Mama jest samodzielna więc myślę że te hospicjum jak na razie nie potrzebne.
Ciągle się tak zastanawiam dlaczego tak to szybko się dzieje, przecież było dobrze, zobaczyła coś w jamie ustnej ale że była dentysty pomyślała że to może przez to, nic nie pomagało. Do momentu pobrania wycinku wszystko się zaczęło tak jakby coś jej zaszkodziło i nagle zmiany na twarzy .
sebaele,
Ok, rozumiem - dla Ciebie hospicjum to miejsce dla osób niesamodzielnych. Ale mi chodzi o opiekę hospicjum domowego a nie o hosp.stacjonarne.
Hospicjum domowe to opieka lekarsko-pielęgniarska w domu chorego czyli wizyty lekarza i pielęgniarki u Was, w domu. W ten sposób macie zapewnione konsultacje lekarskie, wypisanie recept, ewentualnie skierowanie na niezbędne badania laboratoryjne albo potrzebne zabiegi, możliwość zapytania o niepokojące sprawy itd.
To naprawdę ogromna pomoc dla chorego, który swoją drogą może się leczyć paliatywnie. Ale lekarz onkolog i radioterapeuta od naświetlań nie zajmą się każdym problemem, z którym Mama ( i Ty także) będziecie się borykać na co dzień.
Co do tempa rozwoju choroby, który Cię niepokoi to fakt jest taki, że od pewnego czasu rak rozprzestrzeniał się głęboko w tkankach dna jamy ustnej i gardła, najpierw pojawiły się problemy z przełykaniem a oznaki zewnętrzne były późnym sygnałem, że „w środku” coś się dzieje. Choroba nie pojawiła się nagle - natomiast często tak jest, że wczesne objawy są niezauważone przez chorego albo częściowo pomijane.
Właśnie rozmawiałem z mamą i było wszystko ok nie miała innych problemów dopiero gdy zauważyła to w jamie ustnej i tak się zaczęło.
Lekarz sprawdzał dotykając mamę w okolicy szyi i nic nie czuł stwierdził tylko to że to co jest w jamie ustnej to małe ale na TK to już więcej widać .
Aż się boje tych naświetleń od Poniedziałku , nawet nic jej nie przepisali lekarz nieuprzejmy strasznie ale nie było tego co ją prowadzi w tych Katowicach
sebaele popieram missy całkowicie. Opieka hospicjum jest naprawdę ogromną pomocą a w dobie koronawirusa niezastąpiona. Teraz nie zawsze możliwa jest konsultacja medyczna a często w sprawach mniej ważnych (kto to ocenia - tu nie dyskutuję)odbywa się tylko teleporada. Szczególnie że w momencie gdy zacznie się leczenie trzeba się zawsze liczyć ze skutkami ubocznymi.
missy napisał/a:
Ale mi chodzi o opiekę hospicjum domowego a nie o hosp.stacjonarne.
Właśnie. W tym wypadku macie zawsze lekarza czy pielęgniarkę na telefon. Przemyśl to, to naprawdę dobra opcja.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
No tak tylko nie sądzę aby mama się jak na razie na to godziła ...
Też mnie tak zastanawia dlaczego aż tyle czekania od Wtorku do Poniedziałku nie dało się tego wcześniej? Albo przynajmniej coś na tą opuchliznę bo twarz wydaje mi się że wygląda coraz bardziej spuchnięta a co będzie do Poniedziałku!!!
Jestem bardzo wrażliwy i myśli o najgorszym
sebaele,
Jak rozumiem lekarz dopiero co widział tę opuchliznę - gdyby była to jakaś sprawa typu zakażenie, stan zapalny to z pewnością lekarz by zareagował ( np. przepisał antybiotyk). Ale tutaj najwyraźniej jest obrzęk spowodowany przez nowotwór naciekający śliniankę, mięśnie, może też węzły chłonne. Tylko leczenie przeciwnowotworowe może pomóc - chemia lub naświetlania. Więc lekarz nie miał co przepisywać bo tej opuchlizny teraz tabletkami się nie zlikwiduje.
Czy Mamie ta opuchlizna przeszkadza w jedzeniu, w oddychaniu? Czy jest bolesna? Czy Mama ma normalną temperaturę ciała?
Jak w ogóle wyglada sprawa z jedzeniem, czy połykanie jest mocno utrudnione?
W oddychaniu nie ale podczas jedzenia odczuwa, w dotykaniu również nie boli ale dotykałem tą lewą stronę to twarda jak skała , prawa strona nieco mniejsza i nie aż tak twarda jak lewa, ucho lewe również powiększone zaczerwienione.
[ Dodano: 2020-11-12, 19:11 ]
Ja bym powiedział że może to stan zapalny, lekarz widział w Wtorek ale nie ten co mamę zaczął prowadzić.
Ten co ją prowadzi będzie od poniedziałku...
Obrzęk z lewej strony ma zapewne związek z naciekiem nowotworowym w obrębie mięśni nadgnykowych - tak jak w opisie tomografii. To jest właśnie ten obszar pod brodą, który opisujesz.
Problem z przełykaniem to naciek raka w gardle, wokół przełyku.
Tutaj naprawdę zdziałać coś może ( na pewien czas) jedynie leczenie przeciwnowotworowe czyli np.radioterapia.
Natomiast leki przeciwbólowe lub przeciwobrzękowe ( sterydy) mogą się okazać pomocne albo w trakcie naświetlań albo później. Dlatego tak uparcie piszę o kontacie z hospicjum domowym.
Radioterapia paliatywna może, ale nie musi być skuteczna. Wiem, nie brzmi to dobrze, ale powinieneś o tym wiedzieć. Jeśli uda się na trochę zatrzymać rozwój choroby to świetnie. Ale jeśli nie to pozostawienie chorego bez wsparcia medycznego będzie dla Was po prostu bardzo trudne.
Jeżeli obawiasz się użycia wobec Mamy słowa hospicjum to powiedz o dodatkowej opiece lekarsko-pielęgniarskiej. O możliwych poradach telefonicznych, wystawianiu potrzebnych recept, dobieraniu odpowiednich leków. Wytłumacz, że to jest uzupełnienie opieki onkologicznej i że Mama ma prawo jako pacjent onkologiczny do korzystania z tej właśniej dodatkowej formy wsparcia.
No właśnie na chwile obecną boje się użyć tego słowa i wspomnieć mamie o tym .
Zobaczymy jak to będzie w Poniedziałek.
Co do tych zmian, nacieków w opisie to nie za bardzo rozumiem.
sebaele,
Czego konkretnie nie rozumiesz z opisu tk? Pytasz o konkretne umiejscowienie zmian nowotworowych czy chodzi Ci w ogóle o samo określenie „naciek”?
sebaele,
Naciek,obszar silnego wzmocnienia kontrastowego - to wszystko jest rak atakujący gardło, przełyk,mięśnie pod brodą, okolice ślinianki podżuchwowej.
Na końcu opisu tomografii masz Wnioski, jest tam mowa o wieloogniskowych zmianach npl - to oznacza wiele ognisk ( w uproszczeniu guzów) nowotworowych ( npl czyli neoplasma - nowotwór).
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum