Kazda chora osoba powinna miec swojego ambasadora - osobe, ktora dzwoni, puka, przymilnie sie usmiechnie, albo tupnie noga i narobi wrzasku...pomysl, ze nie masz nic do stracenia, a wiele do zyskania, wiec nie szczyp sie. Moja znajoma twierdzi, ze najlepsza metoda to na bezczelnego pchac sie i glosno domagac sie swoich praw. Nic nikt nie moze Ci zrobic - a ze krzywo spojrzy i pomruczy pod nosem - a pies im morde lizal!
Jestes chora i wlasnie, ze wszystko Ci wolno!
Pozdrawiam cieplo i trzymam kciuki
a
_________________ Niemożliwość jest opinią. Możliwość jest stanem ducha.
Potworne tłumy, ja wyczytana prawie na samym początku (więc szumek u czekających, no, ale...). Lekarz, dwie stażystki i asystentka medyczna (ta od pisania). Pytana, zaczynam relacje (wg wskazań naszej DSS) od mdłości, wymiotów, szumu w głowie, piszczenia w uszach. Na to lekarz sięga po telefon i przeglądając notes alfabetycznie dzwoni, stając umówić mnie na TK głowy cito. Podstawowy argument, mimo że nie prawdziwy, mile łechce moją próżność: taka młoda i ładna (mam 55 lat i byłam ładna). Po 15 minutach - w tym czasie panienka maca węzły chłonne i piersi - dostaję w rękę skierowanie i po badaniu mam wrócić.
Lekarka już na mnie czeka, opisuje w trakcie wykonywania badania. Wracam do lekarza i już jestem znowu wywołana (widocznie zawiadomiono go telefinicznie, że juz po).
Badanie nic nie wykazało, ale..Ale on się nie chce odczepić, żebrze dalej i wreszcie mam termin 7 XI na rezonans magnetyczny, czy nie ma malutkich.
Zapisuje mi hurtową ilość Pabi-dexamethasonu 1 mg (10 opakowań), każe zażywać 4 tabl. co 8 godzin. Ja to już miałam przed alimtą, ale jeden dzień przed i po - a tu tyle. Przeczytałam ulotkę i nieco spanikowałam. Biorę, ale połowę (2 co 8 g.)
Dał też do kompletu Polpracol.
Pytany o TK klatki wymruczał, że mnie więcej jak było. Ale poprzednio też nie mówił, jak, tyle że wznowa. Z tego, co objaśniał stażystki - to jest przerzut w dolną część płuca (stąd krwioplucie i tachyterapia) oraz silny rozrost. Ale to niepewne - bo podsłuchane.
Mąż jeszcze próbował dopytywać o nogę, o rękę, - ale ten, autentycznie zdenerwowany, mówił, że najważniejsza jest głowa i nią się należy zajmować.
Wychodząc z gabinetu usłyszałam: "no, widać, jak jest, jak się zapłaci, a zwykły człowiek..." Miałam wielką ochotę odpowiedzieć, że tu sprawność, życzliwość i uwaga są stopniowane według szybkości rozwoju choroby. I też koczowałam na korytarzu wiele godzin - czego im w dalszym ciągu życzę.
No więc wróciliśmy do domu okropnie spięci i poszło.. Jedna awantura za drugą. Na szczęście dziś rano udało się nam pogodzić i dogadać.
Z powodu ręki, bo boli coraz bardziej, mimo zwiększenia dawki morfiny (na czas większej aktywności) idę na rentgen i do chirurga prywatnie. A za dwa tygodnie kolejna wizyta w CO.
Bardzo dziękuje za odwiedziny, za ważne wskazówki (DSS), za sensowne rady (Andrzej), za wsparcie i ciepło.
Podstawowy argument, mimo że nie prawdziwy, mile łechce moją próżność: taka młoda i ładna (mam 55 lat i byłam ładna).
JaInko,nie ważne ile się ma lat,każdy wiek ma swoje prawa i w każdym można ładnie wyglądać.A juz nie mówiąc o tym,że podczas takiej ciężkiej choroby,usłyszeć taki komplement to balsam .
JaInka napisał/a:
Z powodu ręki, bo boli coraz bardziej, mimo zwiększenia dawki morfiny
Bardzo mi przykro,że musisz tak cierpieć.
Pozdrawiam cieplutko!
Coś złego dzieje się ze mną. Psychicznie chyba. Nasilają się zawroty głowy. Sraczka umysłowa, momenty paniki - że już nie zdążę, zaraz zapomnę, pokręcę, nie załatwię.
Próba porządkowania - testament, finanse etc. Nie, nie ze umieram - tylko że mnie odmóżdży.
Okresowo mija, ale na trochę. Potem znów "wielkie nakręcanie".
Podejrzewam Pabi-dexamethason 1 mg. Już sama ulotka należy do literatury hard-corowej. Dalej zażywam 2 past. co 8 godzin, a nie 4.
Dwa dni temu wieczorem mialam "wycieczkę przyjacielską". Cały dzień się mobilizowałam, wczoraj cały dzień odpoczywałam. Bylo świetnie. Ale...
Ale dziś od rana zupełny brak pamięci o chorobie. Intensywna krzątanina po domu, gorączkowa praca. W przerwach liczne telefony: sprawy, sprawy, sprawy.
Weszłam też na forum, a jakże. I przeczytałam Cię, Mrakad u sąsiadów: "Wpuść ojca do tego forum. Niech zobaczy, że rak płuc z objawami to jakieś 6-8 miesięcy życia. Potem wybierz stronę dowolnego zakładu pogrzebowego, nich sobie wybierze trumnę i nagrobek. To brutalne, ale często działa."
Pewno chętnie pograłabym w manipulację - widzisz, to przez Ciebie. Wiem, że nie przez Ciebie, widzę własne mechanizmy, ale jakoś mnie dobija takie zwykłe gadanie o śmierci,. Szczególnie że ja przecież żyję już sporo ponad normę.
Przepraszam, Mrakad, szukam winnego na siłę - swiruje po prostu.
Pełne nakręcenie, aż padłam - boli noga, zimno, głód. Wsłuchiwanie się w organizm: duszę się, pewno umieram.
Kiedy przyszedł mąż, to solidnie się nastraszył. A ja się biorę "w karby", choć naprawdę solidnie kręci mi się w glowie.
Czy to przerzuty, czy ten cholerny Pabi-dexamethason, czy świr zwyczajny?
Całe szczęście, że od 13 X ruszają warsztaty Simontona...
Ale... Ale czy ktoś z Wielkich może mnie oświecić w sprawie Pabi-coś tam? Czy ja to mam brać do tej środy (tj. do rezonansu głowy), czy muszę do następnego wtorku, tj. wizyty u onkologa (lekarz byl niejasny). I czy może on (tj. lek) mi coś na trwale przekręcić?
Fakt, że przestałam po nim rzygać, nie jest mi mdło i znowu zaczęłam jeść.
Jutro znowu mam wizytki. Boję się.
Proszę, napiszcie co miłego
[ Dodano: 2009-10-05, 18:10 ]
PS I czy mogę coś przeciwbólowego oprócz opiatów (typu pyralgina lub nurofen) - na naciągnięty bark? Bo wg. ulotki Pabi raczej nie. A plastrów nie chcę zwiększać.
Kurna,JaInko,tak mi przykro ,że nie potrafię Tobie w żaden sposób pomóc.
Nawet nie wiesz-jak czytam takie posty,to tak bardzo one mnie mobilizują,dają mi takiego ogromnego kopa!
Tak super wszystko opisujesz,swoje emocje-radość i strach.
Ja tak nie umiem pisać.
Tyle tylko,że to ja powinnam pomagać,wspierać innych,a jak już kiedyś pisałam tu na forum,często jest inaczej,na odwrót.
JaInka napisał/a:
Coś złego dzieje się ze mną.Psychicznie chyba. Nasilają się zawroty głowy. Sraczka umysłowa, momenty paniki - że już nie zdążę, zaraz zapomnę, pokręcę, nie załatwię.
Jeśli chodzi o Pabi,poszperałam troszkę w necie i często piszą,że schizuje się po nim(dokładnie przytoczenie słów)i że różne dziwne rzeczy się dzieją podczas jego stosowania.
Więc,sądzę,że z Twoją psychiką jest jak najbardziej ok
JaInka napisał/a:
Fakt, że przestałam po nim rzygać, nie jest mi mdło i znowu zaczęłam jeść.
To bardzo dobrze,że apetycik wrócił
Pozdrawiam Cię bardzo,bardzo cieplutko!!!
Mój Tata też bierze Dexamethazon, i od jakiś trzech tygodni ma za przeproszeniem wszystko w d... jest na kroplówach i całe dnie śpi. Ledwo możemy go uprosić, żeby coś jadł. Wszystkich opiernicza na prawo i lewo, wszyscy są be nikt go nie rozumie... Czy to jakiś etap??? Czy to ten lek tak działa???
Mój mąż był na Pabi-d przez trzy miesiące, ale nie zaobserwowałam u niego żadnych skrajnych zachowań, Uskarżał się jedynie na drętwienie stóp, ale też nie wiem , czy to od tego leku. Jedyny wybuch złości , jaki u niego odnotowałam , nastąpił po przeczytaniu ulotki - stwierdził , że " cykuta ma mniej skutków ubocznych" i ledwo wynegocjowałam stopniowe odstawienie leku.( Apetyt ma ciut mniejszy i jest może mniej energiczny, ale jest nieźle, nie ma duszności - tego się bałam, i drętwienie stóp też ustąpiło)
Podsumowując, mało oryginalnie, można powiedzieć, że Pabi dziala na każdego inaczej.
Myślę, że warto to podkreślić,aby ktoś , kto potrzebuje tego leku, nie odstawił go pochopnie, szkodząc sobie, pod wpływem lektury naszego forum.
Pozdrawiam
JaInko - mogę tylko być przy tobie na forum. Nie umiem nawet nic powiedzieć poza tym że jesteś niezwykła. Mam nadzieję że twój świr to tylko taka faza polekowa. widać w twoich postach że jesteś jak ekspres - bardzo szybko mówisz i piszesz z krótkimi przystankami na odpoczynek. może opisz to wszystko i wydaj książkę? byłby bestseler. Oczywiście nie miałam na myśli nic złego i nie zamierzam cię wkurzać ani urazić. Przeciez wiesz, że cię bardzo lubię.
_________________ Antoine de Saint-Exupéry
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać
Pabi-d to steryd i może dawać różne schizy. Ja brałam prednizon (parę serii) i choć z natury jestem optymistką, to po sterydku miałam nastorjoe burzowo-gradowe, lub okresy totalnego wyłączenia i tumiwisizmu.. Huśtawka była niezła, do tego dodatkowe atrakcje w stylu: brak smaku, czucia, węchu, uczucie 'opijanienia' - nic przyjemnego, aczkolwiek po odstawieniu sterydku przeszło - psyche doszła do normy, reszta też.
Pogadaj z lekarzem - może trzeba to odstawić, albo zmniejszyć dawkę.
JaInko, wczoraj bylam chyba bardzo zmęczona i, za co przepraszam , nieuważnie przeczytałam Twój post.
Dzisiaj przeczytałam go po raz drugi, pogrzebałam uczciwie w pamięci i cos mi się przypomniało: dawno temu, gdy byłam piękna , mloda i.. pulpet, zapisalam się do silowni kulturystycznej.Niektórzy z ćwiczących tam chlopakow zażywali sterydy (dla poprawienia wyników- ) -byli świetnym przykładem, jak sterydy dzialają na psyche : prawie dymilo im się z czubów, z milych nastolatów przeksztalcali sie w awanturników,skłonnych do zaczepki, zachowujących się tak , jakby im ktoś 220V do pleców przyłożył. To ustępowalo po pewnym czasie , gdy odstawiali te specyfiki.
Nie pamiętałam o tym, dopiero lektura Twojego postu nasunęła mi to wspomnienie
Ale jestem pewna, że Twoje "nastroje" są skutkiem leku, który zażywasz. Również "nakręcone" napady paniki.Te "jazdy" są wpisane w skutki uboczne, niestety.
Nie jestem jednak pewna, czy powinnaś odstawić Pabi, a jeśli juz to powoli, stopniowo zmiejszając dawkę,żeby organizm miał czas się przestawić.
Jesteś dzielną , mądrą dziewczyną, przesyłam Ci dużo cieplych , serdecznych myśli
Miałam dziś rezonans magnetyczny mózgu. Bardzo śmieszne badanie. Dobrze, że rano doczytałam zalecenia: żeby nie robić makijażu, bo może coś zniekształcić.
Zamknęli mnie w kapsule, przesuwali wolniutko i puszczali rozmaite dźwięki. Ale... ale przydałaby się porada jakiegokolwiek muzyka, bo bardzo brudne. W końcu o zewnętrzny kształt aparatury już się dba.
Dalej źle się czuję. Tj. bardzo poci mi się głowa (sama głowa, włosy nie wysychają, regularnie z nich ciecze pot, a stopy lodowate).
Ale mogę już trochę spokojniej myśleć. I wymyśliłam sobie taką hipotetyczną rozmowę z lekarzem.
Że rak to straszna choroba, to i leki na nią są straszne...
Że czas i rozwój choroby (raka płuca) mogą wskazywać na możliwość przerzutów do mózgu.
Że to lekarstwo mogło dziś podnieść zdolność diagnostyczną badania - więc je zażywałam.
Ale że to lekarstwo może zadziałać na samym początku przerzutu - więc może warto je wręcz profilaktycznie.
Że sama motywowałam lekarza do intensywnego leczenia, bo chce skończyć porządnie ostatnia chałturę - a ten Pabi może dać parę miesięcy.
Że jestem inteligentna, tj. dość szybko się przystosowuje. Do tego cholerstwa już także zaczynam - łapię chwilę, gdy jest OK, uczę się funkcjonować w zaburzeniu. Dziś nawet coś już napisałam.
Nie wiem, czy moje rozważania mają sens.
Za to odczułam dziś pierwszy plus z brania sterydów. Przyszłam na badanie, a urzędniczka z krzykiem, że w mojej karcie chorobowej jest tylko rewers badania TK głowy (co mi robili na cito) i żebym zaraz oddała. Normalnie bym się rozplakała i uciekła. A teraz dałam krok do przodu i zaczęłam ja spokojnie pytać, o co chodzi. Musiałam być nieźle pobudzona, bo się cofnęła, zaczęła przepraszać i pobiegla dzwonić. Zdjęcie się znalazło, a mnie wzięli bez kolejki.
Do wkłócia na kontrast i do samego badania - mieli pełen alarm, super grzeczności. A ja już milutka i zadowolona tłumaczyłam, że tylko malutka awantura mężowi - i mogę iść.
He, he - poczułam satysfakcję.
Trochę też nadziei. Bo gdy dawniej ginęła moja karta w archiwum CO, to najczęściej znajdowała się u profesora - przy decyzji do kwalifikacji do jakiegoś badania. Więc może coś szykują.
Trochę też nadziei. Bo gdy dawniej ginęła moja karta w archiwum CO, to najczęściej znajdowała się u profesora - przy decyzji do kwalifikacji do jakiegoś badania. Więc może coś szykują
No, nareszcie powiało optymizmem Jesteś fantastyczna
I może masz rację z tym badaniem Trzymam kciuki
Z satysfakcją też widzę, że odkrylaś wreszcie sposób na rozmaite "hrabianki von dupersztangiel od papierów"- tak trzymaj
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum