W 1/4 węzły stwierdza się przerzut raka. Rak nacieka na torebkę węzła i tkankę tłuszczową.
Rak naciekajacy bez specjalnego typu (NST), G3 wg Blooma.
W guzie widać znaczne zmiany autolityczne.
Komponent in situ obecny ok 5%.
Wieloogniskowość - nieobecna.
Angioinwazja - obecna.
Skóra - bez nacieku raka.
Sutek poza guzem - bez nacieku raka.
Powięziowa granica cięcia - bez nacieku raka.
Wg pTNM - T2, N1 (sn), LVI1
Byłam pewna, że po operacji dostanę chemię/radio potem tamoksyfen. Po czym się okazało, że mam mieć usunięcie wszystkich węzłow. Jestem trochę w szoku, bo zajęty miałam tylko jeden węzeł (tak wiem wyszedł za torebkę), reszta węzlów czysta a i co gorsze, no siłą rzeczy jest zwłoka w leczeniu uzupełniającym. Czyli pierwszą chemię dostałabym w lutym (operację miałam niecały miesiac temu)! Niepokoi mnie to bo jak widać czynnik proliferacji Ki67 wysoki no i G3, więc jest agresywny i komórki które być może pozostały, szybko się mnożą! Po co wiec zajmowac się czystymi węzłami jak można zacząć torpedować to co pozostało i to co stwarza zagrożenie? Co myślicie? Lekarz powiedział i powtarza jak mantrę "na wszelki wypadek"...moim zdaniem naświetlania + chemia powinny załatwić sprawę. Podczytywałam zalecenia i też nie widziałam wskazań do usuniecia - w moim przypadku - wszystkich węzłów jeżeli po mastektomii będą naświetlania i chemia. Może cos źle rozumiem?
pozdrawiam Was.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: JustynaS1975: 2015-12-14, 19:14 ] Wątki scalone. Proszę nie zakładać kolejnych wątków dotyczących jednej historii choroby. W tym wątku proszę kontynuować opisywanie swojej historii.
Gaba...tak zawsze teraz w powszechne jest chemo first - ale czy zawsze jest to optymalne rozwiazanie? TNBC sa w 45% podatne na chemie =pCR.Ta pozostala grupa ktora nie osiagnie pCR ma juz gorsze szanse przy chemii przedoperacyjnej. Biopsja,czas chemii,oslabienie organizmu a rak dziala w tym czasie. Z operacyjnego 2cm robi sie nieoperacyjny plus przerzuty.Czytam fora dla tego raka i tak sie wlasnie dzieje. Dlaczego wiec stosuje sie chemie przedoperacyjna bez wzgledu na wielkosc guza.Przeciez chemia pooperacyjna tez dziala.A ze nie znana jest odpowiedz na chemie ...no coz.Kiedys sie okaze.
Ostatnio spotkalam sie na forum w USA - duza liczba chorych na TN -maja swoje oddzielne fora... ze kobieta osiagnela pCR w chemii przedoperacyjnej i tak po jakims czasie miala meta.Jestem chyba jedynym przypadkiem odmowy chemii indukcyjnej i czekam....
Pytam nawet onkologow ale nikt nie dal mi odpowiedzi.
Uważam, że lekarz ma rację.
Mnie lekarze w IO proponowali zabieg oszczędzający i zachowanie węzłów chłonnych.
Chirurg miał odmienne zdanie.Przemyślałam wszystkie opinie i zadecydowałam o radykalnym zabiegu z usunięciem węzłów.Nie żałuję tej decyzji.
Pozdrawiam.
Decyzje o rodzaju zabiegu podejmuje sie na podstawie badan.Brak stwierdzonych w badaniach-TK,MRI,USG...przerzutow odleglych,brak zmian patologicznych w wezlach chlonnych rownoczesnie w badaniu palpacyjnym i USG -przy mastektomii lub oszczedzajacej oznacza sie wezly wartowniczne i dopiero po ich badaniu po,operacji podejmuje sie decyzje czy jest docinka wezlow czy nie. I niczego nie musi zapobiec.Rak wedruje nie tylko drogami limfatycznymi ale i z krwia. Niepotrzebne okaleczanie czlowieka nic dobrego nie wniesie do przebiegu leczenia a moze utrudnic zycie.Mnie wycieto tylko 3 wartowniki-czyste i zachowalam wezly. A TN jest naprawde agresywnym zle rokujacym .Wczoraj mialam badania i nadal wezly po stronie operowanej bz .
No cóż, jadąc do mojej przyszłej onkolog, wpadłam do pierwszej którą darzę zaufaniem, celem podpytania co ona sadzi na temat tych węzłów. Od razu wypaliła ze trzeba usunąć, wyłozyła mi wszystko rysunkami Tylko powiedziała, ze najpierw dałaby chemię, wie że z reguły jest na odwórt, ale jej zdaniem jest za duża zwłoka. No to lecę do mojej przyszłej onkolog jak mi chirurg powiedział, żebym z nią pogadała. Nie jestem umówiona więc potulnie będę czekała ile trzeba, może znajdzie dla mnie chwilkę na koniec. No cóż, mimo, że do konca jej pracy była kupa czasu, pacjentów nie było - to nie chciała nawet ze mną gadać. Tyle. Poszłam do mojego chirurga powiedział - powiedziałam że jestem zdecydowana co do usunięcia węzłow - że mnie wpisuje na operację i jeżeli chcę jeszcze zasięgnąć rady radiologa to on jest otwarty.
Tylko jak powiedzieć chirurgowi, że chciałabym zeby prowadził mnie inny onkolog?
No zrozumialam ze Twoja wypowiedz dotyczy raka piersi ogolnie leczonego w dobrych osrodkach zagranicznych - chemo first.Tak masz racje takie sa teraz standarty ale czy zawsze z korzyscia dla pacjenta?Dlatego odchodzi sie w tych najlepszych osrodkach od standaryzacji.Kazdy przypadek jest indywidualny podobnie jak organizm.Nie tylko TN przejechal sie na standartach ale i inne tez- chemia i w trakcie operacja bo guz rosnie i szaleje/
[ Dodano: 2015-12-16, 17:44 ]
PS.nie podjelam decyzji sama ale po konsultacji z Unitem w Berlinie i Szczecinie. W tym konkretnym przypadku bez wzgledu na rodzaj raka optymalne byla najpierw operacja.Jezeli cokolwiek optymalnego w tej chorobie istnieje.
Kawa_Alice - nie mów, nie wiem gdzie się leczysz ale zwykle to jest wszystko kolejno: chemia, chirurg(lub odwrotnie) radioterapia itd. Nie chodzisz do 2 jednocześnie. Jeżeli jesteś w 'zielonej karcie" to masz koordynatora i u niego załatwiasz zmianę lekarza a jak nie to sama w rejestracji prosisz o zmianę lekarza. Do takich próśb są przyzwyczajeni i zwykle nie ma problemu.
Zielona karta to ta DILO? Leczę się w Magodencie (Warszawa). Zdecydowałam się jednak na usunięcie węzlów:) Muszę jeszcze nad tym chemikiem pomyśleć, chciałabym żeby miał otwarty umysł, żeby mozna było pogadać jak z człowiekiem:) Teraz myślę nad chemią jaką mi podadzą (FAC + taksany było by ok?).
Wiecie co, odwalacie kawał dobrej roboty. Codziennie siedze na forum i musze przyznać, że znacznie poszerzyłam wiedzę na temat swojej choroby i nie chodzi tu o konkurowanie z lekarzami ale o to że ważna jest świadomość chorego co to za choroba, jakie sa zagrożenia i jak z nią walczyć.
musze przyznać, że znacznie poszerzyłam wiedzę na temat swojej choroby i nie chodzi tu o konkurowanie z lekarzami ......
Zgadzam się, kawał dobrej roboty tutaj odchodzi. Zdobyta tutaj wiedza pomaga łatwiej rozmawiać z lekarzem, zadawać konkretne pytania. Zauważyłam, że czym więcej wiemy na temat choroby, lekarze z nami rozmawiają konkretnie i traktują nas poważniej, takie są moje odczucia.
Niestety sprawy przybrały dla mnie i jak widzę dla lekarzy niespodziewany obrót.
Po mastektomii wynik badania rak piersi NST, G3, ER+/PR+/HER2-, Ki67-50% T2N1Mx.
W związku z zajętym wartownikiem wykonano limfadenektomię.
Stan po LAX: 8 węzłów zajętych z naciekaniem torebki, jeden wychodzi poza.
Daje nam zaawansowanie T2N2Mx.
W chwili gdy mam dostać chemię FEC->T, okazuje się ze mam przerzut do kości.
Badania scyntygrafii i TK potwierdzają przerzut do kości.
Daje nam to T2N2M1.
Czas na leczenie nie uzupełniające a juz paliatywne...no właśnie. Jakie? OD paru tygodni lekarze myślą co zastosować a ja myślę że czas mi ucieka.
Zgodnie z zaleceniami powinnam dostać hormonoterapię z bisfosfonianem (I linia leczenia rozsianego raka piersi), najlepiej też unieczynnic jajniki. Czyli Tamoxifen+Zoladex+Zometa - to jest rozwiązanie do czasu usunięcia jajników. Po tym zabiegu odstawiamy Zoladex.
Ale lekarze na początek leczenia paliatywnego chcą zastosować schemat 6 x AC razem z ablacją jajników. Potem TAM z kwasem zoledronowym (Zometą).
Macie jakieś pomysły, żeby nie stosować od razu 6x AC?! Ja wiem, że chcą to zastosować ze względu na dynamikę i agresywność choroby ale jestem hormonozależna i poza przerzutami do kości nie mam innych, nie wiem czy aż 6xAC jest adekwatne...
Od samego początku rozważasz jakby tu jak najmniej leczyć, a kolejne wyniki pokazują coraz gorszy obraz. Wg mnie w raku nie ma żadnego "później" co nie ubite za pierwszym razem to się rozwinie. Miałaś angioinwazję, a to oznacza że w Twojej krwi krążą komórki nowotworowe które mogą się zagnieździć (jeżeli już tego nie zrobiły) gdzieś w organach miękkich, nie widać tego w badaniach obrazowych bo jeszcze za małe. Takie mikroprzerzuty można chemią zlikwidować, a jak urosną to już tylko zatrzymywać rozwój na pewien czas. Lekarz ma rację, agresywna chemia teraz daje Ci większą szansę. (jakkolwiek tak jak już pisałam przed operacją byłoby jeszcze lepiej).
Ekhm, wiedziałam że ta sytuacja zostanie powiązana z poprzednimi wątpliwościami co do leczenia dlatego założyłam osobny wątek. Tak bylo ale nie jest, to były chwilowe wątpliwości i dzieki że je rozwialiście . I od czasu pierwszej operacji robie co mogę zeby jak najszybciej dostać chemię.
Niestety mija kolejny miesiąc, w międzyczasie usunięcie węzłow, a ja bez żadnego leczenia. Teraz jest przerzut i nadal nie widzę pośpiechu lekarzy
Gaba, dałaś mi do myślenia z tymi przerzutami które mogą być jeszcze niewidoczne. Może faktycznie ta AC będzie w sumie najlepszym wyjściem mimo iż gdzie nie przeczytam, czy to zalecenia czy inne publikacje, nie zaczyna się leczenia od chemii przy hormonozależnym raku (chyba że przerzuty sa na tkankach miękkich lub niepowodzenie HTC). Ja oczywiscie sama chciałam jakieś silniejsze uderzenie ale myślałam o monoterapii, np o paklitakselu ze względu na przerzuty do węzłów...eeeh, widze że lekarze też główkują to i ja sama na własną rękę też próbuję szukać rozwiązań
U Ciebie zaczęto leczenie od operacji czyli tak jak przy lokalnym, to teraz konsekwentnie chemia. Jesteś za młoda, a Twój rak za bardzo agresywny żeby poprzestać na hormonoterapii.
Zalecenia które czytasz dotyczą rozpoczęcia leczenia, a ty masz już "rozgrzebane".
[ Dodano: 2016-02-14, 19:22 ]
Przerzut do kości prawdopodobnie był już wcześniej tylko nie zdiagnozowano go przed operacją.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum