Mama niedawno przeszła operacje usuniecia guza jajnika (usunięto jajniki, macice, węzły chłonne).
Czytam, że wiele operacji tego typu nie spełnia stawianych tym zabiegom wymogów i są przeprowadzane nieprawidłowo.
Moje obawy są tym większe, że operacja nie była wykonywana w ośrodku specjalistycznym (np. centrum onkologicznym).
Czy istnieje możliwość weryfikacji poprawności przeprowadzonego zabiegu (np czy można to ocenić w badaniu usg przezpochwowym ? )
mash witaj na forum.
Z jakiego powodu była ta operacja? Wskazaniem mogą być różne powody m.in. mięśniaki, torbiele, endometrioza czy nowotwór. Czy u mamy był to rak jajnika? Czy zalecono dalsze leczenie?
W wypadku raka tu możesz poczytać o standartach leczenia: https://www.zwrotnikraka....alne-standardy/
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Lekarze podejrzewają,że jest to nowotwór złośliwy jajnika, jednak podczas operacji histopatolog nie był tego w 100% pewny. Aktualnie czekamy na wyniki badań.
weryfikować to powinien jednak lekarz, trzeba wziąć dokumentacje ze szpitala, tam powinien być protokół pooperacyjny. tak samodzielnie to możesz porównać co wycięto z tym co napisano w wytycznych. Żadne usg nie wychwyci nieprawidłowości chyba że zostawiono chustę lub nożyczki, ale jestem ciekawa co czytałaś, bo tak naprawdę to wśród specjalistów nie ma zgodności jak w tych przypadkach postępować. A takie nawoływania że "tylko specjalistyczne ośrodki" to mogą być słuszne w cywilizowanych krajach gdzie możesz się dowiedzieć ile przypadków jaki lekarz robi i jakie ma wyniki. W naszych "wyspecjalizowanych ośrodkach" wyniki leczenia są tajemnicą strzeżoną pilniej niż konstrukcja bomby atomowej - więc nie ma żadnych rankingów.
Jesteśmy z Wrocławia.
Ginekolog, który kierował Mame do szpitala powiedział, że w centrum onkologicznym przyjmują osoby już ze stwierdzonym rakiem, że tam Mamy nie przyjmą.
Wybraliśmy szpital, który miał dobre opinie, dopiero później zorientowaliśmy się, że Mama powinna być leczona w centrum onkologicznym.
O tym, że wiele operacji raka jajnika jest przeprowadzanych nieprawidłowo przeczytałem tutaj (https://nowotwor.eu/viewtopic.php?t=1738).
link nie działa, nie wiem kto wyraził taką opinię uznany specjalista czy rozczarowany członek rodziny pacjenta. Owszem teraz można chorą przenieść do centrum onkologii - nie znam Wrocławia nie wiem jak jest wyposażony szpital a jak CO, liczy się nie nazwa a wyposażenie oraz zręczność i doświadczenie operatora.
A lelijka napisała dotychczas 3 posty i wszystkie były reklamą jednego ośrodka. Na forach trzeba niestety dokładnie sprawdzać kto co pisze, jaką ma historię i na czym opiera swoje opinie.
to artykuł z przed 3 lat, prof. Bidziński lansuje tę tezę od lat, ze zrozumiałych względów nie wszyscy inni lekarze się z nim zgadzają, brak informacji żeby wyniki leczenia raka jajnika w różnych ośrodkach bardzo się różniły. Wszędzie niestety rokowania podobnie krótkie,
Mama odebrała wyniki badania histopatologicznego oraz wypis ze szpitala.
Niestety jest to rak jasnokomórkowy jajnika G2.
Nie ma przerzutów mikroskopowych na macicy, węzłach chłonnych, brak komórek nowotworowych w płynie z guza)
Czekamy teraz na decyzje dotyczaca dalszego leczenia (chemioterapia, radioterapia). Czytamy, że rak jasnokomórkowy jest w małym stopniu wrażliwy na chemioterapie, radioterapie.
Bardzo zaniepokoiło nas, że podczas operacji doszło do pęknięcia guza z płynem (ściana guza była bardzo cienka i krucha)
Czy jest możliwość uzyskania ze szpitala probek/preparatów tego, co zostało wycięte podczas operacji (guz, płyn z guza, węzły chłonne) do badania w innym zakładzie patamorfologii ?
Czy w ogóle takie praktyki są przyjęte ?
z tego co zostało wycięte w pracowni patologii przygotowują reprezentatywne próbki zatopione w bloczkach parafiny. Oprócz tego z tych bloczków ścinają mikronowej grubości płatki, umieszczają na szkiełkach, barwią różnymi odczynnikami (w celu identyfikacji rodzaju nowotworu) - to są preparaty. Wszystko to jest archiwizowane i zarówno bloczki jak i preparaty można wypożyczyć (sporo osób tak robi) i oddać do konsultacji w innej pracowni (jest to płatne). Jeżeli chora przeniesie się z leczeniem do CO to jest szansa że lekarz zleci ponowną kontrolę patomorfologiczną i wtedy zostanie wszystko załatwione między pracowniami (ale szybciej jest jeżeli pacjent lub rodzina służą za kurierów).
Jeżeli chora wyraża zgodę to dołącz zeskanowany lub sfotografowany cały wynik his-pat. (zakryć dane chorej i lekarzy), będzie bardziej jednoznaczna sytuacja.
rak jasnokomórkowy jajnika 1C (G2, pęknięcie torebki)
Nie umieszczałem skanów wyniku histopatologicznego ponieważ Mama nie chciała upubliczniać danych związanych z chorobą.
Miałbym jednak kilka pytań:
W wyniku histopatologicznym we wszystkich badaniach jest stwierdzenie "Brak komórek nowotworowych", natomiast w badaniu płynu z guza, który się wylał jest stwierdzenie: "Brak komórek nowotworowych złośliwych".
Zastanawiam się , czy jest wartość dodana z badania płynu z guza - nikt w publikacjach medycznych nie warunkuje rokowania na tej podstawie - jest tylko czynnik pęknięcia guza podczas operacji. (FIGO 1C1)
Wszystko wskazuje na to , że po pęknięciu guza i wylaniu płynu nie dokonano płukania - nie ma bowiem o tym mowy w wypisie ze szpitala.
Rozumiem, że wtedy stopień zaawansowania choroby należałoby rozpatrywać jako 1C2 (tak samo jakby do pęknięcia doszło przed operacją)
1)Zamieszczamy opis badania histopatologicznego oraz protokól z operacji, z góry dziekujemy za wszelkie uwagi i spostrzezenia.
2)Od marca 2018r Mama narzekala na bóle w górnej czesci uda pózniej bóle te łaczyliśmy z guzem nowotworowym Mamy.
Po operacji ból ustapił, ale niestety po okolo 3 tygodniach powrócił.
Tłumaczymy sobie, ze po operacji Mama bardzo malo chodziła, odczuwala silne bóle w podbrzuszu i w zwiazku z tym brala tabletki przeciwbólowe
- dlatego przez 3 tygodnie nie odczuwala bólu uda.
Czy to mozliwe, ze to wznowa nowotworowa po tak krótkim czasie, ucisk nerwa, który powoduje ból dokladnie w tym samym miejscu jak przed operacja ?
Ból czasami ustepuje.
Nie ukrywamy, ze bardzo nas to martwi. Bedziemy wdzieczni za wszelkie wskazówki i opinie.
Nie napisałeś w którym dokładnie miejscu jest ten ból uda, ale moim zdaniem nie ma on nic wspólnego z procesem nowotworowym, naderwany mięsień lub przyczep potrafi nieleczony boleć latami. Chora może nawet nie pamiętać że kiedyś tam straciła równowagę i ratowała się przed upadkiem, coś naciągnęła i będzie bolało. U sportowców to się nazywa kontuzja i zrozumiale jest że jak się nie ruszała to nie bolało.
A sprawy onkologiczne wyglądają bardzo ładnie, guz borderline z wtrąceniami (szkoda że nie podali jak duże są te ogniska raka G2) nigdzie poza guzem nie znaleziono komórek nowotworowych. Chemioterapię pewnie podadzą i jeżeli nie będzie komplikacji to trzeba wziąć całość, ale rokowania są dobre.
Dziękuje bardzo za odpowiedź.
Ból jest zlokalizowany w górnej części prawego uda (pod pośladkiem) , guz nowotworowy był zlokalizowany po lewej stronie.
Ze względu na to że podczas operacji doszło do pęknięcia guza i wylał się płyn oraz z faktu że jest to rak jasnokomórkowy Mamie jest podawana chemia - dzisiaj był drugi wlew.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum