Kochani Witam poniedziałkowo
Jak napisałem w merytorycznym, od 01-08 zabieram się za II etap chemioterapii...
Bez sensu jest snuć przypuszczenia jak będzie wyglądało dalsze leczenie, to będzie zależało od mojego organizmu jak długo będzie radził sobie z nową terapią, jest to niezależne ode mnie, ale zapewniam Was, że to co będzie w granicach moich możliwości, nie ulegnie zachwianiu i pewności, chcę walczyć i pokazać że ta walka ma sens i przyszłość...
Wielokrotnie wypowiadałem się, że w ogromnym stopniu swoją wolę walki, determinację zawdzięczam Wam...
To Wy, moi Przyjaciele dopingujecie mnie, wspieracie do dalszej pracy nad tym aby nie odpuścić, aby nie powiedzieć, że jestem już zmęczony, że już nie mam sił...
Skłamałbym, gdybym powiedział że nie mam swoich gorszych dni, że czuję się ciągle świeży i pełen zapału.
Ale to jest najważniejsze, że po moich potknięciach, potraficie natchnąć mnie wiarą i optymizmem, a nawet jeśli nie jest to entuzjazm, to na pewno determinacja i wiara, że wygrywając kolejne dni, możemy wspólnie cieszyć się maleńkimi zwycięstwami, skoro nie jest mi pisane spektakularne zwycięstwo... to wymęczone, małe zwycięstwa mają taką samą wartość, nie muszę mieć wielkiego dyplomu z ogromną notą "Super", wystarczy "zaliczony"
Zapewniam Was, że ponosicie ogromną odpowiedzialność za mój sukces.
DZIĘKUJĘ
Korzystając z okazji odwiedzin w KSS im JP II chciałem odwiedzić dziś naszą Forumowiczkę Tarnowiankę...
Nie zdążyłem, odeszła wczoraj przed południem...
Zawsze gdy dowiaduję się, że nasi Przyjaciele odchodzą, że kończą swoją walkę, swój dramat ogarnia mnie przeraźliwe uczucie buntu i bezsiły, a pytania dlaczego?, po co tyle bólu? zdają się rozsadzać serce i duszę...
Ale wierzę też, że kolejna ofiara naszej wspólnej choroby, spogląda na nas, uśmiechając się już bez bólu i mówi: Nie daj się, bądź kolejnym który zwycięży, kolejnym który potrafi pokazać, że walka ma sens...
Wątek Tarnowianki
http://www.forum-onkologi...,255.htm#141256