Witam wszystkich. Zdecydowałem się napisać bo potrzebuję pomocy.
Parę dni temu u mojego taty wykryto guza w prawym płucu. Wiem że to rak i w zasadzie tylko tyle. Tata nie za dużo chce mówić i w sumie się nie dziwię. Z wypisu ze szpitala trochę wyczytałem ale nie do końca rozumiem.
Mam kilka pytań:
- dlaczego nie operują
- jak jest zaawansowany rak (który stopień)
- jaki jest stan taty
- chemia? i co dalej?
- jak ja mam pomóc
Czytałem posty innych ale tego jest tak dużo i różne przypadki że odpuściłem. Jestem dorosłym facetem i umiem znaleźć różne informacje ale na to trzeba czasu a ja chciałbym wiedzieć jak najwięcej jak najszybciej. Pomożecie?
Witaj, nie jestem lekarzem ale mogę Ci powiedziec tyle że nie operują ponieważ zmiany są w obydwu płucach i guz nacieka żyłe glówną. Jest to z pewnością czwarte czyli najwyższe stadium choroby.
Pozdrawiam i życzę dużo siły do walki z tym cholerstwem
Czyli z tego co napisaliście na obecna chwilę nie jest dobrze.
Jakie są rokowanie w takim stadium choroby i w tym konkretnym przypadku.
Co oznacza że zmiana nacieka żyłę główną górną.
Czy tata może w każdej chwili nas opuścić. Dzisiaj zauważyłem że mówi tak jak by go już nie było Ta cała chemia ma w jakimś sposób pomóc?
" leczenie paliatywne (chemioterapia paliatywna) -> leczenie chemiczne mające na celu zmniejszenie masy guza / guzów w zaawansowanej chorobie nowotworowej, by zmniejszyć dolegliwości spowodowane przez chorobę podstawową i poprawić jakość życia chorego".
źródło: http://www.fundacja-onkol...mioterapia.html
Coś takiego znalazłem // jeśli cytujesz coś z innej strony, podaj link do niej bądź inne źródło, z jakiego korzystasz / absenteeism
Tata ogólnie nie wygląda jak by na coś chorował. Od czasu do czasu kaszle ale robi wszystko jak wcześniej. Czy chemia przedłuży mu życie a może utrudni funkcjonowanie? Wiem że ciężko na to odpowiedzieć bo to zależy od różnych czynników. Czy guz może się zmniejszyć a przeżuty znikną? Czy po cyklu chemi będzie jeszcze radioterapia? Mam tyle pytań
Jakie są rokowanie w takim stadium choroby i w tym konkretnym przypadku.
"W niedrobnokomórkowym raku płuca leczonym paliatywną chemioterapią (głównie III i IV st. zaawansowania choroby) przeciętny czas przeżycia (od momentu rozpoczęcia leczenia onkologicznego) wynosi 8 miesięcy (dla III st.zaawansowania: ok. 10 miesięcy).
1 rok przeżywa ok. 30% chorych, 2 lata - ok. 10-15% pacjentów.
Przeciętny czas od zakończenia leczenia chemioterapią do wystąpienia progresji to 3-4 miesiące."
[źródło]
Ognioodporny napisał/a:
Co oznacza że zmiana nacieka żyłę główną górną.
W opisie badania mowa jest o prawdopodobnym naciekaniu żyły gg.
Oznacza to, że zmiana jakby łączy się z nią, po prostu nacieka (ciężko to jakoś prościej wytłumaczyć).
Ognioodporny napisał/a:
Ta cała chemia ma w jakimś sposób pomóc?
Ma przedłużyć życie oraz zmniejszyć objawy wynikające z choroby.
Ognioodporny napisał/a:
Czy chemia przedłuży mu życie a może utrudni funkcjonowanie?
Cel chemii paliatywnej jest taki, jak opisałam wyżej. Oczywiście nie można wykluczyć skutków ubocznych, które na jakiś czas mogą stać się problemem dla pacjenta.
Ognioodporny napisał/a:
Czy guz może się zmniejszyć a przeżuty znikną?
O to chodzi w leczeniu onkologicznym, by zmiany cofnęły się jak największym stopniu, jednak przy tak rozsianych zmianach i wrażliwości raków niedrobnokomórkowych na chemioterapię (max. 40% przypadków) nadzieje na to, by wszystkie zmiany zniknęły, są niestety niewielkie. Jednak każda uzyskana regresja, czyli choćby częściowe zmniejszenie się masy guzów, będzie już sukcesem.
Jutro wiozę tatę do szpitala na pierwszą chemię. Tata się boi ale dalej nie chce za dużo mówić. Nie wiemy co nas tam czeka , jak to będzie wyglądało i jak się przygotować. Lekarz mówił że jak przyjedziemy to wtedy tacie powie wszystko dokładnie ale czy tata nam wszystko przekaże? Dzisiaj rano mówił że w nocy mu się śnił szpital. Nie wiem jak z nim rozmawiać i mu pomóc.
Jak nie chce rozmwiać na ten temat to nie naciskaj, sam porozmawiaj z lekarzem.
Zajmij Tatę trochę rozmowami na inne tematy. Może ma jakies hobby to spraw mu przyjemnosc i przypomnij mu o nim. Niech robi to co lubi.
W pewnym momencie się otworzy i pogada o tym.
Trzeba go wspierać, dbać o niego , żeby wiedział ze nie został z tym wszystkim sam....
Trzeba budować w nim nadzieję, bo ona bardzo dużo robi w walce z tym potworem. Nie tylko jemu ale i rodzinie nadzieja pomaga.
Niech jego życie toczy sie normalnym torem, bo szpital i lekarstwa też staną sie teraz częscią życia, ale niech go nie zdominują.
Sprawiaj drobne przyjemnosci Tacie i bądz z nim - to juz bardzo dużo ...
_________________ Izabela
Tato 9.02.1947 - 13.10.2012 ( 15 miesięcy walki z potworem )
Tato jestem z Ciebie dumna, że tak dzielnie znosiłeś chorobę.
Zagadzam się z wpisem powyżej.U nas Tata poczatkowo był zamkniety w sobie,potem sam otwarcie mówił o wielu rzeczach związanych rakiem płuc.Wsparcie,cierpliwosc i duzo siły!
Tak jak napisała absenteeism zaproponowane zostało tylko leczenie paliatywne ponieważ taty niestety wyleczyć się nie da. Całe leczenie będzie miało za zadanie zmniejszenie objawów ze strony guza aby choremu w miarę poprawić jakość życia ale niestety tylko czasowo.
Bardzo mi przykro.
Właśnie wróciłem ze szpitala i co! niestety tata wrócił razem ze mną. Miał być dzisiaj przyjęty na oddział ale nie ma podobno miejsca. Bardzo mnie zdenerwowali bo do szpitala mamy kawałek drogi ale nie to najważniejsze. Tata był przygotowany psychicznie na dzisiaj że zostanie w szpitalu i zacznie walkę z chorobą. Bał się ale wiedział ze nie ma innego wyjścia. Teraz znowu zostało czekanie i przez cały tydzień denerwowanie jak to będzie. Rozmawialiśmy z lekarzem trochę nam wytłumaczył i zaproponował tacie dodatkowo do zwykłego leczenia jakiś lek. (Pentamityna ale nie jestem do końca pewny) Szczegóły napiszę później jak sam dobrze zapoznam się z papierami jakie dostaliśmy. Ktoś pewnie napiszę że tydzień czasu nie robi różnicy w leczeniu ale dla mnie i taty to będzie długi tydzień.
Ktoś pewnie napiszę że tydzień czasu nie robi różnicy w leczeniu ale dla mnie i taty to będzie długi tydzień.
Oj niestety robi róznicę .......Choć bardzo zalezy to od stanu pacjenta.
Każda nieplanowa przerwa w leczeniu nie jest specjalnie korzystna.
Zresztą psychicznie tez nie. Pamietam jak tato się denerwowal za każdym wyjazdem do szpitala, jak się martwil czy tym razem zostanie przyjęty czy nie.
Nic przyjemnego...
_________________ Izabela
Tato 9.02.1947 - 13.10.2012 ( 15 miesięcy walki z potworem )
Tato jestem z Ciebie dumna, że tak dzielnie znosiłeś chorobę.
Tak jak wspomniałem wcześniej tata się zgodził na leczenie standardową chemią i dodatkowo jakimś eksperymentalnym lekiem. Jak ktoś miałby ochotę przeczytać i powiedzieć co o tym myśli byłbym wdzięczny. A może ktoś próbował podobnego leczenia? Będę wdzięczny za jakiekolwiek podpowiedzi i opinie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum