Rentgen płuc bez zmian, USG brzucha ( wątroba, trzustka, narki ) bez zmian.
Węzły chłonne bez wyczuwalnych zmian
Oprócz tego Mama ma cukrzycę, dwa lata temu przeszła zawał serca, ma wstawione 4 stenty no i ma potwierdzone migotanie przedsionków.
Kardiolog wyraził zgodę na operację.
Czekamy na decyzję onkologa odnosnie dalszego leczenia. Długo to już trwa.
Onkolog miał się konsultować z innym lekarzem gdyż sam chyba nie wie co dalej.
Boję sie, że spisali już Mamę na straty.
Czy nie ma już dla niej szansy na leczenie?
Czy mamy czekać na koniec?
Jestem przerażona.
Gdzie się leczycie i co to znaczy długo?, jeżeli konsultacja trwa powyżej 2 tygodni to uciekać. To tzw trójujemny, gorzej leczy się chemią, ale jeszcze mały, trzeba rozejrzeć się za dobrym onkologiem i raczej chirurgiem. Nikt nie spisuje na straty kobiety z 2,5 cm guzem, nawet jeżeli ma cukrzycę i chore serce. Ja podejrzewam że raczej tu ma miejsce przypadek pt "może jeszcze poczekać".
Witam
i dziękuję za zainteresowanie.
Konsultacja trwa juz trzeci tydzień... dla mnie to cała wieczność.
W sumie to od pierwszej mammografii i USG no i wykrycia guzka minęły preawie trzy miesiące.
Najpierw robili Mamie biopsję cienkoigłową po otrzymaniu wyników kazali zrobić kolejną, gruboigłową.
I tyle to trwa.
Mama jest załamana bo twierdzi, że gdzieś słyszała, że osób po 70 juz się nie leczy, bo szkoda pieniędzy z NFZ.
Ja z całych sił usiłuję wyprowadzić ją z tej świadomości, ale widząc jak to wszystko idzie powoli i opornie zaczynam zastanawiać się, czy rzeczywiście nie ma takich ustnych wytycznych dla lekarzy.
Mama mieszka w podlaskim.
Zabiorę ją chyba i te wszystkie wyniki do Białegostoku.
A może Centrum Onkologii w Warszawie?
Bo tu gdzie się "leczy" to chyba nic więcej jej nie zaproponują
Poczytaj ten dział (a przynajmniej to o raku piersi) będziesz bardziej zorientowana. Podzwoń po wszystkich CO do których dasz radę dojechać i zapisz mamę do chirurga onkologa (od niego zacząć, jak nie będzie chciał od razu ciąć to on skieruje do onkologa lub radioterapeuty). Diagnostyka w zasadzie skończona. Problem prawdopodobnie leży w tym, że jak gdzieś robią 50 operacji rocznie to chora z cukrzycą i po zawale jest powodem paniki, jak robią 2000 operacji, to już wiedzą jak z takimi postępować. Może (ale zaznaczam nie musi) być to próba zobowiązania rodziny do "wywdzięczenia się". Tak czy inaczej pora wiać.
ps
Jeszcze nie spotkałam lekarza który by oszczędzał pieniądze NFZ. Owszem z powodu wieku czasami nie leczy się 90-latków, ale to dlatego że leczenie obciążające, a korzyści takiego chorego wątpliwe.
Leczyłam osiem lat temu w Warszawie raka szyjki.
Jakoś to wtedy inaczej widziałam.
Może dlatego, że dotyczyło to bezpośrednio mnie.
Może dlatego, że miałam 35 lat i samotnie wychowywałam trójkę dzieciaków i nie widziałam innego wyjścia jak tylko wygrać z rakiem za wszelką cenę.
Może dlatego, że byla to Warszawa.
Teraz Mama...
Stara, zrezygnowana, schorowana...
Widzę stosunek lekarzy do niej. Jakby dziwili się, że ona z taką historią choroby ( chorób ) jeszcze żyje... Albo rozmawiają ze mną o niej jakby jej z nami nie było...
Bezwzględnie konieczne jest chirurgiczne usunięcie guza, zwłaszcza że jeszcze jest stosunkowo nieduży.
Jest szansa, że nie doszło jeszcze do przerzutów lokalnych do węzłów chłonnych, chociaż niekorzystnie może to zmienić najwyższy stopień złośliwości G3.
Gdyby węzły chłonne były czyste, szanse na wyleczenie są duże, w przeciwnym razie mniejsze, ale nadal jeszcze nie musi być źle.
Bardzo ważne jest, by dłużej nie czekać - operacja usunięcia tego guza powinna zostać wykonana jak najszybciej - najpóźniej za dwa, maksymalnie trzy tygodnie.
To jest w tej chwili najważniejsze.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Witam
i dziekuje za informacje.
Nie rozumiem dlaczego lekarz zwleka z decyzją operacji.
Czy biopsja gruboigłowa jest bezpieczna? Czy mogła np. "wyzwolić" komórki rakowe do krwioobiegu?
Jeszcze jedno: rozumiem, że kwestia przerzutów do węzłów może wyjaśnić się dopiero podczas operacji?
Jeszcze jedno: rozumiem, że kwestia przerzutów do węzłów może wyjaśnić się dopiero podczas operacji?
Tak. Podczas operacji powinna zostać przeprowadzona procedura oznaczenia i przebadania węzła chłonnego wartowniczego.
Do niedawna, a i jeszcze obecnie mniej zaawansowane ośrodki zamiast tego przeprowadzały standardowo usuwanie węzłów chłonnych, ale jest to zabieg dodatkowo obciążający i powodujące trwałe niekorzystne następstwa, dlatego nie zawsze jest wskazany.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Bardzo dziękuję za natychmiastowe informacje.
Wyprosiłam wizyte w Centrum Onkologii do chirurga onkologa 1 kwietnia. Mamy przyjechać ze wszystkimi badaniami
Mam nadzieję, że w CO uwzględnią nasze badania i nie będą kazali powtarzać.
Mam nadzieję, że jeszcze nie jest za późno.
Mam nadzieję, że damy radę.
Mam nadzieję....
Wiążacą decyzję odnośnie operacji w takim stanie ogólnym chorej ma nie chirurg, lecz anastezjolog.W tak zaawanasowanym wieku , z tyloma chorobami współistniejącymi anastezja w trakcie operacji niesie wieksze ryzyko niz operacja sama w sobie.
Wg mnie to jest 3 stopnień ryzyka wg skali ASA czyli opiekawac sie pacjentem musi naprawdę doświadczony anastezjolog.
Jeśli choroba serca ogranicza znacznie sprawnośc pacjenta stopien ryzyka sie jeszcze zwiększa (wg .NYHA)Do tego dochodzi bardzo zaawansowany wiek. Dlatego sam onkolog nie może podjąc decyzji jak ma poprowadzić taką chorą, wręcz wskazana jest konsultacja. Trudny przypadek.
Bez paniki, naprawdę to jeszcze nie jest zaawansowane stadium, powinni operować bo decyduje również kardiolog, a tu wyraził zgodę. Tylko że może Cię czekać niemiła niespodzianka, w COI -W-wa (jeżeli to miałaś na myśli) łatwo jest się dostać na wizytę, ale później ok 2 miesięcy czeka się na przyjęcie do szpitala, a operacja to tylko w warunkach szpitalnych. Podzwoń jeszcze w W-wie na Szaserów (może przyjmą wcześniej- tam mają dobrych anestezjologów) i na Ostrobramską (tam mają krótkie terminy, ale trzeba pytać czy podejmą się operacji przy cukrzycy i ryzyku kardiologicznym). Uprzedź mamę, że niestety troski to nikt jej nie będzie okazywał i lekarze z własnej inicjatywy nie będą jej nic tłumaczyć i wyjaśniać. Zostanie po prostu "obrobiona". Twoja mama ma dobre wyczucie, ja też zauważyłam że jak jest jakaś młoda pacjentka to lekarze się jakoś "budzą" i widać że się starają, ale to nie ma nic wspólnego z wytycznymi NFZ. Widocznie nie starcza im zapału na wszystkich. Powodzenia
[ Dodano: 2011-03-28, 18:31 ]
Erevain21, jako osoba od dawna dojrzała zwracam Ci uwagę że "tak zaawansowany wiek" to zaczyna się w drugiej połowie osiemdziesiątki. [ / Richelieu]
Zdaję sobie sprawę, że Mama jest bardzo, bardzo schorowana i operacja w jej wieku to ogromne ryzyko. No ale zostawić to wszystko tak jak jest...???
Mama nie rozumie wyniku G3. Bazuje na tym, że guz jest jeszcze no... taki nie za wielki, że pluca czyste, brzuch też, no i węzły chłonne tak na dotyk, nie powiększone.
Ja nie mam odwagi powiedzieć jej jak mocno złosliwe jest G3. Może źle, ale nie mam sumienia dobijać jej. No bo czy ta wiedza na dzień dzisiejszy jest jej niezbędna.
Droga GABO, czy pisząc o Ostrobramskiej miałaś na myśli Centrum Medyczne Ostrobramska ?
Troche sie boję, takich maleńkich szpitalików...
Znalazłam w necie też mazowiecki szpital w Wieliszewie.
Może macie z nim jakieś doświadczenie?
Te "maleńkie szpitaliki" mają z reguły dobre wyposażenie i są prowadzone w oparciu o bardzo dobrych specjalistów - nie cudotwórców - ale takich którzy dokładnie wiedzą czego mogą się podjąć (i z reguły dosyć asekurancko podchodzą do doboru pacjenta), ale jak przyjmą to rezultaty są przeważnie bardzo zadowalające.
Czy źle zrozumiałam, czy też mama ma wątpliwości czy poddać się operacji? Nawet bez tłumaczenia co to jest G3, mama powinna pojąć że to rak i jedyną nadzieją na wyleczenie jest wycięcie zanim zacznie się rozsiewać.
Centrum Medyczne Ostrobramska to Niepubliczny ZOZ, który ma podpisaną umowę z NFZ na wykonanie zabiegów chirurgiczno- onkologicznych ( i innych..)
A operują chirurdzy z CO, tylko głównie w godz. popołudniowych.
Witam,
Mamie nikt, póki co, nie zaproponował operacji, ale od początku brałyśmy taka ewentualność pod uwagę. Po to nawet prosiłyśmy kardiologa o opinię.
Mam nadzieje, że lekarz z Centrum Onk.w Warszawie to zaproponuje.
No i kwestia terminu.
W szpitalach ( dzwoniłam na Szaserów i na Wołoską i pewnie wszędzie tak jest ) nie chcą udzielić mi informacji odnośnie terminu ewentualnej operacji bez wizyty u chirurga onkologa. A znowu do chirurga onkologa potrzebne jest skierowanie. A Mamy lekarz pierwszego kontaktu wypisał jedno skierowanie i myślę że na tym koniec.
Wchodzi jeszcze w grę ewentualnie prywatna wizyta u lekarza który pracuje np. w szpitalu. Bo chyba prywatnie nie trzeba mieć skierowania?
Mam taki mętlik i sama nie wiem co robić a Mama tak juz całkowicie zdała sie na moje decyzje...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum