1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Rak szyjki macicy
Autor Wiadomość
kropeczka3505


Dołączył: 30 Lis 2009
Posty: 8

 #1  Wysłany: 2009-11-30, 12:46  Rak szyjki macicy


Wiam,

8 października moja mama odebrała wyniki badań, dowiadując się, że ma raka szyjki macicy.
Niestety nic więcej się nie dowiedziała, w związku z tym proszę o rozszyfrowanie tego co zostało napisane po łacinie:
Carcinoma planoepithaliale infiltrans- A [M-8070/3],
Foci carcinomatosi planoepithaliales- B [M-8010/3]
Endometritis chronica materiał gruczołowy skąpy- C

Nie mam pojęcia o co w tym chodzi.
napisałam to tak, jak siostra wysłała mi to SMS-em, ponieważ ja nie mam wglądu do tych badań.
Jeśli mogę, to proszę też o odpowiedź dlaczego nie ma nic o stopniu złośliwości czyli o tym G?
Oraz czy można jakoś na podstawie tego co napisałam coś wywnioskować o stopniu złośliwości, czy to u każdego pacjenta może być różnie bez względu na inne informacje??

Pozdrawiam serdecznie i liczę na szybką odpowiedź.
 
tara 



Dołączyła: 21 Sty 2009
Posty: 513
Pomogła: 110 razy

 #2  Wysłany: 2009-11-30, 14:30  


Witaj, przykro mi, że Twoja mama zachorowała, jesli chodzi o tłumaczenie to:

A.rak płaskonabłonkowy naciekający
B.ogniska raka płaskonabłokowego
C.zapalenie błony sluzowej
 
kropeczka3505


Dołączył: 30 Lis 2009
Posty: 8

 #3  Wysłany: 2009-11-30, 15:29  


Dziękuję bardzo za odpowiedź, mnie też jest przykro, że spotkalo to właśnie Ją :cry: Powiedz, proszę, czy są jakieś szanse, żeby z tego wyszła?? Przeszła już chyba największe piekło a tutaj jeszcze TO!! Ehhh płakać mi się chce zawsze gdy o tym myślę (czyli prawie cale dnie płaczę) Na szczęście jutro już będę przy mojej kochanej Mamie.

Aha i czy ten stopień złośliwości da się jakoś określić?? Mama narazie jest na ginekologii bo ma ciągle krwotoki, ale na 9.12 ma skierowanie na onkologię (które załatwił tato, bo normalnie to mialaby dopiero na 23 grudnia). Zawsze to pare dni wcześniej, a i leczenie zacznie się przed nowym rokiem. Przepraszam jeśli nieskładnie piszę, ale przeraża mnie to wszystko:((
 
tara 



Dołączyła: 21 Sty 2009
Posty: 513
Pomogła: 110 razy

 #4  Wysłany: 2009-11-30, 17:02  


Kropeczka - na podstawie samego wyniku badania który przytoczyłaś nie potrafę Ci nic wiecej powiedzieć, na pewno istotna jest głębokość naciekania na sąsiadujące tkanki itd. Czy mama będzie miała zabieg operacyjny?
Wiem, że jesteś teraz przerażona (Twoja mama zapewne stokroć bardziej więc wspieraj ją jak tylko potrafisz), ale na razie poza tym, że trzeba szybko działać by pozbyć się raczyska - nic nie ejst przesądzone i wierzę, że Twoja mama szybko wróci do zdrowia.
Daj znać jak będziesz miała jakieś inne wyniki badań itd .
Ściskam
 
kropeczka3505


Dołączył: 30 Lis 2009
Posty: 8

 #5  Wysłany: 2009-11-30, 18:40  


myślałam, że może jednak czegoś więcej tutaj się dowiem, ale serdecznie dziękuję za taką pomoc, jaką tu uzyskałam. Zapewne gdybym miała przed oczami te wyniki, to wystudiowałabym coś więcej. Na szczęście jutro jadę już do Mamy, to na bieżąco będę informować o wszystkim. Póki co to ma 9.12 zgłosić się na onkologię w Gliwicach (w tym całym nieszczęściu tylko to jest plusem bo jesteśmy z Gliwic) i ma mieć naświetlania. Nie znam się na tym kompletnie, ale z tego co wyczytałam to w stadium IIIB (a takie ma moja mama) radiologia w połączeniu z chemioterapią i potem brachyterapia jest najlepszą metodą leczenia. Mogę się tego domagać od lekarzy jeśliby chcieli zastosować np. samą radiologię??
 
kropeczka3505


Dołączył: 30 Lis 2009
Posty: 8

 #6  Wysłany: 2009-12-03, 19:24  Ratunku!! Nie wiem co robić!!


Nie wiem od czego zacząć... Chyba od najgorszego. Myślałam, że wczoraj będę już przy Mamie, ale okazało się że jednak dopiero jutro mogę wyjechać:/ Dzwoniła do mnie dzisiaj siostra i mówiła, ze rozmawiała z pielęgniarką z ginekologii, gdzie przebywa teraz moja Mama i ta jej powiedziała, że mamy się przygotować nawet na najgorsze :cry: Nie wiem, co o tym myśleć, ponieważ mój dziadek, który miał raka jelita grubego w ostatnim stadium zaawansowania przeżył pół roku, a moja mama mając stadium IIIB ma umrzeć po dwóch miesiącach od wykrycia??!! Ludzie pomóżcie, bo ja zwariuję!! Ta bezsilność mnie przeraża!! Czy mogę jakoś przyśpieszyć przewiezienie Mamy z ginekologii na onkologię?? Błagam o szybką odpowiedź. Ja nie chce, żeby moja Kochana Mama nas zostawiła!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :cry: :cry: :cry:
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #7  Wysłany: 2009-12-03, 21:57  


Kropeczka, przede wszystkim pielęgniarka nie ma prawa udzielać Wam informacji o tym, co czeka pacjenta! Nie umniejszam niczego pielęgniarkom i bardzo je szanuję, ale to lekarz jest od tego, żeby rozmawiać z Wami o stanie Mamy i ewentualnych rokowaniach. Dlatego jeśli będziesz miała taką możliwość, to staraj się złapać lekarza i jego zapytać o wszystko, co chcesz - masz prawo do rzetelnej informacji i tego stanowczo się domagaj.

Pamiętaj też, że jeden rak nie równa się drugiemu i nie można porównywać kto ile żył od diagnozy - u Twojej Mamy trzeba się teraz skupić na jak najszybszym podjęciu leczenia. Skoro już i tak przyspieszyliście przyjęcie na onkologię, to nie wiem, czy da się to zrobić jeszcze bardziej... Niestety takie są polskie, idiotyczne realia :/ zawsze możecie szukać pomocy w innych ośrodkach w Polsce (Poznań? Bydgoszcz?).
 
kropeczka3505


Dołączył: 30 Lis 2009
Posty: 8

 #8  Wysłany: 2009-12-03, 22:07  


na szczęście termin już za parę dni :) Gdyby to była kwestia kilku tygodni to na pewno byśmy się starali to przenieść do innej kliniki. Tak się składa, że moja mama była już leczona w Gliwicach na tarczycę i udało się ją wyleczyć, więc mamy nadzieję, że i teraz zespół z Gliwic da radę uzdrowić moją Mamę:) Dziękuję za wszystkie wiadomości i trzymajcie kciuki:) podrawiam
 
zufed 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 10 Kwi 2009
Posty: 2473
Skąd: Kraków
Pomogła: 348 razy

 #9  Wysłany: 2009-12-03, 22:26  


kropeczka, o tym co powiedziała pielęgniarka zapomnij, nie miała prawa tak mówić, nawet jeżeli byłaby to prawda (wiem co mówię, jestem pielęgniarką zresztą o tym pisała już absenteeism).

Trudno jest powiedzieć, ule ktoś będzie żył od momentu wykrycia raka tego nie wie nikt i nikt Ci nie udzieli na to pytanie odpowiedzi. Statystyki statystykami a życie idzie swoim torem. Póki co nie zawracaj sobie tym aż tak bardzo głowy <uscisk>

Wiem, że jesteś przerażona bo ja od ponad półtora roku żyje w takim przeświadczeniu, ale teraz trzeba się skupić na leczeniu i "umilaniu" mamie czasu. Jestem pewna, że ona też jest w tym wszystkim zagubiona i zrozpaczona. Bądźcie dla niej podporą.

Nie rozmyślaj o najgorszym.Bierzcie się za leczenie. Czekamy na sprawozdanie z leczenia i co u mamy słychać.

ściskam

zuza
 
 
kropeczka3505


Dołączył: 30 Lis 2009
Posty: 8

 #10  Wysłany: 2009-12-03, 22:44  


wielkie dzięki za słowa otuchy. Powiem szczerze, że jestem dobrej myśli, tyle tylko że nie mam wiedzy w tym temacie więc może to i trochę złudna nadzieja... Cicho! Nie mogę tak myśleć. Ogólnie to moja mama jest bardzo silną babą (czego nie widać bo jej posturze), ale bardzo dużo w życiu przeszła, miała kamienie na woreczku żółciowym, operację na tarczycę, teraz jeszcze to cholerstwo się przypałętało, ale wcześniej jeszcze wychowała dwie łobuziary (mnie i moją siostrę:) no i żyje już ponad 26 lat z moim ojcem, który często swoje smutki topi w alkoholu, niestety teraz też... Mama jest dla mnie najsilniejszą kobietą na świecie i od jutra na pewno ja będę umilać jej czas:) Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję Zuza za wiadomość:) Pozdrawiam gorąco, Magda
 
kropeczka3505


Dołączył: 30 Lis 2009
Posty: 8

 #11  Wysłany: 2010-03-10, 22:55  dlaczego lekarze nie leczą dalej mojej Mamy??


witam wszystkich po dość długiej przewie. W październiku opisałam tutaj przypadek mojej mamy. Było z nią naprawdę źle:( Ma raka szyjki macicy w stadium IIIB i jest po 6-ciu naświetlaniach (miała je w grudniu). Podobno były to jakieś lampy zapobiegawcze (nie wiem czemu miały zapobiec), ale je miała i chociaż krwotoki które miała ustąpiły. W lutym miała termin wizyty kontrolnej i ew. przyjęcie do szpitala na dalsze leczenie. Niestety wystąpił jakiś stan zapalny więc nie można było jej wziąć na dalszą radioterapię i wróciła do domu. Przepisano jej jakieś czopki, które miały ten stan zapalny zlikwidować, ale jak się okazało 4. marca na następnej kontroli coś tam dalej jest nie tak jak być powinno i mama ciągle jest w domu. Z tym, że teraz nie dostała żadnej recepty i nie ma wyznaczonego terminu następnej wizyty. Lekarka powiedziała, że ma się zgłosić kiedy wystąpi krwotok. Czy to jest normalne czy to jakieś kpiny?? Proszę o pomoc, bo mama zaczyna już mówić, że pewnie jest tak źle, że już jej nie chcą leczyć, chociaż z nas wszystkich to Ona najlepiej się trzymała w tej sytuacji.
 
zosia bluszcz
PRZYJACIEL Forum


Dołączył: 06 Lut 2009
Posty: 361
Pomógł: 126 razy

 #12  Wysłany: 2010-03-11, 01:22  


Kropeczka,

Przykro mi bardzo, ze leczenie Twojej Mamy pozostaje w zawieszeniu :-(

Czy isnieja jakies dokumenty dotyczace leczenia Mamy, ktorych kopie moglabys tu zamiescic?

Tak na marginesie - wydaje mi sie, iz byloby lepiej gdyby ten post byl umieszczony w pierwotnym watku.
pozdrawiam serdecznie,
zosia

[ Komentarz dodany przez: DumSpiro-Spero: 2010-03-11, 01:30 ]
Przyłączam 2 powyższe posty do Twojego pierwszego tematu kropeczko.
Wszystko powinno być razem, tak jest znacznie czytelniej. Pozdrawiam ciepło, Administrator.
 
kropeczka3505


Dołączył: 30 Lis 2009
Posty: 8

 #13  Wysłany: 2010-03-11, 08:48  


jakaś dokumentacja jest, zależy co konkretnie potrzebujesz. Wiem, że papierków jest pełno. Aha no i dziękuję za "przeprowadzkę" niestety nie orientuję się w tym forum dlatego założyłam nowy wątek, co będzie mi, mam nadzieję, wybaczone:)

[ Dodano: 2010-03-11, 19:46 ]
Wydaje mi się, że żadne wyniki badań już nie będą potrzebne... Dzisiaj siostra poszła do IO w Gliwicach zapytać o co w tym wszystkim chodzi (została upoważniona przez Mamę). Dowiedziała się od pani ordynator, że mama ma nacieki na pęcherz i odbytnicę dlatego nie mogą z nią nic zrobić:( ale pocieszyła ją, że w takim stanie mama ma jeszcze kilkanaście długich miesięcy życia... Dlaczego tak się dzieje??!! Dlaczego inni ludzie żyją z tym dziadostwem po 18 i więcej lat i jakoś są dalej leczeni a moja Mama nie???????????????? Czy ktoś zna jakiegoś dobrego lekarza, który by się podjął leczenia mojej Mamy?? Ludzie pomóżcie, BŁAGAM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
 
wergra 


Dołączyła: 26 Lut 2010
Posty: 31
Pomogła: 1 raz

 #14  Wysłany: 2010-03-12, 19:16  


Niestety nie znamy dnia ani godziny, a rak w nas wszystkich jest, tylko że u niektórych się objawia a u drugich nie..
Moja kochana mama też jest ciężko chora, nie mamy jeszcze kompletu dokumentów nie wiemy nawet jakie stadium, wiem tylko tyle że zoperowali jej przerzut.. Przez 6
miesięcy prowadzil ja lekarz który jak się okazalo podczas 2 wycinka (w koncu prawidłowego) rozłożył ręce i przesłał do innego lekarza.. Ma bardzo rzadko spotykanego raka ... W poniedzia[/list]ek jedzie do Gliwic na badanie MRI, we wtorek ma miec robione badanie PET. Ciesze sie bardzo ze wszystko udalo sie szybko zalatwic ale wolalabym przez to nie przechodzic.. Widzisz, ubieg
    y rok byl dla mnie taki pechowy, stracili


[ Dodano: 2010-03-12, 19:22 ]
Niestety nie znamy dnia ani godziny, a rak w nas wszystkich jest, tylko że u niektórych się objawia a u drugich nie..
Moja kochana mama też jest ciężko chora, nie mamy jeszcze kompletu dokumentów nie wiemy nawet jakie stadium, wiem tylko tyle że zoperowali jej przerzut.. Przez 6
miesięcy prowadzil ja lekarz który jak się okazalo podczas 2 wycinka (w koncu prawidłowego) rozłożył ręce i przesłał do innego lekarza.. Ma bardzo rzadko spotykanego raka ... W poniedzialek jedzie do Gliwic na badanie MRI, we wtorek ma miec robione badanie PET. Ciesze sie bardzo ze wszystko udalo sie szybko zalatwic ale wolalabym przez to nie przechodzic.. Widzisz, ubiegly rok byl dla mnie taki pechowy, stracilismy przyjaciela ktory mial zaledwie 29 lat, w pracy zle, co chwile jakies potkniecia na drodze. Ten rok wydawal mi sie wspanialy i od poczatku szczesliwy. Zmienilam prace, zareczylam sie, slub zaplanowany na wrzesien a tu nagle choroba mojej kochanej mamy... Ciagle o tym mysle, wiem co przezywasz bo jestem w podobnej sytuacji.. Mama ma przerzuty, wiem ze na pewno nie jest to 1 stadium licze ze drugie ale obawiam sie ze tez nie do konca. W dodatku jest to rak piersi ktory przypada 1 kobiecie na 100.000 wiec wydaje mi sie malo znany i niestety w pewnym sensie leczony troche na o
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group