1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
Znalezionych wyników: 190
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Guz trzustki/rak |
Litania
Odpowiedzi: 12
Wyświetleń: 814
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2024-10-10, 21:28 Temat: Guz trzustki/rak |
Najlepsza wiadomość. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i Mama szybko rozpocznie chemie aby zabieg mógł się odbyć. Rozpoczynanie leczenia z pozytywnym nastawieniem, to połowa sukcesu. Super wieści. Cieszę się, że tak zakończyła się dzisiejsza wizyta:)
Trzymam za Was kciuki! L. |
Temat: Guz trzustki/rak |
Litania
Odpowiedzi: 12
Wyświetleń: 814
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2024-10-09, 21:49 Temat: Guz trzustki/rak |
Znam przypadek raka trzustki, nierokującego, leczonego operacyjnie, później chemią, później operacja przerzutów na wątrobie, kolejną chemią (ale operacja przerzutów już "szukana" w Polsce, bo w Łodzi nikt się nie podjął - trochę pomogła, ale nie na długo) i łącznie dało to 2 lata. Może wydawać się to niedługo, ale rokowania były dużo gorsze. Dobrze, że Mama jest z Łodzi. Przykro mi, że piszę o HD tak szybko, ale moja Mama była objęta opieką HD kilka miesięcy po diagnozie i była pod opieką HD ponad 5 lat. Nieoceniona pomoc, nawet w drobnych sprawach, typu recepta, skierowanie, badanie lekarskie w domu, pobranie badań w domu itd. Jak jest się pod opieką HD, to przynajmniej nasz lekarz leczył Mamę "na wszystko". Zapalenie ucha, zapalenie płuc itd. bez stania w kolejkach z kaszlącymi pacjentami. Możesz Mamie zawsze w razie czego powiedzieć (nie mówię, że teraz), że to "się należy" lub cokolwiek co ją ewentualnie przekona. To jest nieoceniona pomoc.
To dobrze, że Mama nie idzie sama na wizytę, to często są tak duże emocje, że najlepiej być z kimś. I że jest ktoś, kto jest, jak to napisałaś: zorientowany. To bardzo się w takich chwilach przydaje.
Z tego co piszesz, to rzeczywiście na ten moment wygląda to bardzo dobrze jeśli chodzi o stan Mamy. Żyjcie chwilą, razem z Mamą. To być może najważniejsze i najpiękniejsze momenty Waszego wspólnego życia. Diagnoza to zmienia. Uświadamia, że nic nie jest dane na zawsze. Ale, że na zawsze te momenty zostaną w Waszych sercach. Najbliższy czas, to będzie wyjątkowy egzamin z miłości. Jestem pewna, że wszyscy go zdacie.
Daj znać, po wizycie.
L. |
Temat: wyczerpanie.czy coś można zrobić? |
Litania
Odpowiedzi: 4
Wyświetleń: 532
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2024-10-07, 22:36 Temat: wyczerpanie.czy coś można zrobić? |
Witaj,
może to sam przebieg choroby nowotworowej ale może też być tak, że lokalizacja zmian (śródpiersie) powoduje ucisk np: na naczynia krwionośne lub przełyk. Przy pierwszym może być osłabienie a przy drugim niechęć do jedzenia, trudności w połykaniu. Osłabienie może też wynikać ze słabych wyników, które często występują w przebiegu zarówno samego nowotworu jak i zastosowanego leczenia. Może Mama zwątpiła, że uda się kontynuować leczenie i ma objawy wynikające z choroby nowotworowej ale i z obniżonego nastroju. Spróbuj po swojemu to przeanalizować. Nutridrinki to też jakaś opcja - nawet 1 dziennie może trochę spowolnić utratę sił, bo jeśli Mama je bardzo mało (dla każdego oznacza to coś innego), to mała podaż kalorii sprawia, że będzie słabła. Może łatwiej byłoby jej jeść pokarmy o gładniej konsystencji? Rozdrobnione, zmiksowane, mokre. Można zmiksować np: rosół ze sporym kawałkiem mięsa z kury i warzywami, dodać trochę masła i jest wysokobiałkowa mieszanka, często bardziej "jadalna" niż Nutridrink. Ale trudno będzie Ci dostarczyć tyle kalorii, co w Nutridrinku. Jak znajdziesz Resource 2.0, to jeszcze lepiej, bo w 200ml jest aż 400kcal. Na pewno brak chodzenia szybko doprowadza do osłabienia mięśni. Jeśli Mama nie może chodzić, to niech część czasu przynajmniej siedzi. Jeśli jest zbyt słaba, to nie zmuszajcie jej do niczego. Ale jeśli uda się ja zmobilizować, poczuje że walczy, to może przyniesie to poprawę o ile jest ona możliwa. Dużo siły! L. |
Temat: Guz trzustki/rak |
Litania
Odpowiedzi: 12
Wyświetleń: 814
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2024-10-07, 22:12 Temat: Guz trzustki/rak |
Annie75,
rozumiem, że czekacie na wizytę u Prof. H? Jeśli nie jest to operacyjne (ale niech ostatecznie się wypowie specjalista), to jeśli chcecie Mamę leczyć, to najlepiej udać się tam, gdzie taka terapia będzie możliwa, bo w Barlickim nie ma "typowej" onkologii. Masz 2 drogi: leczenie (albo lekarz wystawia kartę DILO, może to być lekarz POZ i umawiacie się na wizytę na NFZ - pierwsza wizyta jest szybko, max. 2 tygodnie, ale może być umówiona nawet za kilka dni od zgłoszenia skierowania lub próbujecie się "wbić" idąc do onkologa prywatnie - możesz wybrać kogoś z Kliniki Chemioterapii z Kopernika) albo brak leczenia. Przy czym przy drugiej opcji warto porozmawiać z Mamą, czy nie wolałaby mieć wsparcia Hospicjum Domowego. Nie życzę Wam tego, ale może boleć a oni jak nikt znają się na leczeniu bólu w chorobach nowotworowych. Nie wspomnę o innych sytuacjach, które potrafią w chorobie nowotworowej niespodziewanie się pojawić. Do HD możesz poprosić o skierowanie np: onkologa, jeśli Mama nie ma szansy na pełne wyleczenie. Włączenie leczenia np: chemioterapii/radioterapii nie wyklucza zapisania się w kolejkę do HD przy spełnieniu powyższego warunku. Na pierwszą wizytę z HD czeka się nawet kilka miesięcy. Z Twojego opisu wynika, że Mama niekoniecznie jest z Łodzi - dowiedz się jakie są opcje w jej okolicy, jeśli moja interpretacja jest słuszna. W Łodzi nie ma problemu. Lekarze dojadą.
Nikt nie powie Ci co Was dokładnie czeka, ale - uwierz mi na słowo - może być ciężko. Każda decyzja będzie dobra, jeśli to będzie Wasza, ale przede wszystkim Twojej Mamy. To Ona wie na co jest gotowa. Co do cienia nadziei, to ja uważam, że jeśli medycyna zna choć jeden przypadek np: zatrzymania się na dłuższy czas choroby po podjęciu leczenia, to ta nadzieja, że i Wam może się to udać, choćby okazała się niewiele warta, to czasami jest jedyną rzeczą, która trzyma "przy życiu".
Dużo siły, Annie. |
Temat: Guz trzustki/rak |
Litania
Odpowiedzi: 12
Wyświetleń: 814
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2024-10-06, 22:31 Temat: Guz trzustki/rak |
Annie75,
nikt nie powie Ci, czy leczenie ma sens. Nikt tego do końca nie wie. Czasami stan chorego się pogarsza po włączeniu leczenia. Czasami udaje się wywalczyć poprawę, choć często kosztem skutków ubocznych. Jeśli myślicie, nawet cicho o chemii/radioterapii, to należałoby skierować kroki do onkologa/chemioterapeuty, najlepiej szybko. Leczycie się w Łodzi - może Kopernik? Onkolog przedstawi opcję terapii, wtedy możecie podjąć decyzję, czy w to wchodzicie. To dobrze, że Mama nie ma żadnych objawów, nie jest wyniszczona chorobą. Gdyby miała mieć włączone leczenie zwiększa to jej szanse na lepszą tolerancję terapii. Pamiętaj, że jest taka granica, po przekroczeniu której nikt nie zaproponuje już żadnego leczenia (wyniszczenie, słaba kondycja fizyczna, złe wyniki morfologii, ewentualnie inne poważne choroby współwystępujące). Jeśli Mama ma swoje zdanie w tej kwestii, to może trzeba będzie je uszanować. Pierwsza reakcja jest często szokiem, jak opadnie, to czasami chory zmienia zdanie. Życzę podjęcia dobrych decyzji, daj znać co u Was.
L. |
Temat: Rak nosogardła - guz szyi przerzutowy |
Litania
Odpowiedzi: 376
Wyświetleń: 164239
|
Dział: Nowotwory tarczycy, głowy i szyi Wysłany: 2023-09-07, 20:58 Temat: Rak nosogardła - guz szyi przerzutowy |
Meteor,
AP to anterior posterior: wymiar stosowany w opisach radiologicznych, czyli przednio-tylny. To nie jest nic nowego, tylko ktoś uściślił w którym wymiarze podaje. Co do węzła, to obserwuj, jak będzie się powiększał, to trzeba diagnozować.
Pozdrawiam,L. |
Temat: Chemioterapia paliatywna - rak jajnika w IV stadium |
Litania
Odpowiedzi: 168
Wyświetleń: 69148
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2023-09-06, 21:14 Temat: Chemioterapia paliatywna - rak jajnika w IV stadium |
Dziękuje mVeltan:)
Podziałało:)
Ten miesiąc też był trudny:(
Sód utrzymywał się do drugiej połowy sierpnia. Najpierw złapałam 128mmol, a później mama dostawała kilka razy pod rząd rozwolnienie na zmianę z zatwardzeniem. Apogeum było w poprzedni weekend. Dostała takiej biegunki, że się na niej poślizgnęła. Niestety przeleżała tak trochę:(((. W końcu doczołgała się w tych ekskrementach do telefonu (dla niej to był prawdziwy survival, biorąc pod uwagę jej sprawność). Przyjechałam szybko, najpierw ogrzałam ją wytaplaną w tym wszystkim, bo to było najważniejsze. Upewniłam się, że serce bije miarowo (miała wychłodzone ciało, kończyny były dystalnie zimne, bałam się, że serce nie wytrzymało tego stresu, ale dało radę). Później umyłam na raty chusteczkami, zmieniłam pościel, itd. Ale biegunka trwała. Wodnista, fuj, nieładna. Zadzwoniłam do lekarki z HD, przede wszystkim, że upadła a nie chce jechać na pogotowie (upadła na plecy, zgłaszała, że b. boli ja kręgosłup - miała wypukły duży siniak m-dzy łopatkami, biodro, łokieć i mówiła, że upadła też na tył głowy). Lekarka stwierdziła, że skoro udało mi się ją choć na chwilę postawić, to biodra są całe. Bez RTG nie można wykluczyć pęknięć kręgosłupa itd. Ja i tak byłam szczęśliwa, że nie dostała udaru i rusza rękoma i nogami:(. Ponieważ biegunka nie zastopowała, po konsultacji z lekarzem przyjechała pielęgniarka z HD, założyła igłę do portu, pobrała badania i podaliśmy 500ml NaCl+10ml 10%NaCl. Sód wyszedł 121mmol, AST 380, ALT 408 (bilirubina nie poszła). Ponieważ ta biegunka była dziwna i śmierdząca, powiedziałam, że trochę jest jakby rotawirusowa. No więc stanęło na tym, że może ta wątroba jest podrażniona od tego. Albo jakiś lek zadziałał hepatotoksycznie. Essentiale, Sylimarol, Pyralgina na ból i wyrównywaliśmy sód przez tydzień. Eliquis odstawiłam od razu, bo bałam się aby to co się obiło nie krwawiło dalej. Z leków koniecznych tylko beta-bloker. Lekarka zleciła badania na piątek i od środy zostałyśmy z lekarzem na zastępstwie, bo miała urlop. Ale mama zaczęła we czwartek robić się żółta. Zadzwoniłam do lekarza, poprosiłam o Hepa-Merz 3000, argumentując, że chcę wiedzieć, że zrobiłam wszystko aby uchronić wątrobę przed niewydolnością. Przeanalizowaliśmy badania zlecone przez naszą lekarkę i w związku z sytuacją kilka rzeczy lekarz dodał. W piątek heroiczna decyzja, że pomimo bólu kręgosłupa diagnostyka. Mój Radiologu!!! Dziękuję raz jeszcze, nie ma takich słów aby wyrazić moją wdzięczność. Kręgosłup nie jest złamany, ani pęknięty, żebra całe. Zastój w PŻW, poszerzony aż do dwunastnicy do 14mm. Ale zmiany we wnęce wydają się być daleko, może to złogi? Termin przyjęcia na ECPW na wtorek. Sód zatoczył koło, ponieważ w piątek było znów 121mmol. Bilirubina prawie 5, AST, ALP troszkę opadły. Poza tym białkomocz 100mg/dl, bilirubina w moczu 2,0mg/dl, Leukocyty 25WBC, erytrocyty 0,03mg/dl. Zatem żółtaczka mechaniczna. Przez weekend mama była wyrównywana w domu bardziej progresywnie. 4g sodu/doba dożylnie rozpuszczone w niewielkich 0,9 (rano 500ml+ 2x10ml 10%, wieczorem 250ml+2x10ml 10%). Rano we wtorek znów biegunka:( Trwała cały dzień:(. Sód z tego dnia 120mmol:(. Pomimo takich starań sód pikuje. Może z powodu dużych strat z przewodu pokarmowego. Oby.
Dziś ECPW. No i niestety PŻW jest modelowany, kompresja jest z okolicy głowy trzustki. Może to masy węzłowe a nie sama głowa, ale nacięcie zwieracza Oddiego nic nie dało. Żółć odeszła dopiero po założeniu protezy (typu Amsterdam 9cm, 10 Fr). Mama jakoś to przetrwała, dostała Midanium i Fentanyl. Serce na ten moment sobie z tym poradziło. Już wieczorem była mniej żółta.
No...a teraz co dalej. Badania kontrolne, po weekendzie EUS (jak się uda złapać wycinki, to może wreszcie będzie wiadomo co siedzi w tej wnęce itd.). Także trzymajcie kciuki za mamę nadal, bo jeszcze trochę przed nami.
Nie wiem jak się to potoczy, sprawa jest złożona. Nie wiem jak poradzi sobie wątroba, czy trzustka wytrzyma ten EUS (kciuki, kciuki, kciuki). Oby serce to przetrwało. Płuca są po konsultacji, nie da się wykluczyć, że są to zwłóknienia poamiodaronowe, ale mama jest wydolna oddechowo, więc chemioterapia jest możliwa w odniesieniu do płuc. Natomiast jeśli mama jest na granicy funkcjonalnej i ogólnoklinicznej włączenia chemii, to jeśli miałaby ją dostać, to lepiej aby nie była "w ciemno". Liczę na to, że o ile wyniki się poprawią (mam na myśli głównie wątrobę, kreatynina i EGFR są w normie, hemoglobina niestety 10, hematokryt 30) i nic po drodze nie pokrzyżuje nam planów, to może jeszcze da się coś wyrwać...
Potrzebujemy dużo szczęścia. Myślcie o niej całym sercem. Pozdrawiam serdecznie, L.
[ Dodano: 2023-09-06, 22:16 ]
Ps: sprawę przyczyny świądu skóry uważam tym samym za zamkniętą. Rzeczywiście ten objaw wyprzedza wyniki badań, nawet o kilka miesięcy. U nas o prawie 5 miesięcy.
[ Dodano: 2023-09-06, 22:21 ]
a...GGT 1400. |
Temat: Chemioterapia paliatywna - rak jajnika w IV stadium |
Litania
Odpowiedzi: 168
Wyświetleń: 69148
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2023-09-05, 20:34 Temat: Chemioterapia paliatywna - rak jajnika w IV stadium |
Dziękuję Lingreen.
Trzymajcie jutro kciuki za mamę. Napiszę więcej wkrótce. Ma żółtaczkę mechaniczną, będzie miała ECPW. Oby nie dostała zapalenia trzustki i oby udało się odbarczyć zastój w PŻW.
Pozdrawiam,L.
[ Dodano: 2023-09-05, 21:35 ]
No i oby nie zaczęło jej migotać serce i oby w miarę spokojnie przetrwała zabieg. |
Temat: Chemioterapia paliatywna - rak jajnika w IV stadium |
Litania
Odpowiedzi: 168
Wyświetleń: 69148
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2023-08-11, 22:09 Temat: Chemioterapia paliatywna - rak jajnika w IV stadium |
Witajcie.
Cisza nie zawsze oznacza spokój. Nieco ponad tydzień po wyrównywaniu sodu na SOR znów zawiozłam mamę do szpitala. Tym razem sód 111. W zasadzie poza tym, że miała problemy z pamięcią, przysypiała i było jej trudniej chodzić, to w szpitalu umiała powiedzieć kiedy się urodziła i gdzie jest. Ale oczywiście jak przyszły wyniki badań to przyjęli ją na oddział. Kilka dni później złapała zapalenie płuc. Łącznie 10 dni w szpitalu. Wyszła na własne żądanie. Prawdziwy zuch! Na moją prośbę odstawiono jej amiodaron. Była to chyba na ten moment najlepsza decyzja (płuca - o tym za chwilę, ale może jeszcze z innego powodu).
Zdiagnozowali u niej niski poziom żelaza, Nt-proBNP wzrosło (z ok 4300 na 4700). Troponiny prawie 70. Wyrównali sód.
Kilka dni później miałyśmy wizytę u kardiologa. Mama miała wtedy zły dzień - nie zrobiła mega dobrego wrażenia. Zmieniliśmy Xarelto na Eliquis i zobaczymy co dalej. Na razie żadnego leku zamiast amiodaronu nie włączamy. Rytm zatokowy trzyma.
Wizyta u onkologa-chemioterapeuty: na razie bez chemii. Mama chce się wzmocnić. Lekarz najchętniej już by nie dawał jej chemii, bo kardiologicznie jest trochę gorzej niż przed poprzednią chemią. Ale mamy poczekać aż przejdą upały i zobaczymy co dalej. Może chemia ale na jesieni.
CT płuc: w lewym dolnym płacie pozapalne zmiany marskie. I kilka innych drobiazgów. Kilka węzłów w śródpiersiu, ale niewielkie - do 12 mm (odczynowe?). Płyn w ct nie wyszedł. Już zaklepałam wizytę u poleconego pulmonologa. Dopytam o możliwość podania chemii z takimi płucami. Skonsultuje też te płuca z kardiologiem. Saturacje ma prawidłowe.
Lekarz medycyny paliatywnej: nie, jeszcze nie męczę mamy. Da mi znać kiedy zacznę:)
I teraz ciekawostka: obecnie mama trzyma poziom sodu. Sprawdzałam już 3 razy przez ostatnie 2 tygodnie (bo jest pełna gotowość aby wyrównać ją w domu, bez jechania do szpitala). Jak potwierdzi się moja teoria z jakiego powodu trzyma sód, to się nią z Wami podzielę.
Świąd i suchość skóry nadal jest. Ale jakby mniejsza. Zobaczymy co dalej. Trochę to skomplikowane wszystko, ale jeszcze mam poczucie, że nad wszystkim (czasami metodą prób i błędów) czuwam. Dałam sobie spokój z poszukiwaniami odpowiedzi na patomorfologii. Uznałam, że pytania które chcę zadać nie przyniosą satysfakcjonujących odpowiedzi. Teraz tylko niezbędne wizyty i mama musi nabrać sił, bo ostro ją wymęczyli na tej internie. Ten pobyt był dla niej najbardziej traumatycznym pobytem od początku jej leczenia. Nie jest to reklama oddziału, wiem, ale z grzeczności nie napisze gdzie leżała.
Dam znać, jak pojawią się "nowe wieści".
Pozdrawiam, L.
[ Dodano: 2023-08-11, 23:14 ]
ps: tak: najbardziej traumatyczny pobyt. Nawet stresujące pobyty zabiegowe, chemie itd. nie odbiły się tak na jej zdrowiu. Mama miała napady paniki. Wcześniej zdarzył jej się tylko jeden: po pierwszej chemii, bo wszyscy, łącznie z nią zastanawialiśmy się, czy ona tę chemie przeżyje. A to tylko taki niewinny pobyt na internie... |
Temat: jelito grube -guz |
Litania
Odpowiedzi: 32
Wyświetleń: 6469
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2023-08-10, 22:15 Temat: jelito grube -guz |
Kamila,
po chemii może wystąpić biegunka. Czasami dochodzi do stanu zapalnego jelit. Może też być to zupełnie przypadkowa sprawa np.: rotawirus lub zatrucie pokarmowe. Nawadniaj, ale "mądrze". Dawaj do picia elektrolity - przynajmniej 2 małe porcje dziennie (saszetka na 200ml albo wg przepisu na opakowaniu). Generalnie jest kilka produktów, które łagodzą stan zapalny. Przy dużych problemach: kleik (ryżowy lub kukurydziany) w wersji nieco gęstszej niż dla dziecka + mała szczypta soli przez 1-2 dni. Generalnie dieta bezlaktozowa jeśli to możliwe (bez mleka). Jeśli stan jest "lżejszy", to można dać banany (troche zapierają), "zupę" z gotowanej marchewki i ziemniaków np: z kaszą jaglana albo manną. Jeśli jest w miarę ok, to spokojnie można podać laktozę np: biały twarożek z chlebem itp. Pamiętaj aby dosolić zupę, bo przy biegunce łatwo o zaburzenia elektrolitowe. Jeśli kryzys minie, to można jeść po prostu lekkostrawnie.
Jeśli stan byłby ciężki i wskazywał na silne odwodnienie, to lepiej zadzwonić na oddział albo jechać na SOR - bywa, że trzeba podać płyny dożylnie.
Jeśli pojawiłyby się jakieś inne niepokojące sygnały: silny ból brzucha, brak oddawania gazów, rozdęcie brzucha, wymioty i towarzysząca temu gorączka, dużo śluzu w kale lub krew świeża albo ciemne, smoliste stolce (przy czym po chemii może być lekka gorączka kilka dni po do góra 38st., ale już tydzień lub 9-10 dni po chemii może być objawem gorączki neutropenicznej i ten objaw trzeba skonsultować lub pilnie zrobić badania krwi: morfologię) to może oznaczać, że z jelitami dzieje się coś niedobrego i może być potrzebna konsultacja z lekarzem (najlepiej z onkologiem - możesz podejść na oddział gdzie Wujek dostał chemię lub tam zadzwonić - powiedzą co robić).
Reasumując: biegunka po chemii się zdarza, ale trzeba uważać aby człowiek się nie odwodnił i nie miał zaburzeń elektrolitowych (sód, potas, magnez, czasami wapń - ale aby to na 100% ustalić niestety trzeba byłoby zrobić badanie z krwi). Wychodzi się z założenia, że strata płynów z przewodu pokarmowego może prowadzić do tych zaburzeń i podaję się płyny z elektrolitami. Możesz też podać rosół (jest tam sól i rosół jest płynem, a smakuje lepiej niż woda i typowe apteczne elektrolity).
Pozdrawiam, L.
Ps: nie przejmuj się, że Pani nie jest fajna. Jak potrzebna jest pomoc, to trzeba działać - jeszcze nie raz zetkniesz się z niefajnymi osobami podczas leczenia. Musisz być ponad tym. |
Temat: Rak nosogardła - guz szyi przerzutowy |
Litania
Odpowiedzi: 376
Wyświetleń: 164239
|
Dział: Nowotwory tarczycy, głowy i szyi Wysłany: 2023-08-03, 17:16 Temat: Rak nosogardła - guz szyi przerzutowy |
Meteor,
poproś onkologa o echo serca i ekg. Objawy, które opisujesz mogą świadczyć o obniżonej wydolności serca. Czasami niestety jest to efekt wcześniej zastosowanego leczenia (chemioterapia/radioterapia) i może się pojawić nawet kilka lat po przebytym leczeniu. Brak apetytu również występuje przy pogorszonej funkcji serca.
Pozdrawiam, L. |
Temat: Podejrzenie przerzutów, skierowanie do szpitala |
Litania
Odpowiedzi: 2
Wyświetleń: 1531
|
Dział: Nowotwory układu moczowo-płciowego Wysłany: 2023-08-03, 17:07 Temat: Podejrzenie przerzutów, skierowanie do szpitala |
Witaj Ilona,
co do zasady chory musi wyrazić zgodę na leczenie. W sumie, to jeśli udałoby się mamę "zwabić" do szpitala, to byłoby super, tylko i tak musieliby zrobić diagnostykę. Poza badaniami z krwi w grę wchodzą oczywiście badania obrazowe. Tylko...jeśli mama nie będzie chciała się leczyć, to i tak jej nie zmusisz. Dobra strona jest taka, że jeśli miałaby diagnostykę i zmieniła zdanie a jej stan by na to pozwolił, to można byłoby spróbować wdrożyć leczenie. Jeśli nadal nie chciałaby się leczyć albo jej stan uniemożliwiłby to, to mogłabyś przynajmniej poprosić o skierowanie do hospicjum domowego (lekarz, ewentualnie pielęgniarka, fizjoterapeuta, psycholog przychodzą do domu pacjenta). Ja myślę, że kluczową sprawą jest delikatne ale stanowcze wyjaśnienie mamie, że niestety za jakiś czas w przebiegu raka jajnika jej objawy mogą wymagać profesjonalnej pomocy, bo możecie sobie z nimi nie dać rady. I że najlepiej znają się na tym lekarze z hospicjum domowego, ale na pierwszą wizytę czeka się czasami nawet kilka miesięcy i lepiej wejść w taki kontakt zanim będzie trudno poradzić sobie z objawami, które mogą narastać bardzo dynamicznie. Wraz z progresją choroby nowotworowej może pojawić się ból i czasami potrzebna jest opieka. Lekarze z HD świetnie znają się na tym co można i jak można pomóc choremu człowiekowi. Nietrzymanie moczu i ból kości dłoni nie muszą oznaczać przerzutów. Ale całokształt, czyli te objawy + schudnięcie i pogorszenie jej stanu mogą niestety oznaczać, że choroba postępuje.
Porozmawiaj szczerze z mamą. Że chcesz jej pomóc i że to dla jej dobra. Dużo siły!
[ Dodano: 2023-08-03, 18:11 ]
ps: lepiej i tak byłoby zgłosić się do ośrodka, gdzie mama się leczyła lub najbliższego ośrodka gdzie jest onkologia/chemioterapia itd. bo może Ci się nie udać mamy położyć w szpitalu, a tak dużą część badań można byłoby zrobić ambulatoryjnie. Poza tym jeśli pojawią się objawy np: niedrożności układu pokarmowego albo bardzo silny ból, to i tak pewnie wezwiecie pogotowie i oni i tak zawiozą ją do szpitala i jeśli się uda, to pomogą jej na tyle na ile pozwoli jej stan. |
Temat: Mięśniakomięsak trzonu macicy |
Litania
Odpowiedzi: 46
Wyświetleń: 25948
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2023-08-01, 20:52 Temat: Mięśniakomięsak trzonu macicy |
Alicja1,
nie pomogę Ci merytorycznie chyba do końca. Rozmowa z onkologami/chirurgami i chemioterapeutami. Mi to wygląda bardziej na opcję do chemioterapii - masz dwa ogniska, w tym drugie potencjalnie nieoperacyjne. Segment VIII to nie są peryferia wątroby, niestety. 17mm, to nie jest bardzo duża zmiana, ale na pewno za duża aby móc podejrzewać, że to nic poważniejszego. Chyba, że cos miałaś poprzednio dokładnie w tym samym miejscu, ale zakładam, że to nowość. A masz jakieś dolegliwości, np: ból nogi, kręgosłupa, biodra? Moja mama jak miała mniejsze zmiany na węzłach biodrowych, to ją bolało ale miała niżej niż u Ciebie. Rozwidlenie tętnic biodrowych, to jakby nie patrzeć koniec aorty. Nie mam pewności, czy to da się zoperować. Daj znać co po dzisiejszej wizycie. Trzymam bardzo mocno kciuki. L.
[ Dodano: 2023-08-01, 22:04 ]
Ps: znam 2 osoby, które miały wycinane z wątroby: 1-na w Gdańsku, 2-ga w Zielonej Górze. Pytanie czy umiejscowienie tego większego pasażera jest operacyjne? |
Temat: Chemioterapia paliatywna - rak jajnika w IV stadium |
Litania
Odpowiedzi: 168
Wyświetleń: 69148
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2023-07-10, 16:06 Temat: Chemioterapia paliatywna - rak jajnika w IV stadium |
Witajcie.
Mama miała RM. Ale ponieważ byłam zaniepokojona jej stanem (była mniej zborna ruchowo, bardziej senna) to zrobiłam jej oznaczenie poziomu sodu. Wyszło 120. SOR i wyrównanie do 130. Była bardzo dzielna, bo zważywszy, że od rana był RM, później pobranie, prosto na SOR a po SOR wróciłyśmy o 22:30, to dała radę:)
Nie mam jeszcze oficjalnego wyniku RM. Ale mam nieoficjalny. Niestety progresja. Poza dotychczasowymi miejscami, pojawiły się też dość duże węzły w przestrzeni zaotrzewnowej. Zmiana we wnęce, to w sumie połącznie węzłów, których przybyło i się powiększyły. Nic na razie nie uciska przewodów żółciowych. Płyn w jamach opłucnowych. Ale nie jakoś masakrycznie dużo. No i jednak opukiwanie brzucha mnie nie zawiodło: mama nie ma wodobrzusza. Nawet śladu płynu. Metoda, której nauczyłam się od lekarza z HD, ale jak widać dużo więcej warta niż samo patrzenie;)
Radiolog zasugerował, że należałoby zrobić TK klatki piersiowej (płuc), bo w sumie zmiany u mamy są aktualnie wyłącznie na węzłach. Do rozważenia jest ziarnica. Jeśli byłoby coś w śródpiersiu, to można byłoby podjąć ten trop. Oczywiście pamiętam, że mama ma raka surowiczego, niskozróżnicowanego o wysokim stopniu złośliwości i większość objawów poza świądem skóry się nie zgadza, ale...TK płuc to akurat raczej by jej nie zaszkodziło. Najpewniej jest tak, że ten rak po prostu powłaził teraz na te węzły, ale...poproszę onkolog o to TK. To zawsze może być drugi pasażer.
Zastanawiam się też nad wizytą u patomorfologa. Czy węzeł chłonny w przebiegu ziarnicy jest w dotyku miękki? Bez ewidentnych cech naciekania? No bo w sumie z tego powodu (teoretycznie) ta zmiana we wnęce nie została u mamy usunięta 2 lata temu. Może cokolwiek by to wniosło. Mama miała hist-pat z węzłów biodrowych, guza w macicy itd. To na pewno nie był chłoniak - pytałam. Jednak z tego we wnęce nic nie zostało pobrane. A co jeśli to co panoszy się teraz, to coś innego niż wtedy?
Ja jestem dociekliwa. I nie ukrywam, że mnie to mega intryguje. Bo oczywiście "kupuje" wersję, że mama ma raka jajnika/pierwotny rak otrzewnej, który zmutował, stąd różnice w barwieniach z hist-patu z węzła z sieci pobranego 4 lata temu. I najpewniej tak jest. Ale może warto mieć pewność, że niczego nie przeoczyłam.
Wizyta u onkologa na początku sierpnia. Musze pewne sprawy przemyśleć. Mama też nie jest teraz w nastroju na natychmiastową CHTH. Ma porządnie obniżony nastrój. Pewnie będzie trzeba ponowić badania tarczycy, bo może się pogarsza. A może to beta-bloker? A może ogólnie jest dobita tym co ostatnio się działo. Myślę. Może coś wymyślę.
Trzymajcie kciuki, podpowiedziami i Waszymi pomysłami nie wzgardzę:)
Pozdrawiam, L. |
Temat: Chemioterapia paliatywna - rak jajnika w IV stadium |
Litania
Odpowiedzi: 168
Wyświetleń: 69148
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2023-07-01, 16:47 Temat: Chemioterapia paliatywna - rak jajnika w IV stadium |
Witajcie,
jesteśmy po wizycie u onkologa i po badaniach (namówiłam mamę). Onkolog stwierdził, że mama ma niewielką ilość płynu w otrzewnej (wodobrzusze). Martwi mnie ta wiadomość, bo to nie jest dobra wiadomość. Niewielkie ilości płynu wykrywa badanie obrazowe a nie ludzkie oko, więc...to by musiała być większa ilość. Mama ma rzeczywiście ostatnio większy brzuch i przepukliny są bardziej widoczne ale dla odmiany ma teraz problem z zaparciami, więc łączyłam to z tym. RM pokaże ile tego płynu jest.
Badania nie są na szczęście bardzo złe, ale z wątrobą rzeczywiście coś zaczyna się dziać. I z tarczycą. Jak RM będzie ok, to pewnie z powodu amiodaronu. Poniżej wyniki - porównanie z badaniem sprzed 5-ciu tygodni:
PARAMETR/POPRZEDNIE BADANIE/OBECNE BADANIE
WBC 8,53/7,79 (4,16-11,48)
RBC 4,37/4,54 (3,65-5,07)
Hemoglobina 11,6/11,8 (10,8-15,0)
Hematokryt 34,7/35,0 (32,4-44,0)
MCV 79,4/77,1 (79,9-95,4)
MCH 26,5/26,0 (26,2-32,7)
MCHC 33,4/33,7 (32,0-35,6)
Płytki krwi 311/275 (162-379)
RDW-SD 52,0/55,8 (37,8-51,4)
RDW-CV 18,1/20,0 (11,8-15,9) (reszta morfologii b/z)
Sód - było i jest 126:(
Kreatynina ok, potas ok, mocznik też ok.
Bilirubina 0,46/0,5 (<=1,0)
ALT 13/37 (<=35)
AST 39/78 (<=35)
GGT 20 (<=40)
CK - kinaza kreatynowa obecnie 598 (<170) - nie mam porównania, wcześniej nie była badana
TSH 3,4/3,850 (0,27-4,200)
FT4 17,8/17,2 (12,6-21,0)
FT3 4,06/2,78 (3,10-6,80)
Reasumując: z morfologii wynika, że ma niedobór żelaza. Poleciała wątroba, aczkolwiek nie tragicznie i FT3. Dlaczego ma taki wynik CK, to nie wiem (może przyczyna onkologiczna jednak). Sód też niski, ale ona rzeczywiście dużo pije przed pobraniem - może dlatego a może jednak...
Świąd jest nadal, boli ją też brzuch w okolicy przepuklin (obustronnie na dole brzucha) i po prawej stronie bok brzucha oraz pojawił się obustronny ból bioder (bardzo nie lubię tego objawu, bo miała go jednostronnie przy okazji ostatniej wznowy a w RM z marca ma powiększone węzły biodrowe:().
Zatem RM będzie badaniem rozstrzygającym "co jest grane". I nie ukrywam, że biorę pod uwagę gorszy scenariusz (choć wyniki krwi uważam za bdb).
Wizyta u onkologa dobrze zrobiła mamie, pomimo wieści o płynie w jamie brzusznej (opukałam z prawa i z lewa ten brzuch, przede wszystkim jest wzdęty) jakaś wróciła bardziej optymistycznie nastawiona do życia. Chodzi coraz sprawniej, mam nadzieję, że lada moment zacznie znów sama wychodzić z domu. Rytm serca ok. Waga już przestała spadać, apetyt w normie.
Zaczęłam jej gotować wywar z ostropestu + sylimarol 70mg 2x dziennie + 1-2 wyciśnięte kapsułki essentiale (nie połknie - za duże a nadal słabo połyka). I zostawiam amiodaron 100mg. Za niecały miesiąc wizyta u kardiologa, będzie ekg i zobaczymy. Wolę mniejszy amiodaron, a przyjmowany, niż większy, który będzie trzeba odstawić jak poleci jej bardziej wątroba. Tarczyca też może polecieć i to też same ponoć problemy, bo leczenie endokrynologiczne często niweczy efekt kardiologicznego.
Trzymajcie kciuki za nasz RM. Pozdrawiam, L. |
|
|