Postanowiłam napisać tutaj, może ktos orientuje sie i wiecej moglby mi na ten temat powiedziec...
Mianowicie mój dziadziuś (71lat) ma raka żołądka. 10 dni temu przeszedł ciezką operacje trwającą niemal 6 godzin. Wycięto cały żołądek, ale guz naciekał jak to określił lekarz 'na linię jelita i na otrzewną'. W tych miejscach nacieków nie można już było wyciąć - wyskrobano co się dało. Operacja została jednak nazwana przez doktora zabiegiem paliatywnym, a nie radykalnym. Powiedział też, ze onkolog byc moze zadecyduje o podaniu chemii, choć na jego oko nie jest to potrzebne ( w takim sensie ze chemia ta chyba wiecej juz w niczym nie pomoże). Dziadziuś przed objawami choroby ważył ponad 90 kg, przed operacją 78 kg, teraz po operacji - 71. Jestem przerażona, bo to wszystko stało się bardzo szybko. Niedługo prawdopodobnie wyjdzie ze szpitala, choć dziś w nocy dostał silny nerwobół boku. Chciałabym jakoś pomóc, ale nie wiem nic. Nie wiem nawet jakie są rokowania. Boje się tych nacieków...
witaj
mój tata miał raka żołądka również z naciekami, nie udało się nawet żołądka usunąć bo nacieki były spore, zrobiono tylko obejście żeby mógł normalnie jeść ale działało ono może 2 tyg i zostało również zaatakowane przez nacieki raka.
Miał radioterapię paliatywną przez tydz bo potem dostał wodobrzusze. Wiem, że po całkowitej resekcji żołądka trzeba pomału uczyć się jeść, wszystko zmiksowane, małe ilości a często po pół szklanki rosołu itp. Twój dziadek ma nacieki które nie da się usunąć i nie wiadomo czy radio albo chemioterapia je zmniejszą i czy ma sens męczenie dziadka ale to już powinien zadecydować lekarz onkolog . Paliatywna operacja to znaczy że nie usunęli całego raka że pozostał bo nie dało się już nic więcej zrobić. Więc teraz może jakaś chemia albo radioterapia mu pomogą. Musisz poprosić lekarzy o środki przeciwbólowe może plastry morfinowe bo jak nie ma żołądka to lekarstw nie może przyjmować. Może mieć bóle własnie związane z naciekami na jelito i na otrzewną .Nie znam się na tym,ale wydaje mi się że samo to że nacieka na otrzewną nie rokuje najlepiej.
Obym się myliła!
Trzymam kciuki i czekaj aż się odezwie DSS na pewno napisze Ci coś wiecej ale bedziesz musiała podać jej wiecej szczegółów
trzymaj sie mocno
Bardzo dziekuje Ci za wsparcie, wszelkie słowa są dla mnie bardzo ważne. Wizja powolnego umierania nie chce mi sie pomiescic w głowie. Wszystkie racjonalne słowa, czy słodkie czy raczej gorzkie sa potrzebne. A lekarze nie mowia za wiele..
Twój dziadziuś jest nieuleczalnie chory. Myślę, że powinnaś to wiedzieć - wiele bowiem osób nie znając faktycznego rokowania dotyczącego choroby i szansy na dalsze zdrowie i życie najbliższej osoby, żałuje potem, że nie wiedziało, że nie spędziło czasu z bliską osobą tak, by nie mieć potem poczucia, iż coś się przeoczyło, że na coś straciło się szansę.
Raka żołądka można wyleczyć wyłącznie radykalnym zabiegiem operacyjnym - niestety jest to zazwyczaj możliwe jedynie na wczesnym etapie choroby.
Radioterapia i chemioterapia to w przypadku raka żołądka leczenie mało skuteczne i służące wyłącznie próbom poprawienia jakości życia chorego (poprzez doprowadzenie do czasowej regresji zmian nowotworowych a tym samym zmniejszenie dolegliwości związanych z powiększającą się masą guza/naciekaniem tkanek sąsiadujących) i przedłużenia mu życia o średnio kilka miesięcy.
Z rzadka zdarza się, że dzięki chemioterapii raka żołądka dochodzi do remisji choroby na okres np. roku - w większości przypadków do zyskania jest znacznie krótszy okres i to sporym kosztem (chemioterapia wiąże się z wieloma skutkami ubocznymi).
Osobiście uważam, że należy dokładnie ocenić jakiej natury i wielkości zmiany naciekowe pozostały i przede wszystkim czy powodują jakieś dolegliwości.
Może się bowiem okazać, że - o ile nie są umiejscowione w unerwionych miejscach - przez dłuższy czas mogą klinicznie 'milczeć' i nie sprawiać bólu.
Jeśli tak by się stało, uważam, że należy chwilowo poprzestać na zabiegu operacyjnym, a ewentualność chemioterapii zachować na moment, w którym trzeba będzie walczyć z progresją zmian nowotworowych - wtedy będą potrzebne narzędzia do tego by mieć czym walczyć / leczyć / znieść ból.
Jeśli natomiast pozostałe po zabiegu zmiany będą powodowały ból to można spróbować chemioterapii już kilka tygodni po zabiegu.
Jakiejkolwiek opcji nie wybierzemy - będzie to leczenie wyłacznie paliatywne. Powinno służyć w związku z tym przede wszystkim poprawieniu jakości życia chorego, a nie innemu celowi.
Chemioterapia zaś nie jest narzędziem, które można użyć wielokrotnie - w raku żołądka decyzja o rozpoczęciu chemioterapii zazwyczaj zapada tylko raz - szczególnie dotyczy to sytuacji, gdy pacjent jest w podeszłym wieku.
Na dzień dzisiejszy najistotniejsze jest to, by nie nastąpiły późne powikłania pooperacyjne, ustalenie czy zabieg pozwoli na jakiś czas żyć Twojemu dziadkowi bez bólu oraz pomoc choremu w przystosowaniu się do nowego stylu życia. Po usunięciu żołądka, jak wyżej wspomniała Marzena, trzeba się nauczyć jeść : jak jeść (jakie ilości i jak często) i co jeść ; by jedzenie nie szkodziło, a odżywiało i smakowało.
Jestem pewna, że Twoja pomoc dziadkowi bardzo się przyda. Będzie mu bowiem potrzebna początkowo we wszystkich codziennych czynnościach, a następnie przez dłuższy czas w sporządzaniu posiłków - przez czas jakiś będą one musiały się znacząco różnić od menu reszty rodziny.
Ważna będzie też czujność - by wychwycić moment, w którym cokolwiek niepożądanego zacznie się dziać np. kiedy zacznie boleć; szybka interwencja (np. w formie chemioterapii lub zastosowania odpowiedniego leczenia p/bólowego) pozwoli na uniknięcie/ograniczenie zbędnych cierpień.
Podsumowując - z całą pewnością będzie w czym pomagać i każda naprawdę pomocna dłoń się przyda.
Pozdrawiam ciepło i w razie potrzeby pisz - jesteśmy tu.
Dziadziu nigdy nie narzekał na żadne bóle, nawet teraz kilkanaście dni po operacji (poza ogromnym osłabieniem i spadkiem wagi, a takze tym wspomnianym nerwobólem i lekkimi odlezynami). Dziadziu twierdzi ze ani przed ani po operacji bóle pochodzące z jamy brzusznej nie doskwierały mu. Rozumiem ze jesli nie zostanie skierowany na chemie to byc moze w jego przypadku lepiej. Po protu pożyje tyle ile organizm jeszcze bedzie dał radę bronić się sam...
Dziadziu dzisiaj wrocił do domu. Nie dostał jeszcze wypisu, byc moze jutro bede juz wiedziec wiecej. Mam jednak kilka wątpliwosci - tuz przed wykryciem raka żołądka wykryto u niego borlerioze bardzo zreszta zaawansowaną. Ma leki ktore brał przed operacją. Czy moze do nich wrocic nie mając żołądka? To samo z tabletkami na prostate, serce (jest po zawale) czy tarczyce.
Chciałabym zeby chociaz na jakis czas po tej operacji doszedl do siebie na tyle, zeby mogl normalnie funkcjonowac, przezyc swieta, cos porobic sobie w swoim ukochanym ogrodku, po prostu w miare dobrze sie poczuć. Wszyscy bardzo na to liczymy.
Droga DSS - nie wiem jak rozległe były te nacieki. Jedyne co powiedział lekarz - 'ten zabieg na pewno przedłuży mu życie. Nie jestem w stanie powiedziec na ile. Ludzie zyja po takich operacjach rok, dwa, trzy i to w całkiem niezłym stanie. Ale to teraz bardzo wycieńczony organizm.' Chyba co do słowa. Nie wiem czy odbierac to jako pocieszenie..?
Swoją drogą mój dziadziuś nie wie jeszcze ze nie ma żołądka, wie ze miał wycinanego złośliwego guza, ale ze cały żołądek jest wyrzucony nie ma pojecia. Nie ma swiadomosci, ze ta resekcja udała się dzięki Bogu i ze nalezy sie cieszyc ze jeszcze bylo to mozliwe! W ogóle nie wie jakimi sposobami mozna leczyc raka żołądka, a wiadomosc o tym ze nie ma juz żołądka moze go - jak go znam - psychicznie go pogrążyć. A tego bardzo byśmy nie chcieli. Wiec na razie pomagamy w jedzeniu, odpowiednio staramy sie gotowac... ale o braku zoladka nie wie. Wydaje mi sie ze to na razie lepiej, choc moze sie myle.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum