Dzień dobry, mój ojciec 8 stycznia 2008 roku robił sobie prześwietlenie płuc- pani doktor która je opisała napisała że ma broncho pneumonium.W związku z czym poszliśmy do lekarza pulmunologa specjalisty -który powiedział że absolutnie nic nie widzi,płuca są czyste i co ta lekarka tu nawypisywała.28 listopada 2008 roku mój ojciec zrobił kolejne prześwietlenie na którym wyszło że ma lity cień o średnicy 7,5cm x 5,5 cm na lewym płucu.Lekarz specjalista 3 razy robił bronchoskopię mojemu ojcu(ten sam lekarz pulmunologktóry twierdził że nic nie widzi na zdjęciu) i niemógł jej zrobić gdyż pacjent mdlał.Pobrał jedynie wymaz.Wyszedł rak niedrobnokomórkowy.Czy ten lekarz popełnił błąd niewidząc objawów raka??? :-/ Obecnie mój ojciec leczy się w Centrum Onkologii w Warszawie. Jest po 2 chemiach (brał Cyspaltynę).Dziś się okazało że ta chemia nie pomaga,rak jest większy lekarz (nie powiedział o ile) i konsylium lekarskie postanowiło mojego tatę poddać naświetlaniom.Czy jest może jakaś inna lepsza chemia która mogła by pomóc mojemu ojcu,a jeżeli nie to czy te naświatlania nie spowodują że rak rozprzestrzni się po całych płucach???
bronchopneumonia to odoskrzelowe zapalenie pęcherzyków płucnych, stwierdzone na badaniu radiologicznym samo w sobie nie musi wskazywać podejrzenia raka płuca.
Jednak w sytuacji gdy była wątpliwość (sprzeczna interpretacja zdjęcia przez radiologa i pneumonologa), profesjonalizm nakazywałby powtórzenia RTG po kilku tygodniach. Rozumiem, że nie zostało powtórzone?
Co do "błędu" - kręcąc nosem na powyższe (brak powtórnego RTG) nie można powiedzieć nic więcej nie znając pewnych faktów: co się działo w międzyczasie? Z jakich powodów zostało zlecone zdjęcie RTG w styczniu 2008? Czy coś tacie dokuczało? - przewlekły kaszel (jeśli tak, to ile czasu trwał), ból, częste zapalenia płuc?
Tylko znając wywiad chorobowy można ocenić całość sytuacji.
Co do bronchoskopii, to ciekawa jestem czy zastosowano premedykację. No i w końcu chyba jednak wyszła, skoro wykonano wymaz (szczoteczkowanie oskrzela obwodowego? czy wymaz z guza położonego przywnękowo?).
Rozumiem, że nie został określony rodzaj histologiczny raka (gruczołowy, płaskonabłonkowy?)
Niestety niedrobnokomórkowy rak płuca bywa stosunkowo często oporny na leczenie chemiczne. Tu mamy po 2 kursach progresję, jest to więc zdecydowana chemiooporność.
Naświetlania będą teraz najlepszym rozwiązaniem. Zmniejszą masę guza i mogą zlikwidować (lub zmniejszyć) sporo dolegliwości związanych z miejscowym zaawansowaniem raka. Naświetlanie upośledza i zabija komórki guza , a nie je mnoży by się rozprzestrzeniały ;-) możesz więc śmiało ufać, że jest to korzystne rozwiązanie.
W dalszej perspektywie możnaby spróbować postarać się o leczenie Tarcevą (chemioterapia w tabletkach), jednak lepiej reaguje na to leczenie gruczolakorak płuca niż rak płaskonabłonkowy (jaki jest u Twojego taty , nie wiem).
Na karcie informacyjnej pisze:RAK NIEDROBNOKOMÓRKOWY PŁUCA LEWEGO T3N2M0(IIIA).Madciśnienie tętnicze.Stan po odoskrzelowym zapaleniu płuca lewego.
Podawano mojemu tacie przez 3 dni: DDP-50 mg i v.; VP16 - 200 mg i v. co dwa tygodnie.
Co do prześwietlenia w styczniu- mój ojciec czuł się dobrze(jasne kaszel miał jak u prawie każdego palacza tytoniu i nic poza tym), poszedł gdyż nasz kuzyn zachorował na raka, którym się opiekowaliśmy i tata poszedł przebadać się wraz z nim.W listopadzie po grzybobraniu ojciec miał duszności. Bronchoskopia była wykonana przez usta(a trzecia była pod narkozą-tak jak pisałem wcześniej ojciec mdlał przy 2 pierwszych na siedząco i leżąco)w wyniku tej bronchoskopi stracił 2 zęby a 1 się rusza.Podobno lekarz zepsuł kamerkę przy 3 bronchoskopii.Następnie była tomografia komputerowa.Potem tata poszedł do pani radiolog (tej samej co wcześniej) na usg jamy brzusznej(lekarz mówił że chyba są przeżuty) ale dzięki Bogu to się niepotwierdziło.Tam tata przypomniał jej się(był wtedy 29 listopad2008) i ona powiedziała że już w styczniu(9 stycznia 2008) jak tylko napisała mu w opisie bronchopneumonium to lekarz powinien wysłać ojca na tomografię komputerową a nie mówić że nic nie widzi i nie ma w płucach.Powiedziała że już wtedy należało ojca leczyc a nie czekać aż powstanie tak duży rak.
Dzisiaj lekarze poinformowali mojego tatę że będzie miał 5 naświetlań, tylko muszą coś wymierzyć.Obawiamy się tylko żeby rak nierozprzestrzenił się po płucach(wcześniej tego lekarze się obawiali dlatego była stosowana chemia).Czy naświetlania dają większą czy mniejszą od chemioterapii szansę na pokonanie raka?
Pozdrawiam i dziękuję
Na karcie informacyjnej pisze:RAK NIEDROBNOKOMÓRKOWY PŁUCA LEWEGO T3N2M0(IIIA).
To niestety stan miejscowo zaawansowany.
papachmiel napisał/a:
kaszel miał jak u prawie każdego palacza tytoniu i nic poza tym
Przedłużający się kaszel jest często pierwszym objawem raka płuca (inne objawy pojawiają się dopiero w zaawansowanym stadium choroby) i nawet u palacza (a może własnie szczególnie u palacza) powinien być sprawdzony,
a przy niejednoznacznym wyniku RTG (+ kaszel) koniecznie powinno się wykonać tomografię klatki piersiowej.
papachmiel napisał/a:
w wyniku tej bronchoskopi stracił 2 zęby a 1 się rusza.Podobno lekarz zepsuł kamerkę przy 3 bronchoskopii.
No to dla mnie brzmi jak jakiś kiepski horror Kto był operatorem w trakcie zabiegu?.. kowal
papachmiel napisał/a:
Potem tata poszedł do pani radiolog (tej samej co wcześniej) (...)
i ona powiedziała że już w styczniu(9 stycznia 2008) jak tylko napisała mu w opisie bronchopneumonium to lekarz powinien wysłać ojca na tomografię komputerową a nie mówić że nic nie widzi i nie ma w płucach.Powiedziała że już wtedy należało ojca leczyc a nie czekać aż powstanie tak duży rak.
No niestety, potwierdzam.
papachmiel napisał/a:
Dzisiaj lekarze poinformowali mojego tatę że będzie miał 5 naświetlań (...)
Czy naświetlania dają większą czy mniejszą od chemioterapii szansę na pokonanie raka?
W przypadku Twojego taty, gdy guz okazał się być chemiooporny - na pewno większą (leczenie chemiczne w tym przypadku po prostu nic nie da). Jeśli chodzi o cel jaki można osiągnąć przy naświetlaniach to wiele zależy od tego czy są one radykalne czy paliatywne -
przeczytaj proszę TU.
Niestety w zaawansowanym miejscowo niedrobnokomórkowym raku płuca zazwyczaj jest to radioterapia paliatywna. Po prostu leczenie zachowawcze (naświetlania, chemioterapia) nie jest w stanie zniszczyć aż tak dużej masy guza. Może jednak mieć spory wpływ na przedłużenie życia.
Powiem Ci, że chyba na miano lekarza wg mnie to ten człowiek nie zasługuje.Po tym wszystkim oświadczył mojemu ojcu że z łaski swojej da mu skierowanie do Klinik specjalistycznych w Polsce, bo jak mówił jest ten rak jeszcze operowalny.Paranoja normalnie. Po pierwsze-nie ma rejonizacji i pacjent leczyć się może gdzie chce bez żadnych skierowań, a po drugie guz był na tyle duży że nawet mowy nie ma o operacji powiedzieli nam w Warszawie.Lekarz poza tym nie powinien pracować w szpitalu gdyż był zawieszony w ramach wykonywania zawodu na 3 lata jak się okazało (tylko że wyrok był nieprawomocny i on się odwołał).Nierozpoznał u pacjenta pęknięcia czaszki i sobie poszedł,a chłopak zszedł z tego świata na korytarzu czy tam na izbie przyjęć(wyczytałem w gazecie).
Normalnie flaki człowiekowi się wywracają na cały ten burdel (przepraszam!!!) w służbie zdrowia.
Jak naprawdę jest - czy są zajęte węzły N2 można stwierdzić dopiero mediastinoskopią.9 czyli wziernikowaniem śródpiersia jak w bronchoskopiittylko przez nacięcie nad mostkiem. Jest to zabieg inwazyjny - można go poprzedzić PET jednak jeśliw węzły "świecą" w PET i tak tzreba zrobić mediastinoskopię.
I tyle tytułem teorii.
W tym konkretnym przypadku jeśli guz jest centralny - umiejscowiony razem z wężami w śródpiersiu - to faktycznie radioterapia - nie zmniejszył się po chemii trudno mieć nadzieę, że naprawde jest operacyjny.
Jednakże jeśli guz obwodowy a węzły śródpiersia powięksezone to jednak dyskwalifikacja od zabiegu może być błedem (może to miał na myśli lekarz, który mówił, że guz jest operacyjny). wtedy badania jak wyżej. Tym bardziej , że podając samą chemię w CO mieli nadzieję, ze węzły się zmniejszą i będzie można operować.
Potrzebny mi opis CT.
Radioterapia nie uchroni przed progreją. Tylko 5 dni? - to radioterapia paliatywna nie radykalna.
Proponuję drugą opinię.
Tata jest bardzo mocnym naświetlaniom tzw."końska dawka".Tylko 5 dni gdyż guz leży na łuku aorty i lewej tętnicy płucnej.Lekarz powiedział, że nie mogą więcej na razie podawać naświetleń żeby nie przypalić serca. ,a o operacji że nie ma mowy guz urusł bardzo.Widziałem kwadracik na piersi mojego taty wym. ok. 10cm x 10cm.Lekarz powiedział że naświetlania powinny guz zmiejszyć,ale powinny to słowo bez 100% gwarancji.
Wynik Badania Tomografii Komputerowej data 01.12.2008
Badanie wykonano w opcji spiralnej przed i po dożylnym podaniu środka
cieniującego.Guzowata masa o nierównych obrysach, wyraźnie wzmacniająca się
po i v. podaniu kontrastu o największym wymiarze poprzecznym 77x50 mm w seg
1/2 płuca lewego odpowiada najpewniej procesowi npl. Guz przylega do łuku
aorty i lewej tętnicy płucnej (nie można wykluczyć ich naciekania). Poza
tym miąższ płucny bez zmian ogniskowych. Oskrzele górnopłatowe lewe
uciśnietę, zwężone. Powiększony węzeł chłonny przedtchawiczy do 13mm i
wężły poniżej rozwidlenia tchawicy do 32 mm.
guz jest centralny węzły zmienione należą do tych, których wyciąc nie można, jesli chemia nie zmniejszyła guza to niestety także radioterapeuta ma utrudnione zadanie - guzu jest za duży żeby podać wystarczającą dawkę promieni w 5 tygodniowym leczeniu i mieć nadzieję,że w ten sposób się załatwi nowotwora na amen. Porponowane podejśćie to 5 dużych dfrakcji, które dadzą najszybszy ale czasowy efekt. Objawy uboczne odległe po takim leczeniu są poważniejsze ale z reguły nie zdążają się roziwnąc gdyż nawracający w ciągu kilku miesięcy rak sprawia więcej kłopotó - to wszystko powinien powiedzieć Ci lekarza (niekoniecznie pacjentowi) kwalifikującu do leczenia - nie wyjaśniając - postępuje trochę nieuczciwie.
Panie doktorze a jest nadzieja,że tata będzie miał co kilka miesięcy takie silne naświetlania,które wkółko będą hamować tego raka?Czy też,myśli pan że te naświetlania,które teraz tata ma(5 dni-"końska dawka") mają być podane do samej śmierci?
I czy mogę mieć pretensję do pierwszego lekarza pulmunologa, który w styczniu 2008 powiedział tacie,że nic nie ma z płucami,pomimo tego że radiolog stwierdziła -Broncho pneumonium i że chyba to sam początek raka.Lekarz powiedział,że co ona tam pier...,a po 6 miesiącach ojciec ma raka tak dużego.Poza tym 3 razy robił bronchoskopię twierdził że pobrał wycinek,by naciskany przez mojego ojca wyznał że tylko wymaz pobrał.Przy trzeciej bronchoskopii naruszył zęby -2 same wypadły po 2 dniach,poranił od wewnątrz usta i zepsuł przy tym bronchoskop.A potem powiedział innemu pacjentowi(normalnie nie wiadomo czy śmiać się czy płakać!!!?),że sprzęt jest dobry ale nie działa.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum