2 miesiące temu u mojej mamy (lat 49) ginekolog stwierdził guza wielorbielowatego jajnika.
Trafiła do szpitala w którym okazało się, że ma również guza torbielowato-litego na macicy
i szyjkę macicy wciągniętą w inny torbielowato lity guz oraz endometrium 20 mm.
Wyniki badań histopatologicznych wykazały:
Adenocarcinoma tubulare et papilarne endometriale / endometrioides/ partim serosum et psammomatosum /G I et G II/ Necrosis et suoouratio.
Po odebraniu wyników skierowano mamę do CO,
ale zanim możliwe było przyjęcie jej do CO trafiła na konsultację do innego szpitala
w którym pani ginekolog naocznie badając mamę w ciągu dosłownie 30 sekund stwierdziła,
iż wyniki badań histopatologicznych najoględniej mówiąc kłamią,
bo ona widzi uogólniony stopień raka trzonu macicy i tak też wpisała do karty informacyjnej.
Jeden z lekarzy stwierdził, iż w zasadzie mama nie powinna się już leczyć tylko szukać miejsca w hospicjum.
Czy naprawdę jest aż tak źle, że nic już nie można zrobić??
Witam,
nie pomogę bo niewiele wiem, ja choruję na raka jajnika i po operacji okazało się że mam niezależny drugi nowotwór złośliwy trzonu macicy.
Chcę Ci powiedzieć, że wg mojej wiedzy to lekarze po badaniu USG, tomografii i innych badań stwierdzili, że będą mogli coś powiedzieć po operacji ( onkolog chirurg). Badania obrazowe wykazały ogromnego guza na jajniku( 20 cm), macicy nie można było zobaczyć, była w masie guza. Po operacji i wykonanym badaniu okazało się, że mam Ic, G1 ( jajnik) i pT1aG1(macica).
Innymi słowy na oko nie da się tego ocenić. Dowiedz się może jaki dobry ginekolog - onkolog przyjmuje w pobliżu Waszego miejsca zamieszkania i skonsultujcie raz jeszcze. Dlaczego mama została odesłana z CO do innych lekarzy ?
Bo taka reakcja lekarzy to ze zwykłego ludzkiego podejścia jest co najmniej dziwna.
Poczekaj cierpliwie może się wypowie osoba bardziej kompetentna.
Pozdrawiam serdecznie, trzymam kciuki.
Mama do innego lekarza trafiła zanim znalazła się w CO, bo musiała czekać ok 3 tyg na przyjęcie, więc postanowiła skonsultować się z innym lekarzem, bo zawsze co dwie głowy to nie jedna. W CO również była, miała mieć podawaną chemioterapię, ale stwierdzono wodonercze. Zdaniem lekarza nie było ono bardzo zaawansowane, ale z uwagi na to, iż mama jest pacjentką onkologiczną założono nefrostomię.
Przepraszam nie doczytałam, w takim razie trzeba stosować się do tego co zalecają lekarze z CO, mają doświadczenie i wyniki badań. Przy podawaniu chemioterapii może nastąpić rozbicie guza i z tym nerki sobie mogą nie poradzić nawet zdrowe, przeczytałam to w jakimś artykule o skutkach ubocznych chemii. Jeśli możesz to sama porozmawiaj jeszcze raz z lekarzem z CO, o dalszym leczeniu, macie prawo wiedzieć co i jak. Można jeszcze popytać o bardzo dobrego specjalistę w Polsce i pojechać na konsultację.
Podam Tobie link na jeszcze jedno forum może oni coś doradzą :
http://nowotwor.eu/index.php?c=1
Popytam jeszcze, jutro idę do szpitala na ostatnią 6 chemię, może inni pacjenci coś doradzą lub będą wiedzieli kogo zapytać.
Trzymajcie się .
Lekarze nie są specjalnie chętni do udzielania odpowiedzi. Pani dr stwierdziła tylko, że choroba jest na tyle zaawansowana, że lepiej jej operacyjnie nie ruszać i od razu podać chemię. Nie znam się kompletnie na tym, ale pozostałe wyniki badań są dobre, rtg klatki piersiowej w normie, TK nie można zrobić, bo mama od momentu gdy dowiedziała się co to jest nie chce jeść i mocno ją to wszystko wyniszczyło a takim stanie, jak stwierdzili lekarze, TK się nie robi. I tak czytam i czytam co piszę w necie i zaczynam się coraz bardziej obawiać, bo widzę tu, ze w przypadku raka trzonu macicy chemia ma charakter tylko paliatywny i kiepskimi rokowaniami na dodatek.
Nie wiem w jakim mieście mama się leczy, ale proponuję zapytać w CO w Bydgoszczy.
Z tego co mi wiadomo można telefonicznie umówić się na konsultację i może tam porozmawiają po ludzku lub w innym CO ( po zasięgnięciu informacji np. w necie)
TK miałam robione przed operacją, też nic nie jadłam ok pół roku ( jadłam jogurty i truskawki), schudłam ok 20 kg i w tym samym dniu robiono mi kolonoskopię.Lekarze sprawdzali czy nie mam przerzutów do jelit i w ogóle w miednicy mniejszej, usg wykazało że mam posklejane jelita a organów rodnych nie odnaleziono. Tak naprawdę po operacji lekarze wiedzieli więcej. Samo usg to za mało według mnie aby wydawać takie opinie. U mnie TK pokazało że sprawa z jelitami ma się zupełnie inaczej. Nie wiem w jakim stanie jest Twoja mama ale ja bym zasięgnęła jeszcze jednej opinii na temat zrobienia TK bo samo usg to naprawdę za mało. Musisz powalczyć i nie dać się zbyć
Przygotuj historię choroby i dzwoń ( nie ma rejonizacji)
Pozdrawiam i życzę powadzenia
[ Dodano: 2013-05-07, 18:29 ]
Jak możesz to wejdż na tym forum pojawił się dzisiaj temat Rak jajnikow z rozsiewem do opłucnej i otrzewnej ( link: http://www.forum-onkologi...ogiczne-vf7.htm )
dorutek napisała właśnie min. o leczeniu w Bydgoszczy może coś podpowie
Wyniki badań histopatologicznych wykazały:
Adenocarcinoma tubulare et papilarne endometriale / endometrioides/ partim serosum et psammomatosum /G I et G II/ Necrosis et suoouratio.
Wygląda to jedynie na fragment wyniku, ewentualnie jedynie jego wstępną część:
poza rozpoznaniem typu nowotworu (gruczolakorak cewkowaty i brodawkowaty endometrium)
i jego stopnia złośliwości (niski G1 / średni G2) nie określono innych bardzo istotnych cech nowotworu,
przede wszystkim stadium zaawansowania.
Nasuwa to przypuszczenie, że cytowany przez Ciebie wynik może być jedynie badaniem pobranego wycinka,
nie pozwalającego ocenić zaawansowania choroby
a tym bardziej, wobec nie przeprowadzenia operacji usunięcia nowotworu,
także stopnia radykalności zabiegu (marginesów chirurgicznych).
Zaznaczę, że są to jedynie moje przypuszczenia, ponieważ tych informacji nie podałaś.
an_a86 napisał/a:
pani ginekolog naocznie badając mamę w ciągu dosłownie 30 sekund stwierdziła,
iż wyniki badań histopatologicznych najoględniej mówiąc kłamią,
bo ona widzi uogólniony stopień raka trzonu macicy i tak też wpisała do karty informacyjnej.
Nawet jeśli stadium choroby jest uogólnione,
to wynik histopatologiczny nie podający tej informacji a jedynie mówiący o typie nowotworu nie musi kłamać.
Sądzę że jeśli istotnie p. dr tak miała powiedzieć, to raczej przesadziła.
Prawdą natomiast jest, że uogólnienie choroby w znacznym stopniu może ograniczyć możliwości leczenia,
na pewno eliminując leczenie radykalne, a także ograniczając niektóre z możliwości leczenia paliatywnego.
Jednak aby ocenić stadium zaawansowania choroby i stopień jej rozsiewu (uogólnienia)
potrzebne są badania obrazowe (np. USG, TK),
bez których lekarz może stwierdzić fakt uogólnienia nowotworu jedynie w przypadku bardzo zaawansowanego stadium i znacznych zmian wywołanych przez nowotwór.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Mama schudła jakieś 8-10 kg, jest słaba, bo od 2 m-cy albo jest w szpitalach albo leży w łóżku. Teraz żywi się głównie Nutridrinkami, co i tak jest dobre bo do tej pory jadła tylko odrobinę kaszy i jogurt. Konsultowaliśmy się z kilkoma lekarzami i co ciekawe dosłownie każdy mówi co innego- chemia bez operacji, brachyterapia paliatywna, operacja później chemia (co w mamy obecnym stanie jest ryzykowne zdaniem innego lekarza), inny stwierdził wprost, ze trzeba czekać na śmierć i nie robić nic a jeszcze inny z tego samego szpitala, że to jest całkowicie wyleczalne bez większych problemów i bez chemii. Ręce opadają, płakać się chce i nie wiadomo co robić. Każdy nas zbywa i odsyła dalej. Myślałam już od jakiegoś czasu, żeby zapytać w CO w Bydgoszczy, ale mama uparła się na to CO w którym się leczy. Aczkolwiek jestem już tak bezsilna i zdesperowana, że jestem w stanie zapakować ją w samochód i zawieść ją do innego CO nawet bez jej zgody. Wiem, ze TK byłoby dobre, że samo USG nie wystarczy, ale sama tego TK nie wykonam a chętnych do tego brak. Wszyscy odsyłają nas z kwitkiem nawet nie przeglądając dokładnie historii choroby. A mama psychicznie czuje się coraz gorzej, co oczywiście przekłada się na stan fizyczny.
[ Dodano: 2013-05-07, 19:35 ]
Richelieu, ma Pan rację to jest wynik pobranego wycinka, bo nic innego poza USG nie było robione. TK nie można zrobić, bo mama jest zbyt odwodniona i za słaba.
USG wykazało: Trzon macicy dł. 77x63mm. Endometrium 20mm. Szyjka macicy wciagnięta w guz o wym. 78x42mm. Z tyłu za macicą wielotorbielowaty guz wielkosci 119x88mm wychodzący prawdopodobnie z jajnika lewego.Po prawej stronie trzonu macicy guz torbielowato-lity 95x63mm. Nerka prawa 126 mm. Nerka lewa 129mm. Obie nerki z cechami zastoju.
Prawa nerka "otrzymała" nefrostomie. Lewa już ponoć jej nie potrzebuje.
Poza tym: przeciętnej wielkości wątrobę, normochogeniczną, bez zmian ogniskowych. Drogi żółciowe i układ żył wątrobowych nieposzerzony. Pęcherzyk żółciowy nieposzerzony. PŻW nieposzerzony. Trzustka jednorodna. Aorta nieposzerzona. Śledziona bez zmian. Bez cech wolnego płynu w jamie opłucnej. Duża ilość wolnego płynu w jamie otrzewnej (po punkcji 3 tyg temu i założeniu nefrosotmii już go nie ma, ale o ile wiem nie został poddany badaniom).
I tyle w tej sprawie wiem.
Powinnaś chyba wziąć sprawy w swoje ręce i zadzwonić do Bydgoszczy, dla swojego spokoju również. Mama może być w takim stanie który ja nazywam zawieszeniem, też nic nie chciałam robić aż do momentu w którym pielęgniarka powiedziała mi musi Pani o siebie walczyć, po tym jak dowiedziałam się od niej że terminy przyjęć na oddział są bardzo odległe. Po tym jak powiedziała mi to wyprosiłam, wybłagałam wcześniejsze przyjęcie na oddział.Wyprosili mnie drzwiami, weszłam oknem. Zawsze jest ktoś wyżej i trzeba poprosić, zwyczajnie po ludzku.
Miałam dużo szczęścia w tym wszystkim i proszę nie poddawaj się walcz o mamę
Widzisz co lekarz to inna diagnoza, trzeba to jakoś uporządkować, może w Bydgoszczy się nad tym pochylą, zrobią TK i powiedzą co dalej.
Ja nie jadłam bo guz był tak wielki, że uciskał wszystkie narządy i cały czas rósł, po operacji miałam wilczy apetyt i szybko nadrobiłam te stracone kilogramy
USG wykazało: Trzon macicy dł. 77x63mm. Endometrium 20mm. Szyjka macicy wciagnięta w guz o wym. 78x42mm. Z tyłu za macicą wielotorbielowaty guz wielkosci 119x88mm wychodzący prawdopodobnie z jajnika lewego.Po prawej stronie trzonu macicy guz torbielowato-lity 95x63mm. Nerka prawa 126 mm. Nerka lewa 129mm. Obie nerki z cechami zastoju.
Prawa nerka "otrzymała" nefrostomie. Lewa już ponoć jej nie potrzebuje.
Ten wynik wpływa istotnie i niestety bardzo niekorzystnie na obraz całej sytuacji.
Jest mowa o licznych i bardzo dużych (rzędu 10 cm i większych) guzach,
z których jeden przez lekarza opisującego wynik jest podejrzewany o pochodzenie od jajnika,
co oznacza iż albo mamy do czynienia z dwoma niezależnymi i zaawansowanymi nowotworami
(trzonu macicy oraz jajnika)
albo - raczej bardziej prawdopodobnie - z jednym bardzo uogólnionym.
Obie te sytuacje wyglądają niestety bardzo niedobrze, jeśli chodzi o możliwość leczenia radykalnego,
wygląda na to, że zaproponować można będzie jedynie odpowiednie leczenie o charakterze paliatywnym.
Jednak tym bardziej wymaga to opieki lekarza onkologa, prowadzącego leczenie.
W tak zaawansowanych stadiach choroby opieka lekarzy hospicyjnych (w trybie domowym lub stacjonarnym)
jest bardzo dobrym rozwiązaniem, pozwalającym uzyskać możliwie najlepszą opiekę i pomoc.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Richelieu, dziękuję za wyjaśnienie tego, czego do tej pory lekarze nie chcieli nam wyjaśnić. Nie ukrywam, że miałam nadzieję na inną odpowiedź. Mam jeszcze pytanie, może bez sensu i bez znaczenia, ale tonący brzytwy się chwyta: czy możliwe jest, żeby guz na jajniku nie był "związany" z pozostałymi guzami? Znalazłam USG sprzed paru lat, w którym napisane było, że na jajniku jest pęcherzyk ok. 20 mm i jest brak innych guzów czy nieprawidłowości na lub przy macicy. Czy możliwe, żeby ten guz był niezależnym guzem, ale nie nowotworem? Bo nowotwór jajnika został wykluczony przez lekarzy z CO a marker Ca125 wynosi 167.
czy możliwe jest, żeby guz na jajniku nie był "związany" z pozostałymi guzami?
To jest możliwe.
Może to być zarówno inny niezależny nowotwór złośliwy,
ale biorąc pod uwagę przytoczony przez Ciebie zapis USG nie można wykluczyć,
że zmiana ta mogłaby nawet mieć charakter łagodny, skoro rozwijałaby się od wielu lat.
Jest to tylko jednak tylko moje przypuszczenie co do możliwej jednej z ewentualnych hipotez,
raczej jednak nie brałbym takiej możliwości pod uwagę w pierwszej kolejności,
a ocena charakteru tych zmian należy do Waszego lekarza.
an_a86 napisał/a:
Czy możliwe, żeby ten guz był niezależnym guzem, ale nie nowotworem?
Tu jest nieścisłość:
każdy guz jest nowotworem, ale nie każdy nowotwór jest złośliwy (mogą być guzy łagodne, również będące nowotworami).
an_a86 napisał/a:
Bo nowotwór jajnika został wykluczony przez lekarzy z CO a marker Ca125 wynosi 167.
Jeżeli wykluczenie nowotworu złośliwego jajnika nastąpiło przed kilku laty,
to obecnie jest to już nieaktualne (rak jajnika mógł się od tamtego czasu rozwinąć).
Jeśli ten nowotwór wykluczono na obecnym etapie diagnostyki (w zasadzie można to zrobić tylko na podstawie negatywnego wyniku badania histopatologicznego), to trzeba ustalić, jaki jest charakter tego guza.
O znaczeniu diagnostycznym markera zobacz odpowiedni fragment tego posta.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Ja miałam guza na prawym jajniku, w 2004 r. został usunięty, po badaniu okazało się, że była to łagodna zmiana(Tumor ovarii dex.).
W 2012 roku stwierdzono guz w miednicy mniejszej (jeden o wymiarach 25x17x14cm), po zabiegu radykalnym okazało się że jest to rak jajnika i zupełnie niezależny od niego rak trzonu macicy. Rak trzonu macicy został wykryty przypadkiem podczas badania materiałów pobranych podczas operacji do diagnostyki raka jajnika (standardowa procedura).Lekarz był zaskoczony wynikiem, macica była usunięta w związku z rakiem jajnika, nikt nie podejrzewał że tam jest inny niezależny nowotwór. To wszystko ustalono podczas badania histopatologicznego materiały zostały pobrane podczas operacji. Marker nie zawsze jest wiarygodny i jedynym badaniem potwierdzającym raka jajnika jest badanie histopatologiczne tak przeczytałam w różnych publikacjach na temat raka jajnika. Dlatego namawiam Cię na konsultację z bardzo doświadczonym lekarzem onkologiem- ginekologiem-chirurgiem. Może ktoś z forum poleci jakiegoś wybitnego specjalistę. Warto upewnić się z czym macie do czynienia bez względu na to jak się sytuacja rozwinie trzeba wiedzieć z czym macie się zmierzyć, bo tak jak napisałaś co lekarz to opinia, a i tak lekarz prowadzący któremu ufacie, musi być.
Pozdrawiam serdecznie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum