DRP nieoperacyjny guz płuca lewego z przerzutami...
Komentarze nie związane bezpośrednio z historią choroby znajdują się w => tym wątku <=
Witam.
Wklejam wynik TK mamy:
Po konsultacji torakochirurga mamy info:
"Nieoperacyjny guz płuca lewego z naciekiem okolicy nadobojczykowej lewej. Proponuję pobranie wycinka z tego nacieku i skierowanie na onkologię"
Wycięto jej tej węzeł chłonny, wyniki mają być od tego czwartku licząc za 14 dni.
Bez wyniku biopsji nie chcą nas zapisać do Gliwic do Centrum Onkologii.
Mama waży 34 kg.
Jest objęta tzw. hospicjum domowym, dostaje morfinę. Nic innego nie pomagało na ból.
tak, jak powiedziano - trzeba zaczekać na wyniki badania. Bardzo dobrą formą opieki jest hospicjum domowe. To ważne, że taką opiekę zapewniliście.. Ustawią leczenie p/bólowe i inne... Jak wiesz choroba nowotworowa jest bardzo zaawansowana. Mama wazy zaledwie 34 kg, świadczy to o znacznym wyniszczeniu i wyczerpaniu organizmu....
Wynik TK mamy z 28 stycznia. Diagnoza 30 stycznia. Materiał pobrany na biopsję 31 stycznia...
Dawka morfiny zwiększona to 1,5 tabletki, mama uważa, że jak boli, ale da się znieść ból, to wystarczy, a mimo to po takiej dawce boli nadal.
Dziś był mąż u niej w odwiedzinach z psem, mama bardzo się ucieszyła, ale nie miała siły się bawić... I mama smutna, bo pies po 2 miesiącach pobytu u nas uznał nas za dom i cieszył się, że do domu wraca...
Lekarz torakochirurg dał mamie na tyle mało czasu, że nawet tej biopsji wyników mogłaby nie zdążyć zobaczyć. Że on nie wie ile, ale bardzo krótko...
Tkwimy w zawieszeniu, nic nie wiemy, nic się nie dzieje póki wyniku nie ma.
Weszłam na forum, bo mi je polecono i... i dało mi nadzieję, bo tutaj piszecie o kilku miesiącach, roku od diagnozy...
Mama nigdy nie chciała się leczyć, uciekała ze szpitali, mam wyrzuty, że za późno ją się udało zmusić. Ona odkąd wie, to zaczęła jeść, nie przyznaje się jak bardzo boli, wygląda lepiej, bo się uśmiecha, jak morfina działa.
I cały czas mam nadzieję, że to jest zły sen... że się okaże, że diagnoza jest błędna. Że zacznie dać o siebie i będzie coraz lepiej...
Otoczenie, nastawienie do tej choroby... ludzie nie chcą słuchać, unikają, wręcz brzydzą się. I uważają, że zasłużyła, bo paliła tyle i cała reszta.
Chcę kilku miesięcy, ale żeby ją nie bolało...
I dzięki temu forum jak poczytałam co zapowiada śmierć, to uświadomiłam sobie, że ja to przeżyję, że świat się nie skończy. Ale też przed tym nie ucieknę.
A ona umrze.
Czy mogę mieć tutaj takie miejsce, gdzie mogę pisać o ew. terapii, postępach mamy, lub choroby?
Chciałabym zapytać ile czasu i otrzymać 100% odpowiedź. Nikt jej nie zna, a mimo tego, że chcę zapytać, to nie chcę wiedzieć.
Ja wiedziałam od zawsze, że ona pewnego dnia się wykończy, ale nie tak...
I ona tak się zmieniła, przyjmuje pomoc, prosi o nią... I wie, że to rak, a się nie poddała.
Czy mogę mieć tutaj takie miejsce, gdzie mogę pisać o ew. terapii, postępach mamy, lub choroby?
Jak najbardziej. To jest właśnie Twoje miejsce dotyczące tematów/pytań merytorycznych, czyli wszystkiego co dotyczy postępowania z chorobą Twojej Mamy ( leczenie, i badania).
bladze napisał/a:
I ona tak się zmieniła, przyjmuje pomoc, prosi o nią... I wie, że to rak, a się nie poddała.
I o to chodzi aby pomóc Mamie we wszystkim na miarę możliwości. Podtrzymuj wolę walki z chorobą.
bladze napisał/a:
Żeby ją zakwalifikowali do chemioterapii musi mieć dobre wyniki, na które parametry należy zwrócić uwagę?
Dobre wyniki badań są jakby bramą do chemioterapii. Leczenie chemią jest w pewnym sensie wyzwaniem dla organizmu. Tak ?
Organizm w ogólnie dobrym stanie poradzi sobie z jej ubocznymi skutkami.
Przed pierwszym cyklem chemioterapii wykonuje się:
pełną morfologię, poziom glukozy, kreatyniny i mocznika, jonogram i próby wątrobowe, czasami danie ogólne moczu i inne dodatkowe..
A przed kolejną zawsze morfologię, a pozostałe wg potrzeb.
bladze, niestety ale dosyć często występuje brak weryfikacji typu nowotworu na podstawie badania histopatologicznego wycinka/materiały pobranego od pacjenta. Czasami badania powtarza się kilkukrotnie.
Oczywiście zawsze istnieje szansa, że to nie nowotwór, jednak w sytuacji twojej mamy jest bardzo prawdopodobne że to rak, tym bardziej iż wygląda to na nowotwór który już rozpoczął ekspansje do innych narządów. Przykro mi
Teraz jestem jakby odcięta od mamy, bo dziecko mam chore, a jakby się zaraziła..
Wczoraj mąż u niej był, ogłosiła rodzinie, że w badaniu nic nie wyszło, czyli, że nic jej nie jest. Ale pójdzie do lekarza w środę, jak zaleciła przez telefon jej lekarka.
Czy bronchoskopię się robi "na żywca"? Bo tak robią na oddziale u nas, no i ona się tego boi.
Boję się, że jej się coś odwidzi i przestanie się leczyć, lekarka pocieszała, że wtedy by odcięli dostęp do leków p. bólowych i w tę strunę trzeba będzie uderzyć.
Mój Tato mówił,że w gabinecie przez ok. 20 minut wdychał 'parę'(tak to określił) a potem było badanie.Mówił,że za bardzo nic nie czuł i można wytrzymać.
Wczoraj mama się zdenerwowała, że zgubiła się nam płyta z TK i w nocy nie mogła spać. Zadzwoniła rano po 6, że płyta już jest, że się znalazła... Tak cicho mówiła, myślałam, że babcia śpi, a mama miała duszność. Nikomu nic nie powiedziała, nie zadzwoniła do hospicjum, bo stwierdziła, że poczeka do wizyty lekarza.
Przyjechał, zbadał, 3 godziny po wizycie przywieźliśmy mamie koncentrator tlenu ma ustawione 2l. Dostała też plastry Transtec 35 i jej nakleiłam na łopatkę. I ją ścieło, miała problem z połykaniem śliny, jakby odlot. Leki dostała na bezpłatną receptę, zdziwiłam się w aptece a farmaceutka mówi, że "widocznie już pora na to i lekarz może". Zmartwiliśmy się.
W ogóle ten koncentrator nas zmartwił.
[ Dodano: 2013-02-12, 21:01 ]
Dziś mama zadzwoniła spanikowana do męża, że nie pamięta czy on był, czy była pielęgniarka i kiedy była. Taka dezorientacja w czasie. Zadzwoniłam do pielęgniarki z hospicjum, dostałam opr że nie dzwoniłam wczoraj jak ją ścięło. Mama dziś nie pamiętała czy brała Sevredol o 15 czy nie. Zostałam godzinę odkąd połknęła o 19 1,5 Sevredolu, było wszystko okej. Mama się dusi jak pójdzie do WC, mówiłam, że ten koncentrator może działać 24h więc niech z tym śpi jak w nocy ją dusi.
Jutro do lekarza, będziemy prosić o tlen jak mama ma siedzieć te 3-5 godzin w poczekalni...
Kupiłam mamie Nutridrinki, ale ona ich nie chce, bo nie ma na to pieniędzy. Pieniędzy nie ma nikt i jakoś sobie ludzie radzą, a nie pieniądze są teraz ważne. Koleżanka kupi, wyśle i mam zapłacić jak już mama odbierze przesyłkę. Obcy ludzie pomagają bardziej, niż rodzina... A jak już będzie je miała, to będziemy pilnować, żeby je piła.
Rozglądam się za materacem p. odleżynowym, nie wiem czy to nie za wcześnie, póki co mama wstaje jeszcze zapalić, zjeść. Ale bardzo się męczy.
I głupio zrobiłam wchodząc na wątek o krwotoku, u mamy naciek zwęża tętnicę płucną. Ale nie będę teraz o tym myślała, wystarczy!
Wiecie co? Byłam u niej z jej ukochanym najmłodszym wnukiem, ucieszyła się. I ja też jak widziałam jak sobie razem leżą i opowiadają bajki...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum