Witajcie.
Lekarze przeżyli, to rutyniarze, a ja jestem nowicjuszką i w dodatku głupiutką w tym temacie. :-)
Pani ordynator była nieobecna, a więc jeszcze jeden atak. ;-) Onkolog stwierdził, że to nie opóźni podania chemii, aż tak bardzo żeby miało to jakieś zasadnicze znaczenie. VTS słusznie, że będzie robione. Pobiorą też wycinki z guza (być może ten rodzaj który ma tato w ogóle nie nadaje sie na chemię, a więc ...)
i nakład mi jeszcze dużo do tej mojej tępej głowiny, ale przynajmniej mnie przekonał.
Niestety jest inny problem. U Ojczulka słabnie serducho, wyglada to jak rywalizacja, co dobije go pierwsze raczysko czy serducho.
Nie wiadomo czy w ogóle wykonają VTS, kardiolog nie chce sie zgodzic praktycznie na nic. Ale w poniedziałek COŚ może zrobią. Wszystko zależy od serca.
Po Tacie nic nie widać, tylko tak ciężko oddycha.