Bardzo proszę o pomoc w interpretacji ostatniego wypisu mojego taty, ponieważ gdy czytam go sama za dużo niestety nie rozumiem. Dodam tylko, że mój tata ma raka płuc niedrobnokomórkowego IV stopnia. Wykryty został na przełomie lipca i sierpnia 2010 roku po tym jak tata z zapaleniem płuc leżał w szpitalu w mojej niewielkiej miejscowości. Obecnie leczy się w Otwocku. Miał już jedną serię chemioterapii teraz pod koniec stycznia będzie otrzymywał drugą. Poniżej zamieszczam wypis o którym pisałam wyżej:
W porównaniu z badaniem poprzednim stwierdza się częściową regresję zmian w płucach: guz u podstawy prawego płuca zmniejszył się do ok. 8 mm, wokół pasma zwłóknień. W obu szczytach i w języczku pojedyncze drobne guzki do ok. 3-4 mm. Całkowita regresja płynu w lewej jamie opłucnej i w worku osierdziowym. Masa węzłowa w śródpiersiu do przodu od dużych naczyń mierzy ok 41X26mm. poniżej przy łuku aorty ok. 44x18mm. Węzły w oknie a-p 20x11mm, przytchawicze dolne prawe 12x10 pod rozwidleniem ok32x18 mm. Cechy przebudowy sklerotycznej znacznej części trzonu Th2 i Th12 - meta? wskazane porównanie ze scyntygrafią w celu aktywności procesu. Mam prośbę by ktoś napisał mi czy te ostatnie zdanie oznacza przerzuty do kości? Strasznie się boję i martwię o mojego tatę. Chciałabym tylko dodać jeszcze, że od końca grudnia tak pewnie już przed świętami mojemu tacie znów nasilił się kaszel który bardzo mu dokucza. Ponadto od ostatnich dni ma znów stany podgorączkowe tak 37.0 bądź 37,3 bardzo się martwię był u lekarza rodzinnego ale ten powiedział, że infekcji żadnej nie ma ma niby tata trochę zaczerwienione gardło ale martwimy się że to nie infekcja tylko że to znów ten cholerny rak się odzywa.
Będę wdzięczna za odpowiedź. Z góry bardzo serdecznie dziękuję.
Rak częściowo pozytywnie zareagował na chemioterapię, bo guz w prawym płucu się zmniejszył, jak również zniknął płyn z lewej jamy opłucnej i worka osierdziowego. To dobre wieści. Jednak złe są takie, że węzły chłonne mają ponad 10 mm, co sugeruje, że może się w nich toczyć proces nowotworowy. Ostatnie zdanie nie stwierdza przerzutów do kości, ale je sugeruje - dlatego należy wykonać scyntygrafię kości, aby rozwiać wszelkie wątpliwości co do tego.
PS
Warto, żebyś wkleiła też ten wcześniejszy wynik zwany w wypisie "badaniem poprzednim".
Cechy przebudowy sklerotycznej znacznej części trzonu Th2 i Th12 - meta? wskazane porównanie ze scyntygrafią w celu aktywności procesu.
Jest podejrzenie przerzutów do kręgosłupa, także sugestia dalszej diagnostyki tych zmian w scyntygrafii.
Kiedy było wykonywane to TK?
Na pewno dobrze, że jest częściowa regresja w płucach. Brak jest poprzedniego opisu TK więc nie wiadomo, czy i o ile zmniejszyły się węzły, jednak ich obecne wymiary są spore.
Kiedy była ostatnia chemioterapia?
Być może stan podgorączkowy to efekt obniżonej odporności po chemii i jakiejś niewielkiej infekcji (piszesz, że gardło jest jednak zaczerwienione). Temperatura nie jest raczej wynikiem choroby nowotworowej. Kaszel - owszem, może być. Lekarz nie przepisał leków p/kaszlowych?
Lekarz nie przepisał niestety leków przeciwkaszlowych bo wcześniej kaszel był jednak mniej dokuczliwy. Niestety nie jestem w posiadaniu poprzedniego wypisu ale myślę, że będę go miała po kolejnym weekendzie. Wtedy na pewno go zamieszczę. Tata miał przed chemią mediastinoskopię i miał wycinane węzły chłonne. Były one dużo powiększone i było to widoczne kiedy patrzyło się na tatę. Te ostatnie badanie które zostało powyżej opisane robione było pod sam koniec listopada.
Mam prośbę o odpowiedź od ostatniego czasu kiedy pisałam ostatnie posty tacie niestety bardzo się pogorszyło. Pod koniec sierpnia zauważyliśmy niepokojące nas bardzo sygnały tacie zaczął opadać lewy kącik ust miał niedowład lewej ręki był otępiały jakby czasem nieobecny. Zrobiona została TK głowy i wyszły przeżuty do mózgu 3 guzy jeden bardzo duży. We wrześniu lekarze podjęli się operacji i wycieli największy guz i jak ręką odjął tata odzyskał sprawność w pełni my byliśmy uradowani a po 4 tygodniach od operacji a dokładnie dzień przed naświetleniami na które tata był umówiony do Centrum znów zaczął się nagły niedowład lewej strony z tym że teraz to jest ten opadnięty kącik ust lewa ręka która dodatkowo spuchła w czasie naświetlań i lewa noga. Tata otrzymał 5 naświetleń nie wiem w jakiej dawce czuje się źle mało bardzo mało chodzi dużo leży trochę siedzi i utyka na tą lewą nogę. Lekarze dali nam wypis i powiedzieli że można próbować za ok. miesiąc żeby tacie podali chemię. O tym czy po naświetleniach jest możliwość że ten niedowład cholerny ustąpi nic nie powiedzieli o tym od czego spuchnięta ręka też nie. Jest to dla mnie chore bo w obecnej sytuacji tata jest bez opieki lekarza. Dlatego mam pytanie czy jest w ogóle możliwość że lekarze zdecydują się na podanie chemii? Czy w ogóle jest choć cień nadzieje że te cholerne naświetlenia pomogą choć trochę? Czy ten okropny niedowład może ustąpić jeszcze? Bardzo proszę o odpowiedź zdaję sobie sprawę z tego że nie napisałam żadnych konkretów bo nie mieszkam z rodzicami i nie mam wypisów. Ale proszę bardzo by ktoś kto jest w tej materii dużo mądrzejszy ode mnie bądź posiada doświadczenie odpisał na moje pytania jakie są szanse. Zdaję sobie sprawę z tego że jest bardzo źle ale mam nadzieję i chcę bardzo w to wierzyć że da się jeszcze pomóc mojemu ukochanem tacie.
Niestety ja też nie wiem w jakiej dawce były te naświetlania. Ale naświetlana była głowa stąd moje pytanie czy po tych naświetlaniach można liczyć na jakąś poprawę? czy jest szansa że niedowład jeszcze ustąpi? i od czego ta spuchnięta ręka. Wiem niestety że bez wyników ciężko cokolwiek powiedzieć
Dawka to pewnie 20 Gy, typowa dla naświetlań paliatywnych.
Oczywiście możliwe jest, że po naświetlaniach będzie czasowa poprawa, niedowład zmniejszy się czy nawet ustąpi, jednak nie będzie to raczej trwała poprawa. Takie naświetlania nie spowodują, że przerzuty w mózgu znikną na stałe.
Co do ręki - nie wiem, może jakiś zakrzep? Jaki jest poziom płytek? Tata zawsze jest pod opieką lekarza POZ, do którego może się zgłosić (choć najlepszy byłby onkolog prowadzący czy radioterapeuta).
O hospicjum na razie nie myśleliśmy. Obecnie tatą zajmuje się mama. Nie zostawiamy go samego zawsze ktoś przy nim zostaje. Kiedy mama musi wyjść ja bądź siostra. Widzimy że tata boi się zostać sam a my też boimy się zostawić go samego. Lekarze nie odpowiedzieli nam na pytanie od czego znów nastąpił ten niedowład czy pozostałe guzy się powiększyły czy nastąpił obrzęk mózgu? Mam pytanie w jakim czasie od tych naświetleń można się spodziewać tej ewentualnej poprawy? I czy gdyby taka ewentualnie nastąpiła ( na co mam przeogromną nadzieję) lekarze zdecydowaliby się podać chemię. Pani Doktor od radioterapii powiedziała że chemia lepiej dotrze do tych guzów w mózgu po naświetleniach. Z tym że tata przeszedł już dwa cykle chemioterapii. W ogóle to denerwujące jest to że lekarze najchętniej nie odpowiadaliby na żadne pytania i nic nie mówili ani choremu ani jego bliskim przede wszystkim.
Mam pytanie w jakim czasie od tych naświetleń można się spodziewać tej ewentualnej poprawy?
Wszystko zależy od tego jak duże były przerzuty, w jakich miejscach. Należy też pamiętać o przeprowadzonym zabiegu usunięcia jednego z przerzutów - to również ma wpływ na stan pacjenta.
sysia1322 napisał/a:
I czy gdyby taka ewentualnie nastąpiła ( na co mam przeogromną nadzieję) lekarze zdecydowaliby się podać chemię.
Nie wiem jak wygląda obecny stan zaawansowania choroby, co się działo przez te 10 miesięcy od ostatniego Twojego wpisu. Jednak na pewno chemioterapia nie spowoduje znaczącej poprawy przy mnogich przerzutach do mózgu.
Tata przez cały czas od zdiagnozowania mu nowotworu w sierpniu 2010 do listopada 2011 przeszedł tylko dwa cykle chemioterapii i 5 dni naświetlań głowy (plus zabieg usunięcia przerzutu)?
sysia1322,
wyobrażam sobie jak bardzo nieprzyjazne wydaje się być słowo hospicjum. Nie jestem lekarzem, nie jestem skarbnicą wiedzy, ale wiem jedno, z całą pewnością w hospicjum znalazłabyś właśnie takich ludzi. Z sercem i podejściem do chorych, z wiedzą i chęcią pomocy.
Napisałaś "na razie nie myślimy"...
"Za chwilę" może być to bardzo pomocne.
Nasze życie to chwila, nie odczytuj tego, że już zaczyna się dziać źle. Bo tego to ja akurat nie wiem.
Pozdrawiam.
_________________ „Żółw musi być aż tak twardy, bo jest aż tak miękki”. St.J.Lec
Lider czerwonej kreski./Kuba Wojewódzki (tego forum).
Tak tata przeszedł pierwszą chemię od razu po zdiagnozowaniu czyli zaczęła się pod końca sierpnia 2010 a drugą rozpoczęta pod koniec marca 2011 później był na badaniach kontrolnych i w płucach nie było postępu choroby. Dlatego lekarze nie podawali kolejnych chemii, kazali jeśliby coś się działo zgłosić się. I tak ten stan trwał do sierpnia kiedy dały już o sobie znać przeżuty.
Ja ciągle staram się mieć nadzieję że jeszcze tacie się choć odrobinę na trochę poprawi. Ale chwilami jak analizuję to wszystko to widzę że marne są szanse. Ale wiem że trzeba wierzyć i mieć nadzieję na lepsze. Z tym że dziś mija 4 dzień od zakończonych naświetleń i na razie nic niestety się nie zmienia.
[ Dodano: 2011-11-01, 20:02 ]
A wracając jeszcze do opuchniętej ręki to tata przez parę dni miał też ją spuchniętą po operacji usunięcia tego jednego guza ale jak pisałam trwało to parę dni i przeszło samo. Nie sądzę wiec żeby był to zakrzep nie jest ona ciepła ani zaczerwieniona co jest charakterystyczne właśnie dla zakrzepu porostu jest spuchnięta tata mówi też że go nie boli. Zaskakujące jest też dla mnie to jako dla osoby niestety o małej wiedzy w tej materii że po operacji nastąpiła ogromna poprawa dosłownie jak ręką odjął (wiadomo że tata był osłabiony) ale wszystkie objawy ustąpiły po czym w tak krótkim czasie znów wróciły i to właściwie z dnia na dzień. Przeraża mnie to czy nastąpił w tak krótkim czasie tak ogromny postęp choroby to znaczy że te guzy aż tak się powiększyły czy w miejscu wycięcia znów się coś pojawiło? czy to może ten obrzęk mózgu? Bo lekarka powiedziała że być może mogło tak się stać bo tata przyjmował małe jak stwierdziła dawki sterydów i zwiększyła ich dawkowanie.
Hospicjum to poczucie bezpieczeństwa i pomoc w sytuacjach, w których - zapewniam Cię - każdy z nas może poczuć się całkowicie bezradny. To opieka pielęgniarska i lekarska, to odpowiednie leki i zabiegi, jakie personel może wykonać.
Nikt nie mówi o konieczności hospicjum stacjonarnego, jeśli takiego nie chcecie. Ale są też hospicja domowe.
Rozważcie to, proszę.
No właśnie nic powiedział tylko że to może być obrzęk mózgu, jak pisałam spowodowany za małymi dawkami sterydów i powiedział że to powinno pomóc. Poza tym to nie jest w sumie prowadzący lekarz taty tylko ten od radioterapii. A jak pisałam tata jest tak ciężko i poważnie chory a nie ma generalnie prowadzącego lekarza. Leczony do tej pory był w Otwocku tam podawaną miał chemię i jak pisałam miał robione następnie badania kontrolne płuc i lekarze gdyby coś się działo kazali się kontaktować następnie po tym jak wykryto przeżuty do mózgu to był w szpitalu u nas w mojej niewielkiej miejscowości operacja była w Białymstoku a naświetlenia w warszawie. Dzwoniliśmy oczywiście do otwocka w sierpniu ale tam usłyszeliśmy że oni zajmują się tylko płucami. I dlatego mam też żal do lekarzy że w sumie to jest to głupie bo jedni zajmują się tylko płucami drudzy tylko głową a przecież nie trzeba mieć niewiadomo jakiej wiedzy żeby wiedzieć że ten rak ma tendencję do przerzutów głównie do mózgu. Stąd mój ogólny żal do służby zdrowia.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum