1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Renata66 - komentarze
Autor Wiadomość
dokryma 



Dołączyła: 20 Mar 2014
Posty: 206
Skąd: Toruń
Pomogła: 82 razy

 #31  Wysłany: 2014-08-13, 08:01  


Renata66 napisał/a:
Nie wiem tylko co robi się w sytuacji, gdy tata byłby za słaby aby zejść ze schodów do taksówki i jeszcze czekać w tym szpitalu? Na kilka dni przed tym terminem zadzwonię do onkologa prowadzącego i zapytam co on na to.


Powiem szczerze że nie mam wiedzy na ten temat.
My ( ostatnim razem, kiedy Mamcia była bardzo słaba, przez "morze płynu w opłucnej ) podjechaliśmy samochodem pod samo wejście ( mamy windę - więc do przejścia było tylko kilka schodków, potem pod same drzwi CO i z przebieralni na oddział już wózkiem :( , ale jakby trzeba było, to sama na plecach bym Mamcię zaniosła.
Nie mniej jednak nie sądzę, żeby ta kwestia była z jakiś sposób rozstrzygnięta przez NFZ?! Istnieją jeszcze - wprawdzie płatne - prywatne transporty medyczne, do wyboru z dodatkowym sanitariuszem, u nas w Toruniu to działa, ale my nigdy nie korzystaliśmy, więc nie znam szczegółów.
Jak się czegoś dowiesz, w tej kwestii daj znać, zapewne będzie to cenna informacja dla innych.

Jeszcze pytanie, macie "onkologa prowadzącego" ? Jednego lekarza, który opiekuje się Tatą? To pięknie, w CO w którego opieką objęta była Mama, jest numer "obozowy" i na kogo wypadnie, na tego bęc, a na oddziale pacjent jest przypisany do sali, a sala do lekarza :shock: w związku z powyższym, nie istnieje pojęcie "lekarz prowadzący" stąd moje zdziwienie.
_________________
Mamcia NDRP V 2013 do V 2014
 
Renata66 


Dołączyła: 07 Mar 2013
Posty: 163
Skąd: Warszawa/Poznań
Pomogła: 40 razy

 #32  Wysłany: 2014-08-13, 09:30  


dokryma, tak mamy lekarza prowadzącego. tata leczy się w Wielkopolskim Centrum Pulmonologii i Torakochirurgii w Poznaniu, na oddziale onkologicznym. Jego lekarz prowadzący był z-ca ordynatora. teraz został ordynatorem. To pasjonat. Nawet jak nie ma dyżurów to jest w szpitalu do 18-19. Jest konkretny, zawsze odpowiada na pytania i nigdy mnie nie zbył, nawet jak późnym popołudniem chciałam zamienić z nim parę słów. Doktor Maciej Bryl, bo tak się nazywa, pamięta nazwiska swoich pacjentów, a nawet kojarzy ich żony. Ja uważam, że dzięki niemu mój tata żyje. Już w chwili diagnozy, 17 miesięcy temu tata miał raka płuc z przerzutem do mózgu i do tego mega niedokrwistość. Ale ten lekarz stawał na głowie, aby tacie podawać chemię i poprawiać wyniki krwi. Niektórym może nie odpowiadać, że sprawia wrażenie chłodnego, ale ja się nie dziwię. Tam przyjeżdża tłum ludzi, a on uwija się jak mrówka, nie ma czasu na zbytnie sentymenty, ma działać, a nie się uśmiechać:). Mój tata go ceni. A co do transportu jak zgłębię temat to się podzielę informacjami. Chcę, aby tacie było wygodnie i jak najlepiej:). Pozdrawiam Cię serdecznie:)
_________________
Tata NDRP - walczył dzielnie od lutego 2013 do 23 września 2014.
 
tęcza 


Dołączyła: 19 Mar 2013
Posty: 754
Pomogła: 169 razy

 #33  Wysłany: 2014-08-13, 12:20  


http://www.nfz-poznan.pl/page.php/1/0/show/10072/

Czytałam wcześniej na forum o transporcie w sytuacji podobnej do Waszej (trochę informacji było w wątku marysia5). Z tego co pamiętam wymagane było skierowanie od lekarza (NFZ).

Dobrze, że macie lekarza prowadzącego. Też słyszałam o nim dobre opinie. Trzymam kciuki za Tatę i życzę dużo siły. Pozdrawiam :)
 
Renata66 


Dołączyła: 07 Mar 2013
Posty: 163
Skąd: Warszawa/Poznań
Pomogła: 40 razy

 #34  Wysłany: 2014-08-13, 12:23  


tęcza, bardzo ci dziękuję zarówno za informacje jak i za dobre słowa. Przydają się bardzo!
_________________
Tata NDRP - walczył dzielnie od lutego 2013 do 23 września 2014.
 
dokryma 



Dołączyła: 20 Mar 2014
Posty: 206
Skąd: Toruń
Pomogła: 82 razy

 #35  Wysłany: 2014-08-18, 09:44  


Renatko co u Was? Jak Tata?
_________________
Mamcia NDRP V 2013 do V 2014
 
tęcza 


Dołączyła: 19 Mar 2013
Posty: 754
Pomogła: 169 razy

 #36  Wysłany: 2014-08-18, 13:29  


Renatko, ja też czekam na wiadomość. Jak się czuje Tata?
 
Renata66 


Dołączyła: 07 Mar 2013
Posty: 163
Skąd: Warszawa/Poznań
Pomogła: 40 razy

 #37  Wysłany: 2014-08-18, 14:57  


tęcza, dokryma, z tatą troszeczkę lepiej. Ale bez szału, że tak powiem. Po odstawieniu tych nieszczęsnych tabletek na sen, już nie śpi 21 godzin na dobę. Ale wciąż jest słaby. Zjada za to wszystko co mu mama przygotuje. A stara się mu dogadzać, więc z pięć niedużych posiłków dziennie wsuwa, licząc owoce czy mus jabłkowy z bitą śmietanką:). W środę wybiera się do szpitala na kontrole, choć przedtem nawet o tym słyszeć nie chciał. Zatrudniłam brata żeby z nimi pojechał i pomógł tatę prowadzić. Krzyk był, że po co kogoś angażować, bo tata już taki jest, że nie lubi sobą absorbować otoczenia. Ale argument, że jeśli brat nie pojedzie, to mama będzie musiała sama sobie poradzić, a też nie ma już dwudziestu lat, jakoś przyjął:). Na spacery jednak tata już nie chodzi, bo nie dałby rady. Po domu tylko "spaceruje", ale mało. Ogląda też TV, w tym swój ulubiony serial. Co na początku, po powrocie ze szpitala w ogóle nie wchodziło w grę. Nie kaszle, nie ma kłopotów z oddychaniem. Reasumując nie jest gorzej. A to chyba w tej sytuacji można uznać za plus. Dziękuję dziewczyny za troskę. To dla mnie ważne, że ktoś się nami interesuje:).
_________________
Tata NDRP - walczył dzielnie od lutego 2013 do 23 września 2014.
 
tęcza 


Dołączyła: 19 Mar 2013
Posty: 754
Pomogła: 169 razy

 #38  Wysłany: 2014-08-18, 15:49  


Dobra wiadomość:) Mała stabilizacja w chorobie jest na plus, z czego się bardzo cieszę i oby ten stan trwał jak najdłużej!
Buziaki dla Was :cmok:
 
dokryma 



Dołączyła: 20 Mar 2014
Posty: 206
Skąd: Toruń
Pomogła: 82 razy

 #39  Wysłany: 2014-08-19, 07:38  


tęcza napisał/a:
Dobra wiadomość:) Mała stabilizacja w chorobie jest na plus, z czego się bardzo cieszę i oby ten stan trwał jak najdłużej!
Buziaki dla Was :cmok:


I ja się pod tym podpisuję.
Macie chwilę, odrobinę oddechu, no i ten cenny CZAS :)
Cieszę się razem z Wami, oby to trwało jak najdłużej.
_________________
Mamcia NDRP V 2013 do V 2014
 
Renata66 


Dołączyła: 07 Mar 2013
Posty: 163
Skąd: Warszawa/Poznań
Pomogła: 40 razy

 #40  Wysłany: 2014-08-20, 11:22  


Kochani, tata był dziś na kontroli u swojego onkologa:). Zorganizowałam sztab do pomocy, ale tata - Zosia Samosia po schodach zszedł sam( 3 piętro) i na wózek w szpitalu posadzić się nie dał. Miał robione badania krwi i RTG klatki piersiowej. Wyniki krwi o dziwo ma dobre. Ale jest za słaby na chemie, co zresztą powiedział sam lekarzowi. Zadecydowali, że poczekają aż tata się wzmocni. Następna wizyta 19 września. Lekarz powiedział, że tyle można poczekać, bo guz na razie od poprzedniej wizyty w szpitalu, dwa tygodnie temu, nie urósł. Zresztą i tak nie było innego wyjścia. Gdyby tata w takim stanie jak jest dostał chemię, to by pewnie położyła go do łóżka. A tego tata nie chciał. Jakość życia jest dla niego ważna. A ta już niestety po radioterapii bardzo się obniżyła. Uważam, że decyzja, która dziś zapadła jest słuszna. I zgodna zresztą z taty wolą. Trzymajcie za nas kciuki:)
_________________
Tata NDRP - walczył dzielnie od lutego 2013 do 23 września 2014.
 
Ptaszenio 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2014
Posty: 1239
Skąd: Wrocław
Pomogła: 277 razy

 #41  Wysłany: 2014-08-20, 11:34  


Renata66 napisał/a:
Trzymajcie za nas kciuki:)


:okok"
 
ileene 



Dołączyła: 13 Maj 2014
Posty: 610

 #42  Wysłany: 2014-08-20, 11:56  


Renata66 napisał/a:
Uważam, że decyzja, która dziś zapadła jest słuszna.


jak najbardziej :)

Trzymajcie się, wszystkiego dobrego :)

Pozdrawiam
 
 
dokryma 



Dołączyła: 20 Mar 2014
Posty: 206
Skąd: Toruń
Pomogła: 82 razy

 #43  Wysłany: 2014-08-20, 12:06  


Trzymam mocno :uhm!: :okok"
_________________
Mamcia NDRP V 2013 do V 2014
 
Renata66 


Dołączyła: 07 Mar 2013
Posty: 163
Skąd: Warszawa/Poznań
Pomogła: 40 razy

 #44  Wysłany: 2014-08-22, 17:02  Co powiedzieć tacie, który nie chce już żyć....


Nie wiem co robić....

Jak rozmawiać, skoro chory nie chce rozmawiać? A jednocześnie bardzo cierpi. Przeczytałam wiele na ten temat. Znam opinię. I cóż z tego, kiedy nie potrafię sobie poradzić....

Myślę, że wyczerpane zostały wszelkie możliwości leczenia taty. Ostatnio nie dostał chemii, bo lekarz uznał, że jest zbyt słaby po radioterapii mózgu( nowe, liczne przerzuty), zresztą tata jej nie chciał. A my – rodzina w żaden sposób na to nie nalegaliśmy. Dzięki temu co zostało zrobione dotąd tata przeżył kilkanaście miesięcy(17) w dobrej formie, ciesząc nas swoim byciem z nami. Choć już w chwili diagnozy brzmiała ona : Rak płuc, nieoperacyjny z przerzutem do mózgu. A tata znał swój stan na każdym etapie leczenia paliatywnego. Nie chcę być źle zrozumiana – nie chowam taty za życia. Ale widzę co się dzieje i strasznie mi ciężko. Ale tak naprawdę nie chodzi mi o mnie. Chodzi mi o TATE. Myślę, że bardzo się martwi, że nie może sprostać oczekiwaniom i wyzdrowieć. Choć jednocześnie uważam, że żadnej presji z naszej strony nie ma. Jak każda rodzina chuchamy i dmuchamy na to wątle życie, które się w nim tli. Staramy się robić wszystko, aby nie cierpiał. Jednak on cierpi psychicznie. Ostatnio powiedział, że oczekujemy od niego, aby był zdrowy. A on jak, sądzę, nie ma już sił. Trwa, bo ma silny organizm, coraz więcej śpi, wycofuje się powoli z życia. Powiedział nam też, że nie chce już żyć. Chciałabym mu jakoś użyć, zapewnić, że może pójść spokojnie swoją drogą, jeśli nie ma już sił. Bardzo zależy mi, żeby wiedział, że nikt nie będzie miał do niego o to pretensji. Nie znajduję jednak odpowiednich słów. Myślę, że to mama powinna z nim porozmawiać. Ale nie bardzo wiem jak. Jeśli jednak ona nie będzie się czuła na siłach, zrobię to ja. Tylko nie wiem w jaki sposób dać tacie znak, że choć bardzo chcielibyśmy, aby był z nami, to jeśli on nie chce, bo ma już dość, pozwalamy mu odejść. Czy to można powiedzieć tak wprost? Czy to nie będzie jak odbieranie człowiekowi nadziei? Nadziei, której już nie ma? Znam mojego tatę, wiem, że bardzo się tym gryzie. Chciałabym mu pomóc. Jestem gotowa na taką rozmowę. Może ktoś mógłby się podzielić ze mną swoimi doświadczeniami.
_________________
Tata NDRP - walczył dzielnie od lutego 2013 do 23 września 2014.
 
Ptaszenio 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2014
Posty: 1239
Skąd: Wrocław
Pomogła: 277 razy

 #45  Wysłany: 2014-08-22, 17:35  


Renatko,
jasne, że można powiedzieć wprost - jeśli chcesz coś jeszcze zrobić, działaj, ale dla siebie, my oczekujemy tylko tego, żebyś miał jak najlepsze dni.

Tata jest pragmatykiem, trzeba z nim rozmawiać konkretnie.
Dobrze czujesz, że tata cierpi emocjonalnie - czytałaś zresztą, jakim bólem jest "ściana" między chorym a bliskimi, brak konkretnej rozmowy opartej na prawdzie. Odchodzenie w pewnym momencie jest dla chorego najważniejszym tematem, jesli nie może o tym rozmawiać z najbliższymi, czuje się bardzo samotny... najczęściej, bo zdarza się i tak, że pacjenci wolą porozmawiać z psychologiem, księdzem, lekarzem (ale o ile wiem, nie dotyczy to taty). W każdym razie rozmowa działa często terapeutycznie.

Myślę, że dobrze byłoby dać tacie sygnał, żeby się nie martwił, jak poradzicie sobie, gdy odejdzie. Wbrew pozorom to przynosi wielu chorym ulgę.
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group