1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
czkawka - komentarze
Autor Wiadomość
czkawka 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 07 Cze 2010
Posty: 912
Pomogła: 217 razy

 #421  Wysłany: 2012-08-12, 20:53  


Słabo dzisiaj, bardzo słabo....1,5 roku, 18 długich miesięcy :uuu: A mi z każdym dniem trudniej.
Byłam dziś u Maminki, siedziałam prawie dwie godziny i płakałam aż zapuchłam i do teraz mnie trzyma....Siedziałam tam a łzy bezgłośnie płynęły mi po twarzy.
Dzisiejszej nocy śniłam o Mamci. Śniła mi się może drugi albo trzeci raz od lutego zeszłego roku. To był pierwszy sen, w którym nie odczułam od Niej chłodu, sen w którym to Ona mnie pocieszyła i przytuliła, pierwszy w którym powiedziała coś do mnie. Sen był tak dziwny a zarazem tak realnie czułam Jej obecność, że kiedy się dobudziłam poczułam ucisk, żal i tak ogromną stratę, że bałam się ruszyć. Bałam się, że się zwyczajnie uduszę....
Tak jakbym na sekundę miała Ją z powrotem a potem ktoś brutalnie mi Ją zabrał... :-[
Codziennie wieczorem kiedy już gaszę światło, mówię Jej dobranoc, do jutra i żeby mi się przyśniła...wczoraj chyba wysłuchała moich próśb, bo widziała jak od kilku dni jest mi ciężko...
Mamuś kochana zapraszam częściej, Ty wiesz jak mi źle bez Ciebie...
Moja maleńka, nigdy nie zapomnę ::rose::
_________________
"Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
 
JustynaS1975 
Administrator



Dołączyła: 24 Cze 2011
Posty: 12614
Skąd: Warszawa
Pomogła: 2742 razy

 #422  Wysłany: 2012-08-12, 21:29  


:tull:
_________________
Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
 
iwona2010 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 07 Paź 2010
Posty: 746
Pomogła: 120 razy

 #423  Wysłany: 2012-08-13, 18:47  


|uscisk|
 
roman1130 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 15 Gru 2011
Posty: 2050
Skąd: Alwernia
Pomógł: 557 razy

 #424  Wysłany: 2012-08-13, 21:12  


Aniu, Tak bardzo chciałbym móc w tej chwili przytulić Cię, potrzymać za rękę, bo nie znajduję słów, które mogłyby pocieszyć Ciebie.
Wszystko to co piszesz jest tak potwornie prawdziwe i bliskie i znajome... Zawsze będziemy cierpieć wspominając naszych Ukochanych, tu nie ma żadnych terminów, żadnych dat od kiedy boli i kiedy przestanie, ale... jest nadzieja i pociecha, Tak jak mówiła Twoja Mamusia: Pan Bóg wie najlepiej kiedy nas wezwać do siebie i co jest dla nas najlepsze...
Musimy Mu zaufać i bez żalu oddać się w Jego ręce...
_________________
romek
 
 
Gonia 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 06 Sty 2011
Posty: 1090
Skąd: Warszawa
Pomogła: 125 razy

 #425  Wysłany: 2012-08-17, 10:02  


Czkaweczko co u Ciebie?przytulam na dobry dzionek
_________________
Kocham Cię Tatulo !!! Ty Tylko Go poprowadz,Tobie powierza swa droge..Panie moj.
 
czkawka 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 07 Cze 2010
Posty: 912
Pomogła: 217 razy

 #426  Wysłany: 2012-08-23, 19:37  


Goniu mało mnie ostatnio na forum, zbytnio mnie przytłaczają czytane tu wieści. W życiu mi się nie układa w ogóle i nie chcę chyba sobie dokładać kolejnych powodów do płaczu....Jest źle, nie chcę się rozdrabniać i narzekać, bo nic mi to nie da, ale nie mam powodów do radości...
W dzień jest do kitu, a nocami przychodzą sny...i jak nie śniła mi się Mama przez 1,5 roku tak teraz prawie co noc- a nie są to sny przyjemne. W prawie każdym Mama jest słaba, smutna i chora a ja mam świadomość, że rozmawiam z Nią ostatni raz, bo Ona odchodzi...
Po takim śnie dzień dodatkowo wygląda paskudnie, dochodzi do tego, że boję się kłaść spać.
Najgorsze, że nie widać końca problemów :-(

No nic nie biadolę już.
Mimo wszystko pozdrawiam serdecznie :)
_________________
"Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
 
Katarzynka36 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Cze 2010
Posty: 2253
Skąd: Poznań
Pomogła: 393 razy

 #427  Wysłany: 2012-08-23, 20:03  


Czkawuniu,
To juz półtora roku? :shock:
ten czas tak okrutnie szybko pędzi:(
czytam Cię Czkawko, chodź też rzadziej bywam ostatnio na Forum...
Kiedyś myślałam, że Jak Tatulek odejdzie przeczytam cały nasz wątek... Ale gdzie tam, absolutnie nie jestem w stanie... mysle, że nawet za rok nie będę...
U Ciebie minęło 1,5 roku i czytając Ciebie mam wrażenie, że wcale nie czujesz ukojenia i wcale lepiej nie jest... ech, a wiele osób mi juz mowiło, że czas nie leczy... tylko człowiek przyzwyczaja się do tego bólu, ale on się wcale nie zmniejsza...
i obawiam się, że tak jest...:(

Przykro mi ogromnie, że w zyciu Ci się nie uklada... ja rzuciłam się w wir pracy by nie myśleć, bo chyba bym zwariowała z rozpaczy:(:(
czkawuniu, wiele dobrego Ci życzę - tak z serca, bo Kochana z Ciebie Kobietka:):):)
I serduszko masz dobre i szlachetne...
Ukojenia Czkawko... _littleflower_
_________________
Katarzynka36
 
 
JustynaS1975 
Administrator



Dołączyła: 24 Cze 2011
Posty: 12614
Skąd: Warszawa
Pomogła: 2742 razy

 #428  Wysłany: 2012-08-23, 20:15  


Katarzynka36 napisał/a:
czkawuniu, wiele dobrego Ci życzę - tak z serca, bo Kochana z Ciebie Kobietka:):):)
I serduszko masz dobre i szlachetne...
Ukojenia Czkawko... _littleflower_

Kasia, bardzo ładnie ujęła, lepiej bym nie potrafiła.
:tull:
_________________
Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
 
roman1130 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 15 Gru 2011
Posty: 2050
Skąd: Alwernia
Pomógł: 557 razy

 #429  Wysłany: 2012-08-26, 09:50  


Witaj Aniu.
Nasza teraźniejszość, to taki stan pomiędzy tym co było i będzie...
Przeszłość w jakiś sposób determinuje naszą przyszłość... ale to my możemy wpływać i powodować zmiany w naszej przyszłości.
Nasze postępowanie, nastawienie ma bardzo ważne zadanie do zrealizowania, ma zapewnić możliwość realizacji naszych planów na jutro, za tydzień i na dalsze lata.
Pewno że musimy uporać się z naszą przeszłością, pogodzić się z tym co już się stało i w żaden sposób nie wróci, ale pomimo, że nie jest to łatwe, jest niezbędne do realizacji naszej przyszłości.
Brak sukcesów, komplikacje które dotykają nas w chwili bieżącej mają swoją przyczynę w naszej przeszłości, dlatego wiem, że chcąc myśleć o przyszłości a nawet o teraźniejszości, musimy pogodzić się z tym co było...
Aniu, czytając wypowiedzi Twoje, Beatki, Kasi, Goni i innych osób na naszym Forum o tym, jak nasza choroba jest okrutna, jak wiele osób zabrała, jak bardzo kurczy się lista osób które jeszcze walczą.... nasuwa się spostrzeżenie, że nie mamy szans na normalność, na przeżycie dłuższego okresu czasu...
Może jest to kolejne potwierdzenie tych danych statystycznych, które określają bezwzględne wartości liczbowe, może jest to potwierdzenie, że diagnoza równa się wyrok...
Ale jest jeszcze coś, co dla mnie stanowi wartość największą... zbliżenie się w okresie choroby tych, którzy często już nie pamiętali o sobie w okresie kiedy choroba nie istniała, ale zbudowała powstała nowa siła, nowa wiara i miłość, gdy choroba dała znać o sobie.
Choroba zabiera nam naszych ukochanych ich fizyczną obecność, ale ofiaruje nam w zamian ich wartość jako ludzi niezwykle ważnych i istotnych dla całego naszego życia, pozwala w okresie choroby zauważać tylko te cechy które powodowały że kochamy swoich bliskich, a przecie w trakcie dotychczasowego życia często nie zgadzaliśmy się z nimi, mieliśmy do nich żal czy pretensję.
Okres choroby, to nie tylko żal, rozpacz, bunt... to także okres abyśmy mogli wybaczyć sobie i Im wzajemne czy urojone urazy...
Wiem że choroba zabiera, ale jednocześnie coś daje i należy to docenić.

Nie wiem kiedy będę przechodzić na drugą stronę swojego życia, nie sądzę aby w tym momencie było to dla mnie istotne...
Ja cieszę się z każdego dnia, kiedy mogę pogodzić się ze swoimi bliskimi, kiedy mogę przeprosić ich za zło, które wyrządzałem w przeszłości, za każdy przepity, zmarnowany dzień i grosz... to jest szansa jaką daje Bóg każdemu z nas, dokonanie aktu skruchy i możliwość naprawienia tego, co uznamy za złe w naszym dotychczasowym życiu, ale jest to też szansa dla moich bliskich na zastanowienie się czy wszystko co robią, myślą ma sens...
Piszecie w swoich postach, że wycofujecie się ze swoich przemyśleń, że kasujecie przelane na ekran swoje przemyślenia...
Czytając to co napisałem też miałem taki odruch, też zastanawiałem się czy to są majaczenia chorego mózgu czy jeszcze jest w tym sens...
Nie wiem czy jest sens, ale wiem, że między innymi po to jest to Forum, abyśmy mogli podzielić się swoimi myślami, refleksjami z innymi bo akurat świadomość, że ktoś ma podobne, lub zgoła przeciwne przekonania może przynieść komuś ulgę, może pomóc w codziennych zmaganiach z chorobą, bo niestety, ale wraz ze śmiercią naszego chorego widmo dramatu nie znika, choroba dotyczy nie tylko jednej osoby, dotyczy wszystkich z jego otoczenia...


Ludzie zawsze w jakiś sposób regulowali pewne kwestie swoimi zwyczajami, swoimi przepisami, określając czas żałoby...
Tego nikt i nigdy nie będzie w stanie uznać za miarodajne, bólu nie da się ująć w żadne ramy, przepisy....
Mówimy że czas łagodzi ból, leczy rany, ale nie sądzę aby ktokolwiek był w stanie określić jak wiele tego czasu potrzebuje każdy z nas.

Aniu życzę Ci lepszych dni...
Wierzę, że są już bardzo blisko Cibie i już za chwilę będziesz mogła uśmiechać się pogodnie...
Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Twoich Gości
_________________
romek
 
 
czkawka 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 07 Cze 2010
Posty: 912
Pomogła: 217 razy

 #430  Wysłany: 2012-09-04, 20:53  


Witam :)

Romku przeszło tydzień zastanawiałam się co odpisać na Twój post? Wchodziłam na forum, czytałam inne wątki ale nic nie pisałam, omijałam też swój, bo zwyczajnie nie miałam nic do przekazania :/ Nic co byłoby wartościowe czy w jakiś sposób ważne. Chyba podświadomie zaczynam "żegnać" się z czynną aktywnością na forum...sama nie wiem? Ostanie miesiące są dla mnie szczególnie trudne.
roman1130 napisał/a:
Ale jest jeszcze coś, co dla mnie stanowi wartość największą... zbliżenie się w okresie choroby tych, którzy często już nie pamiętali o sobie w okresie kiedy choroba nie istniała, ale zbudowała powstała nowa siła, nowa wiara i miłość, gdy choroba dała znać o sobie.

U mnie niestety było tak, że w czasie choroby wszyscy ("najbliżsi") się oddalili. Najgorsze, że Mama to czuła a ja nawet jak bardzo się starałam to nie potrafiłam uchronić Jej przed tymi przykrymi sytuacjami. Po Jej śmierci rodzina praktycznie się rozpadła, i to pewnie dałabym radę przetrawić (bo przez lata tylko Mama była w tym domu najbliższa memu sercu ). Przyzwyczaiłam się, że tak naprawdę z rodziców miałam tylko Mamę, tylko na Nią mogłam zawsze liczyć...nie mogę przyzwyczaić się jednak do robienia sobie złośliwości, robienia na złość i bycia zwyczajnie podłym człowiekiem.
Boli mnie to co widzę, taki rozłam, niesprawiedliwość.... Szkoda gadać :(
roman1130 napisał/a:
Choroba zabiera nam naszych ukochanych ich fizyczną obecność, ale ofiaruje nam w zamian ich wartość jako ludzi niezwykle ważnych i istotnych dla całego naszego życia, pozwala w okresie choroby zauważać tylko te cechy które powodowały że kochamy swoich bliskich, a przecie w trakcie dotychczasowego życia często nie zgadzaliśmy się z nimi, mieliśmy do nich żal czy pretensję.

Chyba jeszcze dużo czasu minie, nim zacznę wspominać te dobre chwile z Mamą. Jeszcze zbyt dużo bólu we mnie, żalu do losu, Boga choroby, którą Ją dotknęła...za dużo złych emocji.
Mam w sobie za to dużo wdzięczności, że moją Mamą była i zawsze już będzie tak cudowna i wspaniała kobieta, dla mnie niedościgniony wzór....
Cytat:
Ja cieszę się z każdego dnia, kiedy mogę pogodzić się ze swoimi bliskimi,

Taka postawa jest godna podziwu i naśladowania także a może zwłaszcza przez zdrowe osoby.
Przeświadczenie o naszej nieśmiertelności jest bardzo częste, a powinniśmy każdy dzień traktować jak ten ostatni.
roman1130 napisał/a:
Piszecie w swoich postach, że wycofujecie się ze swoich przemyśleń, że kasujecie przelane na ekran swoje przemyślenia...

Nawet w tej chwili pisząc ten post nie jestem pewna czy go nie skasuję :?ale?:
roman1130 napisał/a:
Nie wiem czy jest sens, ale wiem, że między innymi po to jest to Forum, abyśmy mogli podzielić się swoimi myślami, refleksjami z innymi bo akurat świadomość, że ktoś ma podobne, lub zgoła przeciwne przekonania może przynieść komuś ulgę, może pomóc w codziennych zmaganiach z chorobą, bo niestety, ale wraz ze śmiercią naszego chorego widmo dramatu nie znika, choroba dotyczy nie tylko jednej osoby, dotyczy wszystkich z jego otoczenia...

Romku to co piszesz ma sens w 100%, nie rozumiem Twoich wątpliwości. Zawsze z chęcią czytam o Twoich przemyśleniach, spostrzeżeniach, bo niemal zawsze trafiasz nimi w samo sedno. To forum jest niesamowitym miejscem, jedynym w swoim rodzaju i najbardziej odpowiednim na wyrażanie opinii, uczuć i tego co w nas siedzi :) Każde słowo napisane na tym forum ma sens, bo jest osobistą opinią każdego z nas, a każdy jest tu równy i każdy tak samo ważny.
Cytat:
Ludzie zawsze w jakiś sposób regulowali pewne kwestie swoimi zwyczajami, swoimi przepisami, określając czas żałoby...
Tego nikt i nigdy nie będzie w stanie uznać za miarodajne, bólu nie da się ująć w żadne ramy, przepisy....

To prawda, uczucia nie dają się zamknąć w żadnych schematach, co chyba jest dobre, bo to uczucia czynią z nas ludzi wyjątkowych. A wyjątkowość zwiększa to, jak bardzo się między sobą różnimy, to chyba jest w tym wszystkim najwspanialsze.
Cytat:
Aniu życzę Ci lepszych dni...
Wierzę, że są już bardzo blisko Cibie i już za chwilę będziesz mogła uśmiechać się pogodnie...

Dziękuję Ci Romku z całego serca. Nieustannie trzymam za Ciebie kciuki, myślami jestem przy Tobie i wszystkich wspaniałych osobach, które TU poznałam. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i dziękuję za odwiedziny :)

Katarzynka36 napisał/a:
Ukojenia Czkawko... _littleflower_

Kasiu, dziękuję Tobie również życzę ukojenia, aby Twoje serce zaznało spokoju.

JustynaS1975 napisał/a:
:tull:

Justyś tulę i pozdrawiam Cię bardzo gorąco.

PS. Tyle się czaiłam z odpisaniem, a wyszło jak zwykle :/ Chyba muszę przejść kwarantannę :?ale?:

Pozdrawiam wszystkich czytaczy.
_________________
"Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
 
JustynaS1975 
Administrator



Dołączyła: 24 Cze 2011
Posty: 12614
Skąd: Warszawa
Pomogła: 2742 razy

 #431  Wysłany: 2012-09-05, 21:49  


Aniu, przeczytałam wczoraj Twój wpis i się zastanawiam co Ci napisać. Mam ogromną niemoc w sobie, nie wiem co mogę napisać, aby pomóc innym w 'dużej' potrzebie.
Po pierwsze, to nie chciałabym, abyś znikała z mojego życia ('internetowego').
Nie wiem dlaczego tak się ganisz za swoje komentarze, na pewno nie ma w nich chaosu, są zrozumiałe, jest w nich dużo emocji, jednak bez nadmiernej nadekspresji', ale okazujące Twoją wrażliwość oraz 'smutki'.
Nie wiem czy mam duże doświadczenie, czy nie. Na pewno po części inne niż Ty. I pomimo wszystko niezależnie jak Ci się teraz wydaje, po okresach smutku, przychodzą okresy radości. Życie składa się z cykli. W życiu musi być miejsce i czas na działanie, na samotność, na bieg i znieruchomienie, zaangażowanie i rezerwę, poszukiwanie i spoczynek, tworzenie i wykluwanie, aktywność i odpoczywanie. Być może wydaje się, że piszę jak nawiedzona. Mój czas chorowania był czasem prawie całkowitego wyautowania z życia 'publicznego', 3-4 lata, długi czas na wyciszenie się, odcięcie od bełkotu świata. Teraz widzę jak bardzo było mnie to potrzebne.
Aniu, ja wierzę, ja wiem, że dla Ciebie też nadejdzie dobry czas. Rozglądaj się. Wiem, że jesteś wrażliwą, mądrą, inteligentną dziewczyną, z poczuciem humoru, dystansem, ale ... nie krytykuj siebie nadmiernie. Jesteś wartościowa. Masz w to uwierzyć. Naucz się tej wiary, poznaj siebie jako świetną kobietę, jako świetnego człowieka. Z taką wiarą ruszaj w świat.

I co Ty teraz powiedz na ten bełkot ;)
Ucałowania :cmok:
_________________
Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
 
czkawka 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 07 Cze 2010
Posty: 912
Pomogła: 217 razy

 #432  Wysłany: 2012-09-06, 12:29  


JustynaS1975 napisał/a:
nie wiem co mogę napisać, aby pomóc innym w 'dużej' potrzebie.

Justynko Bardzo Ci dziękuję za chęć pomocy, samą pamięcią i zainteresowaniem bardzo mi pomagasz Ty jak i mnóstwo innych osób...szkoda, że ci na których pamięci i zainteresowaniu tak bardzo mi zależy mają mnie gdzieś :/
Nigdy nie pojmę jak można przez pryzmat materialny budować relacje z drugim człowiekiem, jak można być tak interesownym? Wiem jedno, że na dłuższą metę takie postępowanie nie popłaca...
JustynaS1975 napisał/a:
Nie wiem czy mam duże doświadczenie, czy nie. Na pewno po części inne niż Ty. I pomimo wszystko niezależnie jak Ci się teraz wydaje, po okresach smutku, przychodzą okresy radości. Życie składa się z cykli.

Każdy z Nas ma inne doświadczenia, od każdego możemy się nauczyć czegoś nowego...
Wiem, że życie to nie tylko radość i wcale jej nie oczekuję non stop, chciałaby aby było normalnie, nudno ale normalnie. Żebym na każdym kroku nie czuła się jak trędowata....
JustynaS1975 napisał/a:
Być może wydaje się, że piszę jak nawiedzona.

Nie Justynko, nie piszesz jak nawiedzona. Bardzo cenię sobie Twój punkt widzenia, Twoje spojrzenie na otaczający świat, na rzeczywistość, która choć tak brutalnie w ciągu kilku lat Cię doświadczyła, to potrafisz dostrzec w niej pozytywy. Ja widzę to co piękne, i cieszę się z tego, jednak z natury jestem bardziej pesymistką...ale taką naiwną (bo w duchu wierzę, że będzie lepiej) :) Dziwne połączenie prawda?
JustynaS1975 napisał/a:
nie krytykuj siebie nadmiernie

Psycholog powiedziała na jednej z sesji, że siedzi we mnie taki mały krytyk, który nie pozwala mi być z siebie zadowoloną....coś w tym jest, ale żeby się go pozbyć to dużo pracy nad sobą muszę wykonać. Jestem bardzo krytyczna wobec siebie i jeszcze bardziej wymagająca, to pozostałość po dzieciństwie kiedy często musiałam być bardziej dorosłym niż dzieckiem. Nie będę się tu jednak roztkliwiać nad sobą.
Dziękuję Justyś, że zaglądasz _itsme_
Cytat:
I co Ty teraz powiedz na ten bełkot ;)

Jaki bełkot Kobieto? Piszesz same mądre rzeczy i za to Ci dziękuję ::thnx::

Pozdrawiam gorąco mimo chłodniejszych dni.
_________________
"Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
 
JustynaS1975 
Administrator



Dołączyła: 24 Cze 2011
Posty: 12614
Skąd: Warszawa
Pomogła: 2742 razy

 #433  Wysłany: 2012-09-06, 12:56  


czkawka napisał/a:
Nigdy nie pojmę jak można przez pryzmat materialny budować relacje z drugim człowiekiem, jak można być tak interesownym? Wiem jedno, że na dłuższą metę takie postępowanie nie popłaca...

Aniu, powiedzmy, że mam podobne doświadczenie czy podobne obserwacje. Oraz niemiłe wrażenie, że jest tak coraz częściej lub jest to moje skrzywienie w związku z nabytym doświadczeniem. Może u mnie mniej wchodziły kwestie materialne, ale ... pozycja społeczna, zajmowane stanowisko, pochodzenie społeczne, wykształcenie itp. Okazało się, że związane się z moją osobą jako osobą o nie takim pochodzeniu i gorszej pozycji społecznej może umniejszyć czyjąś rangę. A nie mam aż tak ekspansywnej osobowości, aby przykryć te wszystkie 'niedostatki'.

