soja u nas "jako tako" jak to się mówi. Mama przestała brać antydepresanty ponieważ czuła się fatalnie, nie miała siły z łóżka wstawać i stwierdziła ze one jej szkodzą a nie pomagaja.Brała też ten Tolperis ale też musiała odstawić ponieważ tak jak pisałam Mama nie połknie tabletki tylko musi ją rozkruszyć i strasznie jej obszczypały gardło i bardzo ją bolało wiec co z tego że głowa przestała jak gardło bolało, więc odstawiła i bierze tylko Dexac.Niby głowa jej nie boli tak jak wcześniej ale jednak ból się pojawia a jak brała ten tolperis i efectin to jej nie bolała wcale. Poza tym zauważyłam ze boli ja ta głowa na tle nerwowym, bo np. dzisiaj przyjechała ciotka (dawno nie widziana) i Mama chciała pokazac ze nic jej nie jest, że jest silna i w ogóle (za wszelką cene stara się wszystkim udowodnić ze nie jest z nią tak źle i że mimo iż schudła to jest ok) i jak tylko ciotka weszła tak Mamci usztywniło kark i tak rozbolała głowa że nie była w stanie gadać nawet i ciotka powiedziała ze jada bo "widze że cierpisz i źle wygladasz to nie bedziemy Ci głowy zawracac" Jak tylko wyszli tak po 10 minutach wszystko przeszło A tak w ogóle to sama czasami mówie Mamie że jestem z niej dumna, że po takim leczeniu jakie przeszła i przy takich dolegliwościach jakie ma potrafi normalnie funkcjonowac i próbuje udowodnić nie tylko innym, ale sobie że jeszcze ma siłe. Dzisiaj np. wybrała się sama na targ i miała zamiar taszczyć torby z zakupami - nie małe zresztą dobrze ze zadzwoniłam i mi o tym powiedziała więc pod pretekstem że jadę do sklepu podjechałam po nią , bo inaczej nie chciała zeby po nią podjechac bo chciała się sprawdzic.
A 4 czerwca mamy kolejna konsultacje u radioterapeuty w sprawie naświetlania tego przełyku, a w zasadzie tego co uciska przełyk także trzymajcie kciuki. Mamcia była juz na konsultacji ale doktor powiedział że musi skonsultować z radioterapeuta co naświetlał wcześniej płuco i kazał dzwonic 23 maja, a potem sie okazało ze jeszcze nie konsultopwał i kazał zadzwonic 30 maja a tu 29 zadzwoniła Pani z gabinetu doktora zeby umówic na konsultacje wiec jakoś mam iskierke nadziei że bedzie można naświetlić, bo myśle sobie że w przeciwnym razie doktor nie kazałby przyjechać na konsultacje tylko powiedziałby że nie da rady
Przepraszam że się tak rozpisałam ale jak zaczęłam tak nie umiałam skończyć
Pozdrawiam
_________________ Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los. /Coelho Paulo/
Marzenko tak sie cieszę ,że jakos dajecie radę
Mamcia już tyle przeszła, Wiesz jak bardzo Ci dopinguję
Przetrwałyście juz tyle ,że nie może być gorzej.
Moi rodzice nie mieli tyle szczescia.
Jak sama pamiętasz zapewne 3 lata straciłam ich oboje
Trzymam za Was kciuki oby udało Wam się przechytrzyć choróbsko
Mam takie pytanie. Ponieważ mamusia miała konsultacje radiologiczną i być może naświetlania się odbędą żeby ulżyć jej w przełykaniu i bólu z tym związanym Problem w tym ze trzeba zrobić TK szyi (o które prosiłam i ja i mama dr prowadzącą od co najmniej miesiąca i nie chciała dac skierowania) i klatki piersiowej i obdzwoniliśmy wszędzie gdzie możliwe i najbliższy termin to 21 czerwiec TK szyi a 28 TK klatki piersiowej bo jednego dnia nie można bo NFZ nie zapłaci podobno.
Dla nas to strasznie długi termin a potem jeszcze czekanie na opis i boje się że do tego czasu to mamusia przestanie całkiem jeść bo przełyk się zaciśnie Powiedzcie mi jak można to obejść?Nie stac nas na 2 prywatne TK niestety a wszystko w promieniu 100km co znalazłam w internecie obdzwoniłam i terminy jeszcze dalsze w związku z tym dzisiaj pomyślałam ze moze bym poszła prywatnie do laryngologa zeby wziął mamusie na oddział i wtedy zrobił te TK na oddziale i byłoby najszybciej, ale nie jestem pewna czy jeżeli mamusia się juz leczy u onkologa to laryngolog moze ją wziąć na oddział i zlecic TK a w dodatku podwójne.
Błagam powiedzcie mi czy da się jakoś załatwić to szybciej? Radiolog chciał na cito ale się okazało że na cito tylko z oddziału można a prowadząca nie da przeciez skierowania bo jak zwykle powie "po co?" albo że nie może bo nie ma podstaw.
I jeszcze jedno pytanie, co mogłaby mamusia brać na kaszel? Nie jest to męczący kaszel ale czasami ją złapie a w zasadzie to sama sie zmusza bo zbierze się jakaś wydzielina która nie chce się oderwać i strasznie jej przeszkadza w oddychaniu a przez ten uciśniety przełyk to mamusia nie ma siły chyba tego odkasnąc i dopóki jej się nie oderwie i nie odpluje to ją to męczy strasznie.
Piła ACC ale mówi ze po tym ja bardziej jakby męczył kaszel, że ją smyra od czasu do czasu i musi zakaszlec a gdyby nie ta wydzielina to nie ma kaszlu. Miała jakiś steryd do psikania który rzekomo pomagał jej w odkrztuszaniu i jak ją złapałoi psikła to wtedy jej sie za jakis czas to oderwało. Dzisiaj jej się skonczył i jutro idę po recepte i w związku z tym chciałam zapytac może cos jeszcze mogłaby brac wziewnego na poprawe w oddychaniu i na tą wydzieline? Bo ten steryd brała tylko 2 razy dziennie.
Aha i ta wydzielina jest żółtawa ale to jest raz dziennie góra 2 razy więc nie wiem czy to może być coś bakteryjnego? Kiedys tez tak było i potem to przeszło samo a teraz znowu wróciło. Bardzo prosze o porade
_________________ Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los. /Coelho Paulo/
Marzenko to prawda, że najszybciej TK można zrobić przez szpital.
U nas też tak mieliśmy jak piszesz. W szpitalu zrobili 2TK w jeden dzień, tylko rozpisali na dwa dni.
Musiałabyś spytać laryngologa, czy może zrobić TK szyji i płuc u siebie na oddziale, wszystko od Niej zależy, ale jest to wykonalne.
Na kaszel spytaj lekarki, czy w przypadku mamusi, może DHC continus pomóc.
pozdrawiam
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
DHC jest lekiem opoidowym i faktycznie ma działanie przeciwkaszlowe,ale niektórzy pacjenci zle go tolerują, poczytaj Marzenko ulotkę;
http://chorujena.pl/Leki/4077-DHC_Continus
Ściskam.
Co u nas - a w sumie dużo się dzieje ale bez efektu Mamusia coraz słabsza nie dość że upał daje jej w kość to jeszcze mało co zjada, niewiem czy w sumie z 500kal. dziennie zjada. Nutridrinki są dla niej za słodkie a poza tym to wszystko coraz ciężej przechodzi Zakwalifikowana jest mama do radioterapii, była już na planowaniu i miała zacząc od poniedziałku niby a dzisiaj doktor zadzwonił zeby sie w poniedziałek kontaktowac z innym lekarzem bo on idzie na urlop i nie będzie go do 20 lipca.Także niewiem co będzie w poniedziałek, żyliśmy nadzieją ze juz naświetlania a tu nie wiadomo ile będziemy znowu czekać i czy doczekamy w tej sytuacji Dzisiaj brat był u lekarza z hospicjum domowego żeby przyjechał podłączyć mamie jakąć kroplówkę odżywczą bo ona nic nie je prawie i przez to tak opadła ze sił ale powiedział ze w domu czegoś takiego nie robią że musiałby ja na oddział wziąć ale nie dziś tylko ewentualnie jutro dopiero. Boję się o mamy psychike na oddziale paliatywnym bo póki co to tak mocno wierzy i czeka na te naświetlania bo nawet pielegniarka jej powiedziała że po dwóch już powinna poczuć ulgę a tu jak zobaczy na oddziale cierpienie innych to się zupełnie załamie, ale też wiem że jak nie bedzie jadła to nie doczeka tych naświeltań Nie rozumiem jak można tak długo czekać na naświetlania paliatywne w przypadku ściśniętego przełyku gdzie nie można połykać.Ja wiem że nie jesteśmy sami ale skoro ma to tak długo trwać to dlaczego nie zaproponowali innego rozwiązania, na co czekaja,bo dla mnie to wyglada tak że chyba liczą na to że mama nie dożyje
A do tego ja też już opadam z sił w końcu działam na dwa domy gdzie mam pod opieką mame, babcie i dwoje dzieci i nie wiem jak sie nazywam chwilami Rano wstaje, daje dzieciakom jeść i lece do mamy, potem wracam to zabieram dzieci i lece na zakupy a potem gotować obiad babci i dzieciakom, po obiedzie z dziecmi na plac zabaw, potem wracam robic babci kolacje i ścielić łóżko,nastepnie do domu kąpac dzieci itp. a jeszcze w między czasie wracam do domu wyprowadzać psa na dwór, także moje życie zaczyna się ok.23 jak juz dzieci śpią i wszyscy są "oporządzeni" , ale nie wiem jak długo dam rade tak ciągnąc bo czuje ze powoli sie wypalam i nie daje rady zwłaszcza w 34 stopniowym upale
_________________ Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los. /Coelho Paulo/
Marzenko,
nic mądrego nie napiszę...
niedobre i smutne te wieści:( Łudziłam się, że może u Was jest troszkę spokoju i stabilizacji, bo u nas wyglada, że jest coraz gorzej (chodzenie...)
Marzenko, ciężko czytać takie wieści . Niedobrze, że mamusia nie je . Oby te naświetlania doszły do skutku . Marzenka, a nie masz nikogo kto chociaż trochę by cię odciążył przy mamie i babci ? Całuski
_________________ Mamuś ur. 01.08.1955 - zm. 28.11.2011 godz.22.27 (*) .
soja no teraz przyjechał brat w sobote i jeszcze jest dzisiaj a w piątek wraca mój mąż wiec będę trochę odciążona. Ale jestem zalamana bo tak czekaliśmy na te naświetlania a ja dzisisj dzwonie a tu doktor mówi "skontaktuje się z pania w tym tygodniu i powiem kiedy", a ja mówie jak to w tym tygodniu to sprawa życia i śmierci bo mama dzisiaj fatalnie się czuje, strasznie ją poddusza i tak czekała na te naswietlania bo jak nie to bedzie sie decydować na tą rurke do tchawicy, no i mam niby dzwonic jutro o 10 pytac co i jak.Brat był na laryngologii i pytał i powiedzieli ze jak cos to mamy dzwonic i założą tą rurke w trybie natychmiastowym ale z kolei trzeba bedzie poczekac 2 tyg. na naświetlania aż się wygoi Mało tego w hospicjum nie ma koncentratorów tlenu do wypożyczenia i jestem załamana.
Jak by był tu ktoś z woj. łódzkiego kto mógłby pożyczyc chociaz na dwa dni koncentrator to prosze pomóżcie, bo w ciągu dwóch dni moge zamówic na allegro a lekarz powiedział ze z koncentratorem byłoby wiele lepiej mamie oddychac.
Normalnie jestem dzisisj zdołowana na maxa jak widzę mame jak sie poddusza a tak walczy bo chce te naświetlania koniecznie a nie rurke dlaczego w takich pilnych przypadkach to tak długo trwa
_________________ Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los. /Coelho Paulo/
Marzenko,
KOncentratora nie mam, więc nie pomogę....
Myślę jednak o Was intensywnie...
Chce się wyć z tej bezradności...człowiek chce pomoc a jest bezsilny...
Dziękuję i przepraszam za zamieszanie z tym koncentratorem ale ja dzisiaj z tego stresu i z nerw że te naświetlania się przeciągają w czasie to straciłam głowe i aż mi samej za siebie wstyd ale nie pomyślałam o googlach - wiem sama w to nie wierze jak mogłam ale tak sie stało. Szukałam na allegro tylko i u nas w ortopedyku i w hospicjum ale były za 450zł i to na zamówienie a w hospicjum nie było.
DSS podesłała mi kilka linków (Madziu dziękuję za wszystko ) i jeżeli nic się nie zmieni do jutra (a mam taką nadzieję ) to rano podzwonie i popytam w Łodzi. Jutro o 10 trzymajcie kciuki żeby pani doktor załatwiła naświetlania na Już!
_________________ Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los. /Coelho Paulo/
Udało się załatwić koncentrator?
Jak Mama sie czuje? Napisz, jeśli znajdziesz chwilkę, bo bardzo sie niepokoję... Ty wiesz...
ściskam mocno,
PS. Nie pomagam i może piszę głupoty ( ) ale wiem, że Ty wiesz, że myślę o Was, o Twojej Mamie często i intensywnie. Tylko tyle mogę w obecnje sytuacji...
Kasiu mamusia jest w szpitalu Nie spała kolejną noc bo miała duszności (myślę że dużo na tle nerwowym bo to w nocy jak wszyscy spali zazwyczaj mówiła ze sie chyba udusi) a do tego puls miała 114, a przede wszystkim była odwodniona bo nie jadła prawie dwa dni i mało co piła. Póki co nic jej nie zrobili , dostała tylko 2 razy glukoze i potas bo miała niedobór potasu. Leży na R-ce i oddycha sobie tlenem to mówi ze dzień do nocy do tego co było rano w domu. Rano mówi że już myślała że umrze a wieczorem jak byłam u niej to mówiła że czuje się o niebo lepiej, słaba jest ale oddycha jej się o wiele lepiej. Naświetlania mają się zacząć od poniedziałku ale to zależy od stanu mamy bo jak będzie w złym stanie to nie będzie naświetlań. Właściwie to do tej pory cały czas odrzucałam te najgorsze myśli a teraz niestety zaczyna do mnie chyba docierać że powoli zbliża się nieuniknione nawet pisać nie mogę bo serce mi chyba już pękło na milion kawałków dzisiaj, a włzach które wylałam myślę że cała rodzina by się wykąpała Do tej pory się trzymałam i żyłam nadzieją ale chyba zaczynam ją tracic widząc co się dzieje Ciężko, ojjjjj ciężko bardzo
P.S. Ale Ty się nie nakręcaj!Trzymam kciuki za Wasze wyniki bo to jakoś niedługo chyba
Przepraszam za błędy ale nie mam dzisiaj głowy do pisania a oczy mam na zapałki, tak zapuchnięte że nie widzę nawet
_________________ Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los. /Coelho Paulo/
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum