Witam, witam
A rządźcie się, róbcie co chcecie ja tam się nie boję
Nie nadaję się do niczego....zmokłam dzisiaj kilka razy i do tej pory nie mogę się rozgrzać, żeby mi się jakieś dziadostwo nie przyplątało...
W końcu i do mnie zawitała ta brzydka pogoda...znaczy jest sprawiedliwość, czekam jednak na poprawę, bo to nie listopad a czerwiec i tak pogoda jest do kitu.
Jestem ciągle zmęczona i osłabiona a pogoda nie pomaga w poprawie samopoczucia.
Wybaczcie więc, że nie odpisuję na bieżąco.....ostatnio zastanawiam się nad powodami, dla których nadal zaglądam na forum? Pierwszy i podstawowy to ludzie, ale jest też powód, który przemawia za tym abym na forum nie zaglądała-pamięć o chorobie i cierpieniu Mamy...czuje jakbym ciągle rozdrapywała rany, jakbym zadawała sobie ból....
Nie wiem? Może tak tylko głośno myślę, bo tak naprawdę nie wyobrażam sobie siedzieć na necie i nie zajrzeć na forum....
Pozdrawiam z jesiennego wschodu
_________________ "Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
Pozdrawiam z jesiennej stolicy
Tulę, przytulam, aby Cię rozgrzać
Ja też jestem uzależniona od tego forum. Nie wiem, nie wiem ... po prostu nie wiem co robić, aby odwyknąć, ... bo nawet nie wiem czy chcę odwyknąć ... ja nie chcę odwyknąć...
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Pierwszy i podstawowy to ludzie, ale jest też powód, który przemawia za tym abym na forum nie zaglądała-pamięć o chorobie
nie zaglądałam,jak chorowało moje dziecko.Napisałam ze dwa razy a potem zamilkłam.
Teraz
JustynaS1975 napisał/a:
jestem uzależniona od tego forum. Nie wiem, nie wiem ... po prostu nie wiem co robić, aby odwyknąć, ... bo nawet nie wiem czy chcę odwyknąć ... ja nie chcę odwyknąć...
chyba się uzależniłam/uzależniam.
Pozdrawiam z Pomorza.
agamaz, ja zaglądałam na forum od początku choroby mojej Mamy, zalogowałam się jednak dopiero w czerwcu, ale pierwszy post o naszej walce napisać w grudniu...na dwa miesiące przed końcem....
Tak jak napisałam w pierwszym poście o mojej Mamci, chyba bałam się głośno o tym mówić, żeby nie zapeszyć, żeby choroba nie stała się bardziej namacalna niż była rzeczywiście. Jakbym chciała los zakląć...
[ Dodano: 2012-06-26, 21:48 ]
Cytat:
Pozdrawiam z jesiennej stolicy
Tulę, przytulam, aby Cię rozgrzać
Od razu mi cieplej
_________________ "Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
agamaz, ja myślę, ze podobne odczucia miewa większość osób, które dotyka jakieś nieszczęście. Niby wiemy, ze jest źle ale myśleć o tym a mówić to dwie różne sprawy.
JustynaS1975 napisał/a:
Miło mnie , jeszcze trochę poprzytulać, czy już płoniesz ?
A co to za pytanie? Jystyś wystarczy, że zaproponujesz a ja płonę
Asiu,
_________________ "Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
wiesz czkawka tak naprawdę to ja dopiero się tak "ciutek" uzewnętrzniam.
Upłynął rok od śmierci córki a ja nadal nie jestem sobą.
Nigdy już nie będę tą dawną,beztroską,ciut zwariowana kobietą.
Bo teraz już będę tylko zwariowaną
kochana i już nic nigdy nie będzie takie samo. i mimo tego że nie ważne ile ludzi umrze to słońce i tak wstanie rano i zajdzie wieczorem - niestety tak jest
a z tym że już nigdy nie będzie się tą samą osobą to się zgodzę i porównam do sklejonego wazonu. -nawet jak go się sklei ładnie , pozostanie rysa i w miejscu pęknięcia zawsze będzie słabszy, może też zdarzyć się też tak że będzie przeciekał ale i tak może przydać się do czegoś innego...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum