Promyku,
odpowiem zgodnie z prawdą - tak, musicie być przygotowani na gorszy czas.
Priorytet, to ścisła współpraca z HD, żeby w odpowiednim czasie reagować na ewentualne dolegliwości.
Tyle możecie zrobić, plus drobne przyjemności dla mamy - spełniajcie zachcianki kulinarne (nawiasem mówiąc, nutridrinki to dobry pomysł), bądźcie blisko. To czas na ew. wyjaśnienie zaległych spraw, ważne słowa. Trzymaj się.
Brat męża uważa, że gdyby na ostatniej wizycie zarządzono podanie chemii, to pewnie do takich sytuacji by nie doszło. Ja myślę sobie jednak, że w obecnej sytuacji chemia narobiła by więcej szkody niż pożytku... Przecież lekarze wiedzą co robią...
... nie zawsze, czasami nawet lekarz jest omylny ... al e w tym przypadku raczej wiedzą ...
Nie trzeba być ekspertem, żeby wiedzieć, iż chemię podaje się chorym w dobrym stanie ogólnym / z uwzględnieniem postępu choroby /.
Bardzo mi przykro, wiem, co czujesz.
Musicie zadbać, o jak najlepszą opiekę dla Mamy, dobrze by było, żeby nie była sama.
Dziś mama przyznała mi się do bólu brzucha. Określiła to jako uczucie 'ścisku' tuż pod żebrami. Wspomniała też o bólu lewej nogi. W poniedziałek jedzie zrobić USG jamy brzusznej. Boże jak ja się boję...
USG nie wykazało żadnych nieprawidłowości. Mama jednak wciąż źle się czuje, więc onkolog prowadzący zalecił TK i zwiększył dawkę Pabi-Dexamethasonu do 4 tabletek dziennie.
Oto wynik TK klatki piersiowej z kontrastem z 21.08.2014
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Wzdłuż szczeliny międzypłatowej skośnej, w obrębie płata górnego płuca lewego, widoczny jest policykliczny guz o wymiarach 6,2*6,3*9,5cm. Zmiana nacieka szczelinę międzypłatową skośną przekraczając ją i naciekają segment 6 płuca lewego. Nacieczone są również struktury wnęki lewej: oskrzela płatowe, żyły oraz tętnica płucna wraz z odgałęzieniami. Guz wąskimi wypustkami nacieka opłucną, powodując jej zaciągnięcie. Podopłucnowo, obwodowo do guza widoczne są pojedyncze guzki satelitarne średnicy do 1,0 cm.
W segmencie 6 płuca prawego widoczny jest drobny guzek średnicy ok. 0,4c m. Miernie wyrażone zmiany włóknisto-bliznowate w szczytach obu płuc.
Poza tym płuca bez zmian ogniskowych. Jamy opłucnowe wolne.
Zmiany miażdżycowe w obrębie tętnic wieńcowych oraz zwapnienia w obrębie zastawki aortalnej. Poza tym śródpiersie obrazuje się prawidłowo, zwłaszcza nie stwierdza się powiększenia węzłów chłonnych.
W obrębie miąższu prawego płata wątroby widoczne są pojedyncze hypodensyjne guzki średnicy do 0,8 cm o niejasnym charakterze w badaniu TK - do różnicowania w USG meta/torbiele. Poza tym widoczne narządy jamy brzusznej bez uchwytnej patologii. Widoczny układ kostny nie wykazuje złośliwej przebudowy struktury ani objawów destrukcji.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest bardzo źle prawda?
Dobrze rozumiem, że guz rozsiał się na dobre w płucach?
Mamy też przerzut do wątroby?
Co oznacza stwierdzenie 'hypodensyjne guzki'?
W środę wizyta w poradni onkologicznej... Czego możemy się spodziewać? Możemy zakładać, że podadzą chemię? Mama tak bardzo nastawia się na to, że do niej wróci...
Jest bardzo słaba Nie chce pić nutridrinków. Nie smakują Jej, a do tego powodowały biegunki. Nie wiem czy dobrze zrobiłam, ale zamówiłam mamie Nutrison powder. Wyczytałam, ze ma takie same właściwości a 'nie ma żadnego smaku'. Mam nadzieję, że będzie w stanie to zażywać...
Mama bardzo skarży się na słabość w nogach. Wiem, że to wina sterydu. Zastanawiam się jednak czy jest coś co możemy zrobić, żeby zmniejszyć dolegliwości? Można również zauważyć obrzęk twarzy.
Porównując obecne TK do (dość skąpego w opisie) TK z 16.07 niestety choroba rozwija się. Guz jest bardzo duży, rośnie, nacieka tętnicę płucną, opłucną. Pojedyncze guzki satelitarne w płucu lewym i guzek w płucu prawym mogą być zmianami przerzutowymi (wcześniej nie były stwierdzane).
Odnośnie wątroby - nie jest jednoznacznie powiedziane, że są to przerzuty, USG byłoby lepsze dla zobrazowania tych zmian, jednak jeśli wcześniej ich nie było (nie znalazłam wcześniejszego USG) to ich przerzutowy charakter jest prawdopodobny. "Hipodensyjne guzki" to guzki w obrazie TK ciemniejsze od innych obszarów tkanki, mające niższy współczynnik pochłaniania promieniowania.
Nie mam pojęcia co sądzić o tym USG Nie mam niestety wyniku z 11.08.2014. Powiedziano jednak mamie, że ówczesne badanie nie wykazało żadnych 'anomalii' w jamie brzusznej. Podobno osoba wykonująca badanie USG zapytała mamę czy jada ogórki, twierdząc, że dolegliwości bólowe to zwykła niestrawność powodowana ich jedzeniem
Postaram się zdobyć wynik.
Jakiego leczenia możemy się spodziewać? Możliwa jest chemioterapia? Mama cały czas powtarza, że 'teraz muszą Jej coś podać'... Wizyta w środę. Zwariuję tu chyba
Jakiego leczenia możemy się spodziewać? Możliwa jest chemioterapia?
Mieliście kwalifikację do pemetreksedu, więc to można ewentualnie rozważać, pytanie tylko - czy mama jest w na tyle dobrym stanie, by w ogóle móc przyjąć chemię. Trzeba też pamiętać, że chemia nie wyleczy niestety mamy.
Mój Tato też ma raka gruczołowego i też przerzuty do mózgu. Od czasu stwierdzenia przerzutów (ale przed rozpoczęciem brania sterydów) bolą go nogi i mówi, że są "ciężkie", ale wcale nie puchną. Zastanawiam się, czy to nie jest jakiś problem neurologiczny związany z uciskiem w mózgu.
Co powiedział lekarz podczas wizyty, o której pisałaś w ostatnim mailu?
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę dużo siły
_________________ Monika -------
Gdzie jest mój Tatuś?
Monika_Maria_Marika, niestety u nas optymistycznych wieści brak
Podczas wizyty w poradni onkologicznej mama dostała skierowanie do szpitala. Na oddziale stawiła się w poniedziałek. Jako, że ból w jamie brzusznej się mocno nasilał, wykonano kolejne TK i USG. We wtorek przewieziono Ja do Innego szpitala, gdzie przebywa do teraz na oddziale chirurgii. Okazało się, że przerzuty są nie tylko w wątrobie ale i w jelitach. Do tego te straszne bóle powodowane są przez bardzo poważne zapalenie trzustki. Podobno lekarze jeszcze nie wiedzą skąd to zapalenie Podejrzewają, że jest to skutek uboczny chemioterapii( ).
Mama w chwili obecnej nie może ruszać w ogóle jedną nogą. Druga jest bardzo słaba. Nie je. Zawsze była drobną osobą, ale teraz Jej waga spadła do 35kg Do tej pory byłam z Mamą w stałym kontakcie telefonicznym. Ostatnie dwa dni jednak nie mogłyśmy już rozmawiać. Nawet rozmowa sprawiała Jej dyskomfort... Lekarze poinformowali rodzinę męża, że najbliższe 24h będą krytyczne... Mąż jest właśnie w drodze do Polski. Ja zostałam w Ie ze względu na dzieci i pracę. Nie wiem jak to wszystko zniosę... Wiem, ze żaden cud się nie wydarzy... Chciałabym tylko żeby nie cierpiała...
Mąż jest już z Mamą. Dziś zastosowano żywienie dojelitowe(Mama ma sondę w nosie). Mąż mówi, że właściwie nie może się ruszać :( Do toalety nosi Ją na rękach :( Podają Jej leki przeciwbólowe, ale wciąż czuje lekki dyskomfort(skarży się na plecy). W każdym razie jest pod dobrą opieką i wiem, że tym również się zajmą.
Odkąd mąż jest tam z Nią jestem jakby spokojniejsza...
Kolejne dwa dni pokażą czy trzustka zareaguje na podawane leki.
Kochana, wiem, że to dla Was straszne. Wiem, że Twój Mąż i Ty cierpicie najbardziej z bezradności. Bardzo Wam współczuję.
Wiem, że to straszne doświadczenie, które i mnie czeka. I tylko dlatego, że mnie ono również czeka niedługo odważę się napisać to, co urodziło się w mojej głowie przez ostatnie miesiące, na skutek choroby mego Taty, walki o przedłużenie jego życia i lektury tego forum.
Kochany Promyku - to straszne doświadczenie pozwala zrozumieć, że we współczesnym świecie nikt nas nie przygotowuje na chorobę i śmierć naszych bliskich. Może dlatego aż tak strasznie cierpimy. Ja teraz powoli oswajam śmierć czytając to forum - szczególnie pomógł mi wątek JaInki - dzielnej, wspaniałej kobiety, która drugie dzieło swojego życia stworzyła tu, na tym forum - i za nie również powinna dostać co najmniej medal. To lektura obowiązkowa dla wszystkich.
Śmierć, mimo że naturalna i pewna, jest strasznym tematem tabu, z którym nie możemy sobie poradzić. Nasza rozpacz i rozrywające serce poczucie bezradności wobec cierpienia bliskich może nie byłyby tak straszne, gdybyśmy byli oswajani z nieuchronnością chorób i końca życia, od jego zarania. Promyku, ja jako matka myślę, że możemy przygotować Nasze dzieci nie tylko do życia, ale również do nieuleczalnych chorób i nieuchronnej śmierci - naszej jako rodziców i - kiedyś, w przyszłości - również ich. Trzeba rozmawiać i tłumaczyć, a - żeby być wiarygodnym - samemu wpier zrozumieć i przestać się bać.
Te moje wypociny pewnie Cię zdenerwowały, że co ja tu się wymądrzam w tej sytuacji, ale w tej chwili bardzo, bardzo rozumiem uczucia Twoje i Twojego Męża, bardzo Wam współczuję i piszę, co myślę i czuję.
A że jestem z tych z trudem sobie radzących z własną psychiką, moją bronią jest szukanie za wszelką cenę dobrych stron w każdej sytuacji. W tym wypadku dobrą stroną jest, że rak daje czas, aby pożyć "bardziej", pozałatwiać różne sprawy, zastanowić się nad życiem i śmiercią. Dobrą stroną jest również zapoznanie się z historiami chorych i ich bliskich na tym forum, gdzie można zrozumieć wiele i wyciągnąć wnioski również na przyszłość.
Kochana, życzę Wam dużo siły, miłości i zrozumienia - teraz i w przyszłości. Pozdrawiam serdecznie - Monika
_________________ Monika -------
Gdzie jest mój Tatuś?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum