U nas też jest nie kaszel tylko pokasływanie - słychać wydzielinę... najwięcej rano... no ale radiolog i onkolog mówią, że Tata ma w miejscu naświetlania takie małe zmiany popromienne i to stąd może być to pokasływanie... sama juz nie wiem:(
Dobrze, że u Was jest ok po lampach - ale trzymaj rekę na pulsie. U nas przez miesiąc po lampach było ok, potem pokasływanie sie zwiększyło...
Witam ! Dziś tata pojechała z mamą w celu wykonania kontrolnej bronchoskopii po naświetlaniach i stwierdzeniu co stało się z tą fałdką błony śluzowej, która w styczniu okazała się wznową.
Pulmunolog na oddziale klatki piersiowej( ta sama co w styczniu robiła bronchoskopię i natychmiast załatwiła wynik histopatologiczny) bardzo dokładnie przebadała tatę i stwierdziła,ze nie widzi żadnych przeciwskazań do wykonania tego badania.Tata jednak uparł się,że ciągle jest jeszcze osłabiony,źle się czuje i nie wytrzyma tego badania. Na nic zdały się prośby mamy i lekarki i bronchoskopia została przełożona na 8 czerwca, czyli za trzy tygodnie.Tata owszem jest trochę osłabiony po naświetlaniach,ale generalnie dobrze funkcjonuje.Naszym zdaniem po prostu bał się wyniku.Od stwierdzenia wznowy zrobił się bardzo nerwowy i wszystko go denerwuje.Nie można nic dosłownie powiedzieć, bo wszystko jest nie po jego myśli.23 maja ma badanie usg brzucha.
Z wynikiem bronchoskopii wstępnie umówiłam się na konsultację z ordynatorem chemioterapii raka płuc, onkologiem tylko tym rakiem się zajmującym.Zgodził się przyjąć mnie na oddziale, bo nie przyjmuje w żadnej przychodni. Tata jest jak dotychczas pod kontrolą onkologa ale w CO,a tam onkolodzy nie specjalizują siew raku płuc. W szpitalu chorób płuc są tylko onkolodzy na oddziale chemioterapii raka płuc i ambulatoryjnie opieką objęci są tylko pacjenci przyjmujący u nich chemię.Na oddziale chirurgii klatki piersiowej uważa się,ze jak ktoś nie miał chemii to raka leczy pulmunolog.Straszna jest ta walka o dostanie się do specjalistów.
Dziś tata miał usg jamy brzusznej i na szczęście jest okey. 21 czerwca z wynikiem bronchoskopii czeka nas wizyta u onkologa prowadzącego.Generalnie tata jest osłabiony po tej radioterapii( mówi,że czuje się prawie tak jak po operacji),ale jak na jedno płuco funkcjonuje dobrze. Gorzej z psychiką, tata dużo czasu spędza na rozmyślaniu. Myślałam nawet, by umówić go do psychiatry, by brał jakieś leki na podniesienie nastroju ale nie chce o tym słyszeć.
Nie wiem jak w innych miastach , ale u nas są takie terminy do specjalistów, że włosy dęba stają.A najgorsze,że ludzie nie odwołują często zaplanowanych wizyt i miejsca przepadają.Ja do onkologa i pulmunologa poumawiałam już kilka wizyt do końca roku i później planuję najwyżej odwołać jak jakaś nie będzie potrzebna.
Moja mama trafiła do super lekarki - specjalistki od radiologii dr K. też na Strzałowskiej.
U nas we wrześniu kazali już dać sobie spokój, a tam postawili ją na nogi i mamy 8 miesięcy.
Tam są dobrzy specjaliści, jak się da coś zrobić - to po prostu zrobią i tyle.
Te naświetlania bardzo osłabiają i to nawet nie od razu tylko po jakimś czasie - tk mi się wydaje. U nas było tak, że te 6 tygodni tata przetrzymał i cały czas mówił jak Go pani dr pytała - że jest ok i nie jest osłabiony, a jak skończył lampy to potem dopiero to osłabienie jakoś się uaktywniło i generalnie był senny, zmęczony i osowiały (no i smętny) przez kolejne 3 miesiące. I było tak jak zapowiedziała pani dr - na czas lamp organizm się mobilizuje a skutki uboczne wychodzą dopiero jak się zakończy terapię...
Życzę Wam ogromu zdrówka. Mój tata też był bardzo rozdrażniony i wystraszony....
Witam!
Dziś byłam z tatą na kontrolnej wizycie po radioterapii u onkologa radioterapeuty.Lekarka powiedziała,że w taty przypadku to nie jest absolutnie żadna wznowa tylko drugi niezależny rak, mimo,że ta sama histopatologia.Powiedziała do mnie ,że to druga choroba, tak jak jest osobno choroba prawej i lewej nogi.Nie dyskutowałam z onkologiem, dr nauk medycznych.Nie wiem, czy to co zmienia?????
8 czerwca bronchoskopia, 13 czerwca TK.
w taty przypadku to nie jest absolutnie żadna wznowa tylko drugi niezależny rak
I to jest sensowne wytłumaczenie dla zastosowania dawki radykalnej -
- no, dla jej rozważenia - bo możliwość zastosowania radykalnego napromieniania w płucu lewym (i to zmiany zlokalizowanej przywnękowo a nie obwodowo), w sytuacji gdy jest to jedyne płuco, to.. wyjątkowa i rzadko spotykana sytuacja. Jednak to również rzadko spotykana szansa.
Musiały się na nią złożyć 2 czynniki:
1. wyjątkowo dobra forma i wydolność oddechowa, pomimo wykonanej 2 lata wcześniej prawostronnej pulmonektomii;
2. wyjątkowo mała zmiana.
Zasady są takie: gdyby były to zmiany wtórne (tj. rozsiew uprzednio już leczonego radykalnie nowotworu) - standardem byłoby leczenie paliatywne.
Dla drugiego, niezależnego, pierwotnego raka płuca - obowiązuje standard leczenia jak dla każdego guza pierwotnego; najpierw zatem rozważa się czy jest możliwe leczenie radykalne.
Widzę, że wcześniej pisałam o leczeniu paliatywnym - pewnie w odzewie na wynik histopatologiczny, który sugerował raczej zmiany wtórne.
Klinicznie natomiast wyglądało to od początku jak drugie ognisko pierwotne - drobna uwaga na ten temat znalazła się w moim pierwszym poście.
agni5 napisał/a:
Dziś byłam z tatą na kontrolnej wizycie po radioterapii u onkologa radioterapeuty.Lekarka powiedziała,że w taty przypadku to nie jest absolutnie żadna wznowa tylko drugi niezależny rak, mimo,że ta sama histopatologia.Powiedziała do mnie ,że to druga choroba, tak jak jest osobno choroba prawej i lewej nogi.Nie dyskutowałam z onkologiem, dr nauk medycznych.
I proponuję tak to zostawić i zaufać tej opinii (mnie bynajmniej ona przekonuje ).
w taty przypadku to nie jest absolutnie żadna wznowa tylko drugi niezależny rak
u mojej mamy jest podobnie:
VII 2005 diagnoza na płaskonabłonkowy rak macicy (po histerektomi i radio i chemioterapii - przyjęto wyleczenie),
IX 2010 nowy nowotwór - płaskonabłonkowy rak płuca prawego
DDS bardzo serdecznie dziękuję Ci za odpowiedź.Czekałam na nią Ufam tej lekarce onkolog- radioterapii , bo sprawdziłam i jest w zarządzie PUO i współpracuje z prof. Jasemmem.Zresztą muszę przyznać,że mamy szczęście, bo tata jest pod opieką najlepszych specjalistów u nas w mieście. Operował go ordynator i konsultant wojewódzki torakochirurgii, onkologiem prowadzącym również jest konsultant wojewódzki i ordynator w CO, pulmunologiem również świetny specjalista i ordynator.I to wszystko beż żadnych znajomości i w ramach NFZ.Jeszcze żadnych badań prywatnie nie robiliśmy. Trochę przypadkowo nam się to udało,a trochę dzięki mojej sile przekonywania pań w rejestracji.
Jak tata przed naświetlaniami był u pulmunologa to on też powiedział tacie,że będzie 10 naświetlań paliatywnych więc tez chyba myślał,że to rozsiew choroby.
Rzeczywiście tata mimo,że ma obecnie 72 lata po operacji szybko doszedł do siebie i nawet pracował na działce z jednym płucem.Jego sprawność naprawdę byłą okey, więc chyba dlatego lekarka zdecydowała się na radykalną radioterapię.Teraz po naświetlaniach jest jeszcze osłabiony i mówi,że czuje się jak po operacji.Sporo czasu w ciągu dnia leży.Najgorzej wchodzi mu się po schodach,ale ostatnio wszedł do mojego mieszkania na IV piętro.Lekarka mówiła,że mogły wystąpić jakieś zwłóknienia od radioterapii i stąd jeszcze mniejsza wydolność płuca.To bardzo niemęskie,ale mój tata jest uzależniony od zakupów spożywczych w hipermarketach, uwielbia to i teraz mimo,że ma jedno płuco i jest po radioterapii nie potrafi sobie od czasu do czasu takich wyjść odmówić.Wraca bardzo zmęczony,ale sprawia mu to przyjemność.
Teraz z lękiem czekam na środową bronchoskopię.
Oj, ten Twój tatulek to ma rzeczywiście niezłą kondycję tylko pozazdrościć:)
Bardzo sie cieszę, że wraca do formy, chociaż radykalna radioterapia jest rzeczywiście obciążająca. Mój Tata w sumie najbardziej był oslabiony nie w czasie trwania lamp i zaraz po ich zakończeniu, tylko tak ok. miesiąc po oslabienie dało się we znaki: senność, zmeczenie, brak apetutu...
W sumie z dwojga złego - jesli to tak można ująć - to chyba w tej sytuacji lepszy nowy niezalezny nowotwór, niz wznowa starego, bo na wznowę starego to tylko by pozostały naświetlania paliatywne - kilka sztuk, a tak ten nowy został "dopieczony" radykalna dawką...
Oczywiście najlepiej jakby Go nie było, ale wiemy jak to w tej chorobie jest...
W sumie rzecz chyba rzadko spotykana niespotykana - dwa niezależne nowotwory, ta sama histopatologia, ten sam rodzaj "złosliwości" to samo miejsce lokalizacji (płuco).
Z drugiej strony wynika, że Twój tato w jakiś sposób ma "predyspozycje" do guza płuca...
Czy dużo palił??? Czy jakieś szkodliwe warunki?
pozdrawiam cieplutko Agnieszko i trzymam kciuki za tatusia... i Ciebie:)
Tak Katarzynko, tata palił 50 lat bardzo dużo, rzucił dwa lata przed chorobą.I w jednym i drugim płucu rak płaskonabłonkowy, w dużym oskrzelu, więc typowy dla długoletnich palaczy.Taty brat zmarł też na raka płuc, wiele lat temu, pół roku po diagnozie.Moja mama wróg papierosów zawsze tacie powtarzała,że dostanie raka płuc i przepowiednia niestety się spełniła.
[ Dodano: 2011-06-04, 13:29 ]
Tata pracował w stoczni też w szkodliwych warunkach,ale myślę,że papierosy tu grają pierwsze skrzypce...
W sumie rzecz chyba rzadko spotykana niespotykana - dwa niezależne nowotwory, ta sama histopatologia, ten sam rodzaj "złosliwości" to samo miejsce lokalizacji (płuco).
Witam!
Dziś tata miał bronchoskopię po tej radykalnej radioterapii lewego ( jedynego) płuca.Oto opis , który przesłał mi internetowo brat,a który w pewnym momencie wydaje mi się nielogiczny:
Struny głosowe prawidłowe.
Kikut oskrzela głównego prawego plastyczny, szczelny. Błona śluzowa
oskrzeli nieco pogrubiała., pozostałe ujścia oskrzeli drożne. W
oskrzelu wspólnym do podstawnych, na godz. 5 polip błony śluzowej 2x3
mm- pobrano skrawek, wyszczoteczkowano.
W oskrzelach śluzowa wydzielina, którą przekazano do badań
bakteriologicznych, AFB i cytologicznych.
Bronchoskopię robiła ta sama lekarka, która w styczniu znalazła tą mała zmianę i na drugi dzień załatwiła wynik histopatologiczny.Ta zmiana po radioterapii zniknęła.Powiedziała,że gołym okiem wygląda,że wszystko jest okey,ale trzeba poczekać na wynik.Denerwuję się tym polipem, bo wcześniej go nie było.Przed bronchoskopią zrobiono też rtg i było prawidłowe.W poniedziałek tata ma tomograf w CO.
Lekarka chwaliła tatę za kondycję, powiedziała,ze z dwoma płucami nie wytrzymują ludzie tak bronchoskopii jak tata z jednym i jeszcze po radioterapii.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum