________________
Pozdrawiam
A
 
 
ela1 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 27 Lut 2010
Posty: 2479
Pomogła: 516 razy

 #9  Wysłany: 2010-10-23, 22:18  


Anda, co słychać u Irenki ?
_________________
"Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
 
Anda 


Dołączyła: 16 Paź 2010
Posty: 18

 #10  Wysłany: 2010-10-24, 11:11  


Byłam u niej w piątek.
Biopsja nie wykazała komórek rakowych, ale w jej przypadku nie jest to jednoznaczne (zresztą chyba w ogóle nie jest), bo u niej żadna biopsja nie wykazywała komórek rakowych.
Dostaje bardzo silne antybiotyki od tygodnia. Zmiany na brzuchu udzie i placach przybladły.
W zasadzie leczy ją dermatolog, który NIE WIE co to może być.
Irenka jest w bardzo złym stanie psychicznym. W czwartek idzie do onkologa.
Mój dawny onkolog ( to osobna historia), po rozmowie prywatnej ze mną sugerował zespół paranowotworowy.
Nie powiedziałam jej tego, bo pomyslałam, że jej lekarze to wiedzą, a nie mówią, bo albo nie sa pewni, albo widza, co z dziewczyną się dzieje.
Mam andzieję, ze pani onkolog zadecyduje o dalszym leczeniu.
_________________
Pozdrawiam
A
 
 
DumSpiro-Spero 
Administrator



Dołączyła: 19 Sty 2009
Posty: 7458
Pomogła: 3498 razy

 #11  Wysłany: 2010-10-24, 17:04  


Anda napisał/a:
Mój dawny onkolog ( to osobna historia), po rozmowie prywatnej ze mną sugerował zespół paranowotworowy.

Bardzo sensowna sugestia.

Polecam lekturę: Róża (choroba) | Wikipedia
oraz OBRZĘK limfatyczny - przyczyny / rozpoznanie / leczenie

Skoro stwierdzono rozsiew - to jest on nadal i należy oczekiwać progresji. W ostatnich badaniach obrazowych dominował obraz zajęcia układu limfatycznego (powiększone węzły chłonne śródpiersia, następnie pachwinowe). W tej sytuacji róża jako powikłanie towarzyszące uogólnieniu choroby w naczyniach limfatycznych - jest bardzo prawdopodobna.

[ Dodano: 2010-10-24, 18:06 ]
Anda napisał/a:
W zasadzie leczy ją dermatolog, który NIE WIE co to może być.

» Raka leczy ONKOLOG «
_________________
pozdrawiam, DSS.
 
Anda 


Dołączyła: 16 Paź 2010
Posty: 18

 #12  Wysłany: 2010-10-24, 19:16  


Tez wydaje mi się to logiczne. W tą stronę powinna iść diagnostyka, bo to najbardziej prawdopodobne.
To, ze Irena poszła do dermatologa, nie było jej pomysłem.
Odesłała ja tam onkolog. Odsyłała ją tez na oddział zakaźny do szpitala (bez skierowania zresztą)
Biopsje robiła u chirurg onkolog prywatnie, bo prowadząca onkolog po prostu ją odesłała.
Wizytę ma dopiero w czwartek.
_________________
Pozdrawiam
A
 
 
gosiaczek8729 



Dołączyła: 15 Kwi 2010
Posty: 92
Skąd: Świetokrzyskie
Pomogła: 12 razy

 #13  Wysłany: 2010-10-24, 21:01  


Witaj Anda,
przeczytałam to wszystko i aż nie mogę uwierzyć ze lekarze tak odsyłają Twoja przyjaciółkę,są tak bezsilni czy nie wiedza co jest?straszne.
Mam nadzieje ze wszystko się ułoży i Irena będzie miała dobre leczenie.
Musisz pomoc jej bo jeśli jest sama to naprawdę jej ciężko,wiem jak jest u mnie, moja Mama jeśli była by sama wogole by sobie nie poradziła.
Trzymam kciuki i czekam na dobre wieści :)
 
Anda 


Dołączyła: 16 Paź 2010
Posty: 18

 #14  Wysłany: 2010-10-25, 10:34  


Dzisiaj wizyta u ginekologa.
U tego, który ja operował i nie zrobił wcześniej badań histopatolog., pomimo jej obciążenia nowotworem piersi.
Próbowałam namówić ją na wizytę u innego, ale nie.
_________________
Pozdrawiam
A
 
 
Anda 


Dołączyła: 16 Paź 2010
Posty: 18

 #15  Wysłany: 2010-10-30, 12:32  


No cóż, nie jest dobrze.
Po wizycie u ginekologa, były dwa dni radości. Pan ginekolog obejrzawszy tylko wynik USG, nie badając, nagadał jej głupot.
Słuchałam tej radości w głosie i po prostu nie mogłam powiedzieć, ze to według mnie bzdury.
Pan stwierdził, że to po prostu w miejscu amputacji macicy zrobił się krwiak ( operacja macicy była 26 lipca 2009), bo po sterydach i chemii była osłabiona.

W środę pojechałyśmy do onkologa. Zostawiłam ją pod gabinetem i pojechałam do pracy.
Onkolog wysłała ją do ginekologa w centrum onkologicznym, który po badaniu stwierdził, ze przy ścianie pochwy jest guz o średnicy ok 5 cm. Zalecił pobranie wycinka.
Oboje sugerują wznowę.
W środę rezonans brzucha i pewnie decyzja co dalej.
Potrzebuję rady od osób, które mają doświadczenie.
Irena jest w fatalnym stanie psychicznym, jest załamana. Mówi że nie zgodzi się na kolejna operację.
Wczoraj próbowałam ją motywować do walki, ale ona jest zupełnie obojętna. Nie płacze już nawet.
Co mogę zrobić, co mogę jej zaproponować.
Jak rozmawiać z nią, o czym.
Nie chcę jej mówić, żeby wierzyła, ze będzie dobrze i myślała pozytywnie, bo ona reaguje na to bardzo źle.

:uuu:
_________________
Pozdrawiam
A
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group