Moja mama ma 52 lata , w tej chwili jest już w hospicjum. Pojawiły się już przeżuty do mózgu i węzłów chłonnych. Prawa strona ciała odmawia już całkowicie posłuszeństwa. Od grudna 2011 nasiliły się ataki kaszlu i duszności oraz co raz częstsze krwioplucię. W hospicjum jest od 14 marca , dostaje morfinę ze względu na ataki spowodowane bólami głowy. Nie ma z nią żadnego kontaktu. wczoraj miała silny atak kaszlu ( prawie cały czas jest podłączona pod tlen) , czy ktoś może mi powiedzięć jak długo to potrwa?
izabela1977
Bardzo nam przykro że Was również dotknęła ta paskudna choroba.
Na Twoje pytanie ciężko będzie komukolwiek jednoznacznie odpowiedzieć,ponieważ każdy przechodzi inaczej chorobe etc.
Twoje pytanie: Jak długo to potrwa? Nie wiem o co chcesz zapytać .... a może wiem... i próbuję się domyśleć. Moja mama też choruje na DRP, nie ma przerzutów w chwili obecnej, staram się nie mysleć jak dlugo będzie chorować, wydaje się, że to oczywiste że chciałąbym żeby jak najdłużej - bo to jest równe jej długosci życia, bycia z nami jak najdłużej , do czasu, kiedy nie będzie cierpieć....
Widzieć jak osoba nam najbliższa odczuwa ból, męczy się i cierpi z poziomem bólu nie do zniesienia to jakby nam wyrywano serce...
Moge wyobrazić sobie Twój ból i cierpienie gdy patrzysz na swoją cięzko chora mamę, bardzo Ci współczuję... dobrze wiesz, że nie jest dobrze...
Liczne artykuły, wpisy na forum jasno precyzują, żę z wrogiem wygranych wojen nie ma.
Ale bitwy można wygrać, te mniejsze i większe po drodze...
Więc walcz Izabelo o każdy dzień, o każdy uśmiech mamy, o jej każde lepsze samopoczucie,
w obecnej sytuacji nic innego nie możesz zrobić
Chcociaz pewnie rozrywa Ci serce...
Dzisiaj niestety mama się nie obudziła cały czas śpi , chciałam żeby cos zjadła, ale nawet pic nie chciała . Dostaję już wieksza dawkę morfiny , po tamtych dawkach niestety wyrywała tlen i rozrywała pampersy i stomię . Ale chociaż czasami sie uśmiechała i mówiła. dziekuję wam za wsparcie i ludziom którzy pracują w hospicjum, wiele mi pomogli rozmową. Dzisiaj kupiłam dziecku czarne buty.
Dzisiaj w nocy o 2: 30 odeszła moja mamusia.Wczoraj byłam u niej , poznała mnie i się uśmiechnęła, ona czuła że ten czas nadchodzi bo poeiedziała że umiera. Jeszcze około 2 tygodni temu jak siedziałyśmy w kuchni i piłyśmy kawe to mówiła ze się pogodziła , że co ma być to będzie , ale ja się nie pogodziłam , bo miała tylko 52 lata całe życie przed nią . Zawsze było jej wszedzię pełno a teraz jej nie ma . Co ja mam robic ? Miałam rano jechać do hospicjum na śniadanie nakarmić ją , potem miało być kąpanie bo dzisiaj wtorek lubiła to , mieć świeże włosy, zawsze dbała o siebie , jak dalej będzie bez niej ..... wiem że muszę dopilnować wszystkiego , chciała być skremowana , kupić jej ładną sukienkę , w niebieskim jej ładnie , taki ma kolor oczu, jestem zła i wściekła zarazem ale jej obiecałam że dam radę ,
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum