Mamy skierowanie na PET...i wcale nie od onkologa....Otóż wczoraj tata pojechała z mamą na kontrolną wizytę na torakochirurgię i tam lekarz jak zobaczył płytkę z tomografu dał sam z własnej woli skierowanie na PET i kazał wybrać, czy chcemy Poznań, czy Bydgoszcz.....(mamie po cichu by tata nie słyszał powiedział,ze jedna zmiana mu się nie podoba),ale tylko PET może stwierdzić czy to zmiany popromienne czy rozsiew nowotworu..Jestem teraz jeszcze w gorszych nerwach......Pominę fakt,że rodzice przeżyli horror, gdy jedna z pacjentek z sekretariatu torakochirurgii zabrała taty całą dokumentację choroby włącznie z płytkami tomografów przez pomyłkę,a nikt nie miał do niej telefonu i sekretarka w ostatniej chwili znalazła ją na przystanku autobusowym i rodzice odzyskali dokumenty......W tym czasie torakochirurg poszedł na operację i rodzice w sumie czekali kilka godzin, tyle,ze skierowanie załatwili.
A ja gdy rodzice byli u torakochirurga dodzwoniłam się do naszej onkolog prowadzącej, która powiedziała,że przejrzy dokumentację i dziś mam do niej zadzwonić i da nam skierowanie...Niestety nie udało mi się dziś połączyć.Powiedziała mi wczoraj tylko,że przy PET w raku płuc NFZ robi schody. Jutro będę do nie dzwonić , by powiedzieć,że już mamy skierowanie, i zapytam się czy mamy trochę odczekać, czy już się zapisywać, by znów nie było niejasnego badania....Nerwy mi siadają z tego stresu.Dopóki tata nie zachorował nie wiedziałam,ze choroba nowotworowa jest czymś aż tak strasznym.
ech, mam nadzieję, że jednak Tata ma tylko zmiany popromienne!
Życzę Ci tego z całego serca, bo mogę sie domyślać, jak to wszystko przeżywasz:(
Życie jak na bombie:( cały czas...potworna ta choroba:( nie daje chwili wytchnienia - stres za stresem...
Kasiu masz rację to życie na bombie z wielkim zapłonem. Przed każdą wizytą u lekarza z tatą łykam tabletkę na uspokojenie, bo nie daję rady.
Dziś dzwoniłam do naszej onkolog prowadzącej,że już mamy skierowanie na PET i nie będziemy do niej jechać. Po zapoznaniu się z całą dokumentacją też powiedziała mi,że może to być progresja,ale nie musi. Przypomniała mi też,że w raku płuc cuda się nie zdarzają i że jest to nowotwór źle rokujący( a nasza onkolog w ubiegłym roku miała raka piersi więc wie teraz z autopsji jak pacjenci onkologiczni stres przeżywają) Ze sterydami kazała się wstrzymać do wyniku badania i powiedział,że może je zapisać onkolog lub pulmonolog.
Powiedziała byśmy wysłali skierowanie na PET, bo tam lekarz zadecyduje o terminie. Skierowanie wysłaliśmy faxem do Poznania i po 8 lipca, gdy minie 3 miesiące od radioterapii będą dzwonić i podadzą termin badania. Mam nadzieję,że tata zostanie zakwalifikowany przez NFZ.
Straszne jest to wszystko, człowiek stara się nie myśleć wciąż, ale to i tak wraca... ta ciągła niepewność, obawa, stres niemal 24 - godzinny... wydawaje się, że choroba jest w miarę ujarzmiona, bo operacja była, a u Was przecież niska złośliwość (to G1), więc teoretycznie można by na chwilkę odetchnąć... Ale to raczysko przysłania cały świat... nie daje o sobie zapomnieć:(
Boje się okrutnie jak czytam Twoje posty, bo zawsze mi się wydawało, że z tą małą złośliwością macie szansę na wyleczenie.... mój tata ma G3 no i operacja nie była radykalna, więc ciagle się boje i boje i boję.... ciężko się od tego uwolnić i zaznać troszke beztroski...
a przecież - jak kiedys rozmawiałysmy - trzeba realizować też swoje życiowe plany... tylko jak z tyloma stresami? tego się nie da oddzielić, a czas niestety płynie:(
Wyobrażam sobie ten stres:(:(:(
Mam cały czas nadzieję, że to zmiany popromienne...
U nas były podobne i jakoś nikt nie miał watpliwości i na PETa nam nie dał skierowania:(
Teraz się zastanawiam czy też nie powinnam o to walczyć...
Ale generalnie dr dał nam też do zrozumiemia, że u Taty już i tak wyczerpano - w razie czego - wszytskie metody leczenia: operacja, chemia i lampy...
Agusiu
U Was jest jeszcze szansa na chemię, ale mam nadzieję, że nie trzeba bedzie Jej ordynować...
A jak się Tato Twój czuje?
jeszcze oslabiony? pokaszluje? Nasz tak:(
ściskam i trzymam kciuki...
PS. A PET gdzie? W WCO na Garbarach?
Czy na Szamarzewskiego?
W Centrum Medycznym HCP przy ul. 28 czerwca;
Trochę tata pokasłuje,wydolność po naświetlaniach spadła,ale codziennie tata wychodzi z domu i jest na tyle sprawny, by do Poznania jechać pociągiem.
Agusiu
Oj, wyobrażam sobie:(
Stres oczekiwania na wynik jest tak dołujący i tak wykańczający, że ciężko to przeżyć:(
A sezon urlopowy to fakt - robi swoje i wszędzie czeka się na wszystko dłużej...
MOdlę się i trzymam kciuki, żeby u Twojego Taty były to zmiany popromienne, a nie nowotworowe... Ktoś przecież musi z tym paskudztwem wygrać a skoro mieliście G1 to liczyłam, że wygracie i pokażecie raczysku gdzie raki zimują...
Są wakacje, wszyscy na luzie, a my ciągle na bombie:( Ja - mimo wszystko - też czuję jakiś niepokój. Bo skoro u Was nawet TK nie pokazało zmian, to co dopiero zwykłe, banalne rtg...
Agni, ściskam Cię mocno...
Tobie i sobie życzę spokojnych wakacji....
Dziękuję Ci za umieszczenie wyniku i usunięciu danych osobowych.
Rozumiem,że w płucu zmiany zapalne,ale jest podejrzenie,że coś się dzieje w jelicie?
Rozumiem,że to może być kolejny rak, bo rak płuc do jelita chyba raczej przerzutów nie daje?
Jutro rodzice jadą do torakochirurga, bo stamtąd skierowanie otrzymali.Będę próbowała umówić się pilnie do naszego onkologa i tata zrobi z krwi marker nowotworowy raka jelita.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum