Witam
Pisalam poprzednio w sprawie mojej mamy (rak piersi, wzowa po 5 latach), u ktorej obecnie stan jest stabiliny.
Teraz chcialam zasiegnac opinii w sprawie ojca. Ojciec ma obecnie 86 lat, jest w dobrej kondycji psychicznej, fizycznej, jako takiej, funkcjonuje samodzielnie.
2 lata temu zdiagnozowano raka podstawnokomorkowego skory glowy. Ze wzgedlu na wiek i umiejscowienie zdecydowano leczyc mascia z 5-fluorouracylem. Ojciec byl pod opieka dermatologa. Zmiana ustapila, niestety ponownie pojawila sie kilka miesiecy temu. Wyglada to jak duzy, ciemny strup. Obecnie sugerowane jest (przez tego samego dermatologa) chirurgiczne wyciecie. Nie bardzo wiemy gdzie sie ruszyc, i czy rzeczywiscie trzeba chirurgii. Wiem ze ten rak na ogol nie daje przerzutow, ale hodowla czegos takiego bez interwencji nie wydaje sie jednak dobrym rozwiazaniem. Chociac biorac pod uwage wiek, choroby wspolistniejace i polozenie zmiany ("na lysinie"), nie wiem naprawde co robic. Wydaje mi sie ze proste wyciecie nie bedzie mozliwe, jako ze nie ma nadmiaru skory w tym miejscu, moze potrzebny bedzie przeszczep? Gojenie tez nie za bardzo, bo ojciec ma cukrzyce. Dodatkowo ma diagnoze raka prostaty ktory jest pod obserwacja od okolo trzech lat (rowniez ze wzgledu na wiek, choroby, osteoporoze) odstapiono od chirurgii, i lekow, jest pod kontrola urologa. Czy moze ktos ma jakas sugestie, gdzie sie udac, jaki lekarz powinien to zobaczyc, jesli chirurgia to gdzie? A moze zostawic i nic nie robic? Ojciec jest w Warszawie
Dziekuje
Pozdrawiam |