1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Niedrobnokomórkowy rak płuca lewego - doszłam do ściany
Autor Wiadomość
Joan1973 


Dołączyła: 03 Paź 2009
Posty: 6

 #1  Wysłany: 2009-10-03, 18:59  Niedrobnokomórkowy rak płuca lewego - doszłam do ściany


Witam,
Sytacja ma sie tak:
Moj tata, 64 lata, zdiagnozowany 3 tyg temu. Opis TK: po lewej stronie polożona centralnie masa 95x68x100 mm masa guzowo węzłowa, naciekajaca struktury śródpiersia: odcinkowo przełyk, dolna część tchawicy, oskrzele główne lewe, lewą tetnice płucną, łuk aorty i aortę zstępującą. w prawym płucu przy tylnej ścianie klatki piersiowej guzowate zmiany 21 i 27 mm - najpewniej meta. Niewielka ilośc płynu w lewej jamie opłucnowej, prawa jama wolna. Powiększone wezły śródpiersia do 20 mm.
Usg jamy brzusznej - bez znian (ogólnie bo nie mam dokładnego opisu przed sobą)
Choroby towarzyszące - w echo serca stwierdzony zawał serca (niestety nie wiemy kiedy, bo tata nie odczuł tego zawału, przepytany przez lekarzy na kilka lat wstecz nie umie powiedzieć czy i kiedy to było). Echo serca bardzo złe - frakcja skurczowa serca 20-25%. cisnienie od 110/70 - 125/85, obrzeków brak, serce nieco powiekszone ale w normie dla 64 - latka.
Badania krwi - z tego co pamiętam (nie mam przed sobą) leukocyty 21, CRP 43, troche podwyzszony cukier, reszta w normie.
Bronchoskopia wykazała niedrobnokomórkowy rak płuca lewego. Do leczenie onkologicznego.
Trafilismy z diagnostyka na Szaserów, potem onkolog lekarz z zespołu prof Szczylika - wniosek po przejrzeniu dokumentacji - chemioterapia tylko po konsultacji kardiologicznej. Kardiolog się nie zgodził, zaopiniował, kompleksowe leczenie kardiologiczne, mające na celu poprawe frakcji skurczowej serca, potem ewentualna chemioterapia.
Po tej opinii onkolog odmówił leczenia, zastrzegając oczywiście, ze możemy wrócić po leczeniu serca....Przecież nie ma na to czasu...
Zostałam sama. Lekarz pierwszego kontaktu namawia na zgłozenie do hospicjum domowego.
Tata jest bardzo słaby, ma bardzo skrócony oddech, lewe płuco nie pracuje, męczy sie po przejściu 10 kroków, całe dnie spędza leząc, lub siedząc, niknie w oczach, duzo spi. Apetytu zero... Nie cierpi bardzo - jedyny ból jaki mu dokucza to ból połowy klatki piersiowej ale skuteczne likwiduje go ibuprom max (plus lek osłonowy), 1 tabl na dobe. Do tego leki wziewne wspomagające oddech, bisocard, rutinoscorbin, wit c 1000. Ma koncentrator tlenu, korzysta z niego w domu. Osłuchowo, prawe płuce dobrze.
Poradźcie co robić
Jestem pogodzona z tym, ze mój tata kiedyś przegra ta nierówną walkę, ale dlaczego nikt nie chce spróbować? Tata bardzo liczył na jakiekolwiek leczenie a tu nic. Czy naprawdę nie mozna już nic zrobic, medycyna jest bezsilna?
 
awilem 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 23 Cze 2009
Posty: 1503
Skąd: Toruń
Pomógł: 371 razy

 #2  Wysłany: 2009-10-04, 02:34  


Witaj Joan
Smutno, że trafiłaś do nas jednak wierz mi wiele dobrych słów, porad otrzymasz tutaj.
Co do choroby, wygląda to na zaawansowe stadium ale nie zmienia to faktu, że trzeba walczyć. Przykre jest to że tacie nie chca dać chemiii ze względu na stan serca choć z tego co mi powiedział znajomy lekarz to podanie chemii w takich sytuacjach może zabić pacjenta.
Pozdrawiam Cię, trzymaj się mocno
_________________
Andrzej W.
 
JaInka 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 05 Lut 2009
Posty: 437
Skąd: Milanówek
Pomogła: 150 razy

 #3  Wysłany: 2009-10-04, 13:47  


Joan1973 napisał/a:
Jestem pogodzona z tym, ze mój tata kiedyś przegra ta nierówną walkę, ale dlaczego nikt nie chce spróbować? Tata bardzo liczył na jakiekolwiek leczenie a tu nic. Czy naprawdę nie mozna już nic zrobic, medycyna jest bezsilna?


Słuchaj, bardzo dużo zależy od konkretnego organizmu. Im lepszy stan ogólny, stan psychiczny, poziom aktywności - tym łatwiej i medycynie, i otoczeniu. Jak patrzę na różnych pacjentów, to sobie myślę, że śmierć przyspiesza nawet nie depresja, ale myślenie depresyjne - i boję się tego jak ognia.

W dodatku to jest zaraźliwe - bo i Ty zaczynasz się łamać, a podłamana zarażasz ojca, który się podłamuje...

Proszę, zadbaj najpierw o siebie, może wygadaj się, wypłacz, poszukaj wsparcia i życzliwości w toczeniu. Będzie Ci łatwiej wtedy pomóc ojcu.

Pozdrawiam serdecznie
 
DumSpiro-Spero 
Administrator



Dołączyła: 19 Sty 2009
Posty: 7458
Pomogła: 3498 razy

 #4  Wysłany: 2009-10-08, 23:22  


Droga Joan1973,

choroba nowotworowa stwierdzona u Twojego taty jest bardzo, bardzo zaawansowana.
Masa guza jest bardzo rozległa i nacieka wiele krytycznych struktur, w tym duże naczynia.
Mówiąc szczerze - gdyby można było wdrożyć leczenie chemioterapią, i tak niestety najprawdopodobniej niewiele ona by dała; skuteczność leczenia chemicznego jest wprost proporcjonalna do masy guza, im guz większy - tym efekty gorsze.
Leczenie chemioterapią to leczenie bardzo agresywne i wyniszczające. Przede wszystkim upośledza działanie szpiku kostnego i osłabia układ odpornościowy (pacjenci są więc bardziej podatni na zakażenia), ponadto nerki, śluzówkę przewodu pokarmowego i obciąża układ krążenia. Takie leczenie może przetrzymać tylko pacjent bez dodatkowych obciążeń (chodzi przede wszystkim o nerki, serce, ale i np. o cukrzycę).
Zbyt wiele dziś wiemy na temat działania cytostatyków i zagrożeń z tego płynących by świadomie skazywać pacjenta na śmierć. To jest tak, jak z operacją: nie operuje się chorego, gdy szacuje się, że najprawdopodobniej umrze 'na stole'..

Ponadto przy tak dużej masie guza podczas chemioterapii istnieje zagrożenie jego nagłego rozpadu - guz uwalnia wtedy dużą ilość toksyn (ponieważ część jego tkanki obumiera) - co również, w takiej sytuacji, kończy się dla pacjentów bardzo źle.

Nie można po prostu leczyć czymś, co wyrządzi więcej szkody niż przyniesie korzyści :|
Tak, medycyna jest bezradna w tym stadium zaawansowania raka.
I przy takich obciążeniach ze strony chorób współistniejących.
Niestety u Was zbiegło się kilka niekorzystnych czynników na raz :|

Z obrazu TK wynika, że Twojemu tacie pozostało niewiele czasu. Może się zdarzyć, że śmierć przyjdzie nagle, z powodu krwotoku wewnętrznego (nacieczona jest aorta i tętnica płucna - jeśli wytworzy się przetoka, wszystko może potoczyć się nagle). Może również zacząć odczuwać dolegliwości związane z nasilającymi się napadami duszności bądź z połykaniem. Mogą też wystąpić silne bóle (ale nie muszą).
Medycyna paliatywna może dziś wiele - gdyby doszło do pogorszenia pamiętaj, że można zmienić leki, dodać inne i nie pozwolić ojcu cierpieć.
Na forum jest opisanych wiele standardów pomocy pacjentowi w terminalnej fazie choroby - w razie potrzeby zajrzyj do nas..

ściskam mocno i życzę dużo siły w tym trudnym okresie.
_________________
pozdrawiam, DSS.
 
Joan1973 


Dołączyła: 03 Paź 2009
Posty: 6

 #5  Wysłany: 2009-10-09, 18:52  


Bardzo dziękuję za wasze odpowiedzi.
Od wtorku sytuacja bardzo dramatycznie się pogorszyła. Tata jest w szpitalu, z dnia na dzień z coraz gorszym kontaktem. Doszły problemy niewydolności krążenia. Dostaje kroplówki z solą potasem i glukozą, , antybiotyk, ketonal domięsniowo, leki uspokajające i nasenne na noc. Nie cierpi. Prawie cały czas śpi. Nic nie je od wtorku. Myślę, że zostały nam godziny. Bardzo jest mi cięzko. Dzis tracę jego, 17 lat temu straciłam mamę. Bardzo go kocham. Codziennie mu to mówię. Wierzę z całego serca, że mnie słyszy.
Bardzo dziękuję, że mogę tu pisać.
 
awilem 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 23 Cze 2009
Posty: 1503
Skąd: Toruń
Pomógł: 371 razy

 #6  Wysłany: 2009-10-09, 19:08  


Przykro mi Joan ale jak Ci opisała DSS stan Twojego taty nie pozostawia złudzeń.
Trzymaj się mocno i pisz bo po to to forum zostało założone.
Pozdrawiam Cię serdecznie
_________________
Andrzej W.
 
hate_cancer 


Dołączyła: 01 Lip 2009
Posty: 66
Skąd: lubuskie
Pomogła: 12 razy

 #7  Wysłany: 2009-10-09, 20:56  


Joan, tak mi przykro, że przez to przechodzisz. Jak bym siebie widziała - i jeszcze ten rocznik... 1973. Pozdrawiam Cię i trzymam za Was z całych sił kciuki. Życzę Wam siły do walki z tym paskudztwem. Ty się musisz trzymac, aby wspierac Tatę.
 
kaja115 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 27 Lut 2009
Posty: 735
Pomogła: 125 razy

 #8  Wysłany: 2009-10-09, 21:07  


Joan - napiszę to co mówią mi wszyscy - Trzymaj sie babo!!!! musisz mieć siły i byc oparciem!!!! Wiem jakie to ciężkie!!!
Ja przed mama gram gieroja a jak tylko nie widzi to rycze po kątach z bezsilności !!!
Myślami jestem z Tobą!!
_________________
kaja
 
joanna
PRZYJACIEL Forum


Dołączył: 17 Cze 2009
Posty: 178
Skąd: żyrardów
Pomógł: 46 razy

 #9  Wysłany: 2009-10-09, 21:49  


Witaj Joan;

bardzo mi przykro z powodu Twojego Taty. Musisz mu pomagać swoją miłością. On to na pewno poczuje.

pozdrawiam

Asia
 
Joan1973 


Dołączyła: 03 Paź 2009
Posty: 6

 #10  Wysłany: 2009-10-09, 22:03  


Dziękuję wam bardzo za wsparcie jakie tu otrzymuję.
W tej chwili jestem w domu, byłam z tatą 6 godzin od rana do popołudnia. Potem zmienia mnie ktos z rodziny. Czuwamy przy nim tyle ile mozna być na oddziale. Dzis było gorzej niż wczoraj, a wczoraj gorzej niż w środę. Z dnia na dzień, z godziny na godzinę widzę zmiany jakie ta przeklęta choroba w nim wywołuje. Boje się.
Znacie wszyscy to uczucie bezsilności i strachu...i wyczekiwania...to mnie ogarnęło dziś. Jest mi strasznie. Boli, płaczę, czuję juz pustkę. I czekam...co będzie jutro.
 
frubelek 



Dołączyła: 13 Wrz 2009
Posty: 25
Skąd: Dąbrowa Górnicza

 #11  Wysłany: 2009-10-10, 21:07  


Tak mi smutno się zrobiło, jak to czytam :cry:
Ja z mamą jadę w środę ewentualnie w czwartek do lekarza , czy zakwalifikuje ją na chemie.
Wierz i tak samo się boję co jutro przyniesie, boję się i to bardzo.
Jak nikt nie widzi płaczę, nieraz i przy mamie się rozkleje..bywa...nie daje rady
3maj się cieplutko
 
 
hate_cancer 


Dołączyła: 01 Lip 2009
Posty: 66
Skąd: lubuskie
Pomogła: 12 razy

 #12  Wysłany: 2009-10-10, 22:46  


Joan, daj znac jak minął dzień. Jak Tatuś? mam nadzieję, ze wszystko względnie w porządku...
 
Joan1973 


Dołączyła: 03 Paź 2009
Posty: 6

 #13  Wysłany: 2009-10-11, 19:37  


Mój Tatuś odszedł w sobotę o 14.35.
Byli z nim w tej chwili wszyscy, którzy go kochali i których On kochał.
Dziękuję Wam za wsparcie.
 
awilem 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 23 Cze 2009
Posty: 1503
Skąd: Toruń
Pomógł: 371 razy

 #14  Wysłany: 2009-10-11, 20:07  


Przykro mi, przyjmij moje kondolencje [*]
_________________
Andrzej W.
 
hate_cancer 


Dołączyła: 01 Lip 2009
Posty: 66
Skąd: lubuskie
Pomogła: 12 razy

 #15  Wysłany: 2009-10-11, 20:09  


Joan, tak mi przykro. Wspieram Cie z całego serca i mocno przytulam. Pozdrawiam Cię serdecznie
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group