Cieszę się, że napisałaś :)
Też pozdrawiam cieplutko w ten chłodniejszy dzień :)

[ Dodano: 2012-09-06, 13:57 ]
We mnie też był i nadal jest mały krytyk. O ile ten krytyk wcześniej dołował mnie, mówił, że jestem nic niewarta itp. To teraz ten krytyk mówi co można z tym zrobić. I co prawda ten mój wewnętrzny krytyk zrobił się bardziej wyrozumiały. :)
_________________
Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
 
roman1130 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 15 Gru 2011
Posty: 2050
Skąd: Alwernia
Pomógł: 557 razy

 #434  Wysłany: 2012-09-06, 17:49  


Aniu cieszę się że odezwałaś się. Zawsze niepokoi mnie gdy Przyjaciele nagle milkną na dłuższy czas, a moje możliwości są takie jak widać, mogę dać wyraz swoim niepokojom tylko w jeden sposób.
Aniu czytając Twoją wypowiedź odnajduję kilka wspólnych mianowników w naszych historiach, to one chyba powodują, że rozumiem Cię trochę bardziej, niżeli jest to możliwe.
W mojej pamięci istnieje przede wszystkim pamięć o Mamusi...
Nie dlatego, że Ojciec nie zasługuje na moje uczucia, był wspaniałym człowiekiem, ale... nie potrafiłem nawiązać z nim bliższych relacji, zawsze była praca, zmęczenie, brak na normalną rozmowę jaką od czasu don m czasu powinien przeprowadzić ojciec z synem...
Nie mam chyba tak naprawdę żalu do niego o takie życie, sam przez bardzo długi okres czasu zmierzałem dokładnie w tym samym kierunku, mam nadzieję że moje dzieci nie będą miały do mnie o to tyle żalu co ja
Przynajmniej teraz staram się odrobić wszystkie możliwe zaległości, a przynajmniej uświadomić oboje, że nigdy nie przestałem ich kochać i starać się aby mogły żyć lepiej i w miarę możliwości z bezpiecznym zapleczem finansowym...

Choć tak prawdę mówiąc, to dziś z perspektywy czasu wiem, że akurat finanse, są bardzo ważnym elementem życia, to jednak nie są one najistotniejsze, a stanowią bardzo niebezpieczny element, który może skłócić nawet najlepszą rodzinę...
Aniu.
Myślę, że każdy robi to co chce i jak jest mu najwygodniej...
każdy z nas wybiera taki sposób postępowania, jaki pasuje mu w danym momencie najbardziej.
Piszesz, że rodzina praktycznie się rozpada...
Jesteśmy zapatrzeni w siebie, problemy dnia powszedniego, budujemy tamy pomiędzy tymi, którzy powinni wspierać się w trudnych chwilach, rodzeństwo przestaje kontaktować się ze sobą, ojciec szuka pocieszenia gdzieś na boku, nie mając pojęcia, że niekiedy odbudowanie zniszczonych więzi może stać się z upływem czasu zwyczajnie nierealne.
Niektórzy zapominają, że w rodzinie gdzie istnieje choć minimum szacunku i miłości zawsze można znaleźć wsparcie i pomoc, że swój zapłacze, zanim obcy się skrzywi...
Ale zniszczone więzy, przez lenistwo, zazdrość czy inne negatywne uczucia nie odbudują się same, a strata może być naprawdę ostateczna, ale tak jak powiedziałem, każdy z nas robi to co chce, żałować też będzie sam.

Aniu, wiem że do pewnych wniosków, pewnych przemyśleń a zwłaszcza do pogodzenia się z tym co przynosi życie potrzeba dużo czasu, ale każdy ból przemija, nawet ten, który jest wieczny...Dlatego wiem, że po ciężkich dniach przychodzą te bardziej słoneczne, bardziej uśmiechnięte, te bardziej normalne...Życzę Ci z całego serca, aby dotarł ten czas i do Ciebie.
Pozdrawiam serdecznie
_________________
romek
 
 
czkawka 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 07 Cze 2010
Posty: 912
Pomogła: 217 razy

 #435  Wysłany: 2012-09-06, 19:39  


JustynaS1975 napisał/a:
Może u mnie mniej wchodziły kwestie materialne, ale ... pozycja społeczna, zajmowane stanowisko, pochodzenie społeczne, wykształcenie itp. Okazało się, że związane się z moją osobą jako osobą o nie takim pochodzeniu i gorszej pozycji społecznej może umniejszyć czyjąś rangę.

Przykro mi Justynko, że coś takiego Cie spotkało. Ludzie, którzy w ten sposób Cie ocenili chyba są ślepi i sami mają koszmarne kompleksy. Trzeba czasem dużej cierpliwości aby takich "ludzi" olewać, bo tylko na to zasługują.
JustynaS1975 napisał/a:
A nie mam aż tak ekspansywnej osobowości, aby przykryć te wszystkie 'niedostatki'.

Justynko nie masz żadnych niedostatków, a swoimi zaletami mogłabyś obdzielić wiele, wiele osób :)
Nie zmieniaj się jesteś wspaniałą kobietą, a ten kto tego nie zauważa jest d...kiem.

roman1130 napisał/a:
Nie dlatego, że Ojciec nie zasługuje na moje uczucia, był wspaniałym człowiekiem, ale... nie potrafiłem nawiązać z nim bliższych relacji, zawsze była praca, zmęczenie, brak na normalną rozmowę jaką od czasu don m czasu powinien przeprowadzić ojciec z synem...

Ja o moim ojcu nie mogę powiedzieć, że był wspaniały. Tak jak Twój wiecznie w pracy, ale mój po pracy wiecznie pijany. Pamiętam jedynie wstyd przed znajomymi, sąsiadami i moją kochaną Mamę, która opiekowała się nami najlepiej jak potrafiła. Zawsze wspierała, zawsze miała czas, zawsze kochała i nigdy nie usłyszałam od Niej, że nie ma dla mnie czasu- co ojcu zdarzało się non stop.
Dzieciństwo upłynęło mi w towarzystwie ojca alkoholika i najwspanialszej pod słońcem Mamy. Tego piętna dziecka alkoholika nie pozbędę się chyba nigdy, tym bardziej, że po "tatusiu" pałeczkę przejął brat. Wszystko zawsze kręciło się wokół niego i nawet kiedy Mama chorowała nie przestawał myśleć tylko o sobie. Nie potrafię mu przebaczyć (jak i ojcu), że w chorobie odwrócił się od Mamy i przyjeżdżał tylko po kasę...ale Mama odeszła, bank zamknięty więc zrywamy kontakt z rodziną. Trzeba mieć tupet, żeby na dzień przed śmiercią Mamy przyjechać po "pożyczkę".
Nie daruję mu, że kiedy Mama leżała tyle razy na chemii nie pojawił się u niej ani razu, choć szpital jest w tym samym mieście. Nie potrafię mu tego wybaczyć ale nie wypominam mu, nie mówię o tym, to tkwi jak zadra w sercu i daje o sobie znać....
A ojciec nie lepszy, w domu siedział w drugim pokoju i nawet nie zajrzał do Mamy, potrafił tylko wyliczać ile paliwa spalił na jazdy po szpitalach. Nie pomagał Mamie w niczym a w czasie choroby odsunął się od Niej jeszcze bardziej, żeby po Jej śmierci udawać najwspanialszego męża pod słońcem. Kochającego, opiekuńczego, aż mnie szlag trafi kiedy na cmentarzu głaszcze płytę nagrobka i mówi "cześć Zosiu". Hipokryta!
Jest tak zapatrzony w siebie, zakłamany, skoncentrowany na robieniu dobrego wrażenia, że czasem robi mi się niedobrze kiedy na niego patrzę. Odnoszę się do niego z szacunkiem, bo to ojciec, ale wiem, że liczyć na niego nie mogę.

Mama była ostoją, kimś kto kochał i kogo się kochało...teraz jest tylko pustka.

Ehhh...przepraszam, że wylałam tu tyle żalu, ale ostatnio problemy dają mi okropnie w kość i końca nie widzę. Tutaj mogę sobie popsioczyć niemal anonimowo i trochę lżej na duszy się robi.

Dziękuję Wam kochani, że tu zaglądacie :)
_________________
"Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group