Aha, a co do czytania, to wyszedł V tom Listów Sienkiewicza (w 3 voluminach). W sumie 5 tomów, to 14 voluminów (książek osobnych). Edycja prowadzona od 1977 r., a więc od moich czasów studenckich. Szmat czasu. I naprawdę jestem szczęśliwa, że udało mi się zdążyć (a już wyglądało parę razy, że niekoniecznie). No bo co ja tam na górze bym powiedziała?!
Jogi - jeszcze o tańcu na rurze. Kiedy okazało sie, że mam przerzut do nogi i lekarz kazał noge bardzo oszczędzać, mąż zamontował mi w kabinie prysznicowej siedzisko i rurę do wstawania, a przy kiblu druga rurę. Swoją funkcję spełniają bardzo dobrze. Mąż najpierw kilka razy chodził "na hienę" do szpitala i oglądał, jak tam jest zrobione, potem wprowadził jeszcze kilka poprawek - więc mam lepiej (jak jestem - to porównuję).
Richelieu - nie myślę chętnie o porzucaniu kogokolwiek, ale wiem, że taka konieczność istnieje. U wszystkich. Więc uwzględniam ją w rozmowach potocznych A co będzie dalej? Mam za mało danych, żeby nawet fantazjować. Zostają jedynie żarty.
Nie mam problemów, czuję się naprawdę dobrze (poza sennością z braku ciśnienia atmosferycznego) - więc stworzyłam sobie zagwostkę. Otóż co trzy dni przyklejam sobie plaster Durogesic 50. Mam w szufladzie Sevredol, mam tez Olfen, aulin - ale ich od prawie dwóch miesięcy w ogóle nie biorę. Wiec może i plastra nie potrzebuję.
Bark boli mnie mocno, ale tylko w określonej pozycji (pozycjach) - co oznacza, że unikając odpowiednich ruchów czy pozycji - nie boli. Nogę z przerzutem i tak oszczędzam, bo dziurawa - żeby się biedna nie złamała.
Ale nie mam odwagi na własna rękę. Chyba dopytam pani z Poradni Leczenia Bólu, co mam wizytę 5 III. Tam naprawdę przychodzą krewni ludzi z poważnymi bólami, a ja to bym się wstydziła samego męża posłać, bo może kiedyś będzie mi tak potrzeba.
To, co pisze, trąci lekkim infantylizmem - ale jakoś nie mogę się nie porównywać - i nie mogę nie oceniać rezultatów tego porównania. Więc może ja nie jestem tak bardzo chora? Chociaż w "gorsze dni" czuję się właśnie adekwatnie do sytuacji i nazwy choroby.
Jak to mózg walczy co jakiś czas z prawdą.
Może komuś się przydadzą refleksje chorej "bardziej" i "mniej"
Chyba nie jesteś odosobniona w tym chorowaniu "bardziej lub mniej". Pomijam tu stan faktyczny bo przecież we własnym mniemaniu chorujemy tak jak czujemy. Nie każdy a właściwie to prawie nikt nie potrafi tego ubrać w słowa tak jak ty.
Nie wydaje ci się że "gorzej" jest wtedy jak nie możesz pracować ? Przychodzi potem taka refleksja że inni to naprawdę mają gorzej? Nie chcę tu snuć jakichś pseudofilozoficznych wywodów by nie być źle zrozumianą więc kończę.
_________________ Antoine de Saint-Exupéry
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać
No kto jak kto, ale Twoje posty - jestem tego pewien - wybitnie wyróżniają się na tym forum, skrząc blaskiem humoru i niepowtarzalnej barwy.
Czytam każdy z niekłamaną przyjemnością, i wiem, że nie ja jeden. Pisz, droga Ineczko, bez Ciebie to forum byłoby uboższe.
... "do ściany" - oj, lubisz się z nami podroczyć, widzę, że lubisz ...
Jainko jak możesz mysleć, ze piszesz do ściany Naprawdę czesto tu zaglądam z ciekawościa co tym razem nam tu kochana popiszesz . Tak jak Richelieu ja równiież czytam kazdy Twój post i bardzo Ci za nie dziękuję - oczywiście czekam na jeszcze
Ojojo,chyba nie ma osoby,żeby nie czytała Twoich postówJaInko, .
Czyta się "Ciebie" bardzo przyjemnie,bo choć choroba Cię ostro atakuje,to w Twoich postach jest jednocześnie tyle optymizmu.Pięknie.
Ps.jogi45, musisz się poprawić,bo coś ostatnio malutko nas informujesz co u Ciebie słychać..
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum