Ja na początku tylko płakałam, nic nie robiłam, tylko płacz...
Oczywiście wtedy gdy nie byłam przy mamie, przy niej mi nie wolno, zakazałam sobie i działa.
Przede wszystkim powinno się obecnie wykonać USG jamy brzusznej oraz bronchoskopię, celem ustalenia rodzaju nowotworu (bo niestety na to wskazuje wynik TK).
Ale na wynik biopsji się czeka od tygodnia do kilki tygodni... Więc nie będą nikogo tak długo w szpitalu trzymać, wszystkiego się dowiecie perzy przyjęciu. Ale z tego co ja wiem, to bronchoskopia jest o tyle mało inwazyjnym zabiegiem, że na drugi dzień powrót do domu.
Przy obustronnych przerzutach do nadnerczy, zajętych węzłach chłonnych śródpiersia, płynie w opłucnej raczej nie ma możliwości zabiegu chirurgicznego.
A chemię ogólnie podaje się po to, by zmniejszyć guza - niezależnie od tego, czy później planowane jest ewent. jego wycięcie, czy też chemioterapia jest jedynym planowanym leczeniem (niestety tylko paliatywnym).
Chemii nie podadzą poza tym bez określenia z jakim dokładnie nowotworem mamy do czynienia - a aby to zrobić, konieczne jest pobranie wycinka guza do badania histopatologicznego, co wykonywane jest zwykle w trakcie bronchoskopii.
Brzmi jak kolejne cudowne specyfiki za cudownie wielką kasę - radziłabym odpuścić. Odporność można wspomagać tranem, unikać osób przeziębionych, jeść w miarę lekko żeby nie obciążać wątroby (ale jak będzie ochota na schabowego, to bez przesady).
Justy790; jak czytam Twoje posty to tak, jakbym widziała siebie miesiąc temu. Niestety, wszyscy którzy tu trafiają mają ten sam problem. Napisze Ci jak sprawa wyglądała u mnie. Po podejrzeniu nowotworu u mojej mamy skierowano ją do szpitala, na szczęście nie czekała długo, Zrobiono potrzebne badania: tk klatki piersiowej, bronchoskopie, biopsje cienkoiglowa, spirometrie, oczywiście morfologie i usg jamy brzusznej po czym wypisano do domu. Wszystko trwało tydzień. Potem niestety prawie 2 tygodnie na wyniki bronchoskopii i biopsji, tego nie da się przyspieszyć a bez wyników nie można podjąć żadnego leczenia. Teraz jesteśmy już po kompletnej diagnozie. U mojej mamy dopiero po wynikach zrobiono tpmografie głowy i scyntygrafie kości, chociaż mogli zrobić to przy pierwszym pobycie w szpitalu, to skrociloby czas oczekiwania na chemię przynajmniej o tydzień a tu przecież liczy się kaŻdy dzień. Jeśli mogę Ci coś doradzić to postarajcie się może o szybsze dostanie się na oddział, może jakiś znajomy lekarz, cokolwiek...moja mama poszła na wizytę prywatną, lekarz osobiście zadzwonił do szpitala, też kazano czekać długo, ale tak był uparty i tyle razy tam dzwonił, że w końcu przyjęli mamę po kilku dniach. Diagnostyka trwa niestety dosyć długo a wiem jakie to trudne i bolesne czekać bezczynnie...z własnego, choć krótkiego doswaidczenia w tej dziedzinie wiem, że czasami trzeba "patrzec" lekarzom na ręce, dopytywac, drążyć temat, pilnować, bo różnie bywa..my mimo ciezkich początków z nasza panią doktor teraz jakoś się dogadujemy i dzięki temu czujemy się, mimo wszystko, w dobrych rekach. życzę powodzenia, wytrwałości i siły.
pozdrawiam
To jest termin po znajomosci. Miejsca w tym szpitalu były dopiero po 31 marca. Jest tylu chorych, ze łóżka są nawet na korytarzach. Przeraża mnie każdy dzień bezczynności , bez leczenia, bez badań itd
Może jakiś inny szpital? Inne miasto? Wiem jakie to trudne..postaraj się skupić na tym, co możecie zrobić, bo są niestety rzeczy których się nie przeskoczy..te terminy, brak miejsc, oczekiwanie..w każdym razie trzymam za Was kciuki i czekam na nowe wiadomości!
pozdrawiam
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum