czytam te wyniki po kilka razy i ... chyba tempa jestem
zrobiłam skan, może ktoś w wolnej chwili zerknie?
Nie wiem, czy w takiej wolnej,
właśnie jestem w trakcie malowania i odświeżania mieszkania - po godzinach
(spędzonych w pracy - m.in. na czytaniu forum - ),
ale zerknąłem - i ni w ząb na temat zróżnicowania nowotworu informacji znaleźć nie potrafię.
Ergo: zgłaszam swój akces do Klubu Bystrych Inaczej
Ponadto: wszystkie przebadane węzły chłonne mają wynik sine metastasibus = bez przerzutów nowotworu.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Też przeczytałam, ale mnie zatkało. Ja swoją wiedzę czerpię z portali USA a tam takich przypadków żeby prowadzić pełne leczenie (operacja +chemioterapia) guzów prawdopodobnie przewodowych bez określonego stopnia złośliwości (i ja się nie doszukałam jasnej informacji jak dokładnie był położony ten 2 cm guz i czy margines był wystarczający) nie opisują, więc nie umiem Ci odpowiedzieć na pytanie czy można wstrzelić optymalną chemię. Mam brzydkie podejrzenia że w tym szpitalu w przypadku raka piersi stosują tylko jeden schemat jak leci.
Co gorsza wydaje mi się, że próbka była w formalinie i nie jestem pewna czy i jak została zakonserwowana. Tak czy inaczej, teraz onkolog na pewno nie będzie widział potrzeby uzupełniania wyników. Musisz się dowiedzieć w tym szpitalu, czy została próbka guza i w jakiej postaci. Zlecić badanie możesz sama (to nie są oszałamiające sumy), tylko raczej nie warto. Masz doskonały pretekst do żądania pełnego badania histopatologicznego guza z przerzutu, co jest zalecane, ale onkolodzy tego nie robią bo "zakładają" że właściwości są te same. A tu nie ma właściwości pierwotnego.
Czy zmienić onkologa? Nie wiem, na pewno jeżeli wyjdzie coś w płucach to przenieść się do Gliwic (a w ogóle to przy przerzutach to już jednak CO). Wszyscy żeśmy się czegoś dowiedzieli.
Pozdrowienia i trzymaj się.
Bardzo dziękuję. Wtedy amazonki powiedziały mi aby dopilnować receptorów i HR2 i na tym się skoncentrowałam. W pierwszym wyniku badania histopatologicznego tego nie było i odbierałam to drugie osobiście w laboratorium.
Chodzę wściekła. Zastanawiam się kto popełnił błąd - szpital i chirurg czy laboratorium, które przeprowadzało badanie. O onkologu nie wspomnę. Na własną głupotę też się wkurzam.
może taki wątek jest, jeszcze poszukam na forum, ale jeżeli nie, to może przyda się informacja czego dopilnować w badaniu HP ?
Mama jest ciągle w szpitalu, nie ma wyników TK. To czekanie jest najgorsze
Teraz (po chemioterapii) to już ma mniejsze znaczenie, ale gdybyś robiła to na własny koszt to koniecznie w CO. Pytałam patologa i okazuje się że w Polsce nie ma jakiegoś jednolitego wzoru co powinno się znaleźć w wyniku badania i co powinno być sprawdzone. Każdy ocenia jak uważa i pisze to co mu się wydaje ważne. Jakbyś poczytała wątki to zobaczyłabyś że wyniki są bardzo różne i w guzach piersi podawane są zupełnie różne informacje. Lekarze zlecają jeszcze dodatkowe badania jeżeli potrzebują. Na Twoim miejscu teraz to tylko bym sprawdziła czy ta próbka jest przechowywana i jak długo będzie.
A wiesz że ja też mam niepełny wynik G, mój guz był mieszaniną ognisk raka inwazyjnego i nieinwazyjnego i oznaczono G tylko dla raka nieinwazyjnego, jak mi wytłumaczył patolog przy tak małych ogniskach raka inwazyjnego wynik byłby niejednoznaczny, więc "przyjmuje się" że całość jest taka sama. Ale na amerykańskim forum spotkałam kilka osób które w takiej sytuacji miały to oznaczone i to nie było takie samo. Cóż wynik jest również pochodną możliwości technicznych pracowni. (Dlatego jak masz wydawać pieniądze to w lepszej pracowni). A tak w ogóle to mam nadzieję że Twoja mama nie ma żadnego przerzutu i to wszystko to tylko teoretyzowanie nt różnych okoliczności sprawy.
mama jest w domu, pijemy czerwone wino z aronii, świętujemy
Co prawda wypis będzie dopiero w piątek, ale .... wiemy, że nie jest to przerzut. Prawdopodobnie jest to ślad po stanie zapalnym. Kilkanaście miesięcy przez diagnozą raka piersi mamie zupełnie spadła odporność. Prawie co miesiąc chorowała. Kiedy przed chemią zaczeła brac profilkatycznie 1 kapsułkę Beta Glukanu, jej odporność wyraźnie wzrosła.Teraz jest OK.
Kaszel, który nas niepokoił prawdopodobnie spowodowany jest uciskiem tarczycy (miala guzki, ale teraz się chyba powiększyły, przed nami wizyta u endokrynologa) i/lub refluksem, na który mama choruje od dawna.
Ostatnie tygodnie kosztowały mnie sporo zdrowia, jakoś nie umiałam nabrać dystansu ... i spokojnie czekać na wyniki
Bardzo dziękuję za wsparcie, pozwolicie, że zostanę z Wami. Walka się jeszcze nie skończyła.
Czego się nauczyłam?
Jeżeli robić zdjęcie RTG to nie tylko en face ale także boczne. Gdyby po chemii były zrobione te 2 zdjęcia, teraz nie miałabym koszmarnych myśli, że może to być przerzut.
Warto upomnieć się u onkologa o TK po a może przed chemią.
MUSIMY wiedzieć jak najwięcej, aby walczyć. Mój brak wiedzy o wynikach badania histopatologicznego mógł nas drogo kosztować.
Wiem, że nie można z badaniami (RTG, TK, ...) przesadzać, ale będę bardzo pilnowała badań kontrolnych mamy. Chorzy i ich rodziny mają zbyt dużo do stracenia.
Witam olaczek
barrrrrdzo się cieszę , że z Mamcią dobrze , wiesz przeczytałam te wyniki i nie wierzyłam , lekarz no cóż nic dodać nic ująć ale ważne że Mamcia ma się dobrze
pozdrawiam cieplutko
mama od wyjścia ze szpitala jest w dobrej kondycji psychicznej - planujem teraz endokrynologa, gastrologa, ginekologa i jeszcze ortopedę. W lipcu mamy termin u onkologa.
Bardzo przeżyła potwierdzenie przerzutów u pani Beaty, z którą leżała na sali. Dzwoni do niej, stara się zachęcić do walki.
Pogoda trochę źle wpływa na rękę, dzisiaj bardzo ją bolała i miała problemy z podnoszeniem - a to już niedługo będą dwa lata po operacji. Najważniejsze, że jest dobrze i tej walce raczek nie ma przewagi.
Moi drodzy,
mam pytanie do osób, które są w trakcie kuracji hormonalnej. Mama od lutego 2010 roku bierze arimidex (docelowo, 5 lat terapii czyli standard).
Przeczytałam, że możliwe skutki uboczne to: Uderzenia gorąca, osłabienie, bóle i sztywność stawów, suchość pochwy, przerzedzenie włosów, nudności, biegunka, bóle głowy, krwawienia z pochwy, szczególnie w pierwszych tygodniach leczenia (głównie u pacjentek z zaawansowanym rakiem sutka, u których zmieniono dotychczasową terapię hormonalną), brak łaknienia, zwiększone stężenie cholesterolu we krwi, wymioty, senność, zmiany w parametrach biochemicznych. Występowanie po zastosowaniu leku takich działań niepożądanych jak np. senność, uczucie zmęczenia, stwarza niebezpieczeństwo związane z prowadzeniem pojazdów oraz obsługą maszyn.
W jej przypadku pojawiły się: osłabienie,senność, bóle i sztywność stawów, przerzedzenie włosów, bóle głowy, brak łaknienia. Teraz pojawia sie uderzenie gorąca. Zaburzenia snu (to będziemy wyjaśniać 12.07 u endokrynologa)
Mam pytanie, czy jest możliwość złagodzenia skutków terapii hormonalnej? Przed nami jeszcze ponad 3,5 roku, czy można mamie pomóc, czy po prostu musimy to przejść.
olaczek,
Bardzo mi przykro że tak Mamcia cierpi ,ale niestety ja też miałam takie objawy ,chociaż dostawałam Tamoxifen przez 5 lat. Nastepnie miałam go przedłużonego do 7,5 roku i niestety ale nie mogłam nic stosować na te wybuchy gorąca na suchość w ustach pomagały landrynik , niestety pokazała się u mnie cukrzyca polekowa więc musiałam i z landrynek zrezygnować .Obecnie biorę z racji przerzutów Arimidex i wszystko wróciło z podwojoną siłą ,razem z bezsennością Jakoś to znoszę bo wiem że ma mi to pomóc, jedynie jak już długo nie jestem wyspama to biorę psychotropa jekie mi zapisał lekarz i śpię prawie całą dobę ,ale bardzo rzedko ich używam ,szybko się idzie od nich uzależnić,tabletki na sen i uspokajające są bardzo uzależniejące. Biorę je naprawdę w oststeczności.Pomaga też picie herbatki z Melisy ,trzeba ją pić regulernie rano i wieczorem efekty będą dopiero tak okoła za dwa tygodnie.Pomaga na bezsennośc i uspokaja sama próbowałam i nadal stosuję
Pozdrwaiam i trzymam kciuki za Mamę i Ciebię w walce z paskudą
Dzięki Nika,
generalnie nie narzekamy, kontynuacja leczenia po chemioterapii jest bardzo ważna.
O samym leku czytałam dobre opinie, podobno onkolodzy zbyt często go nie wypisują.
Mama zupełnie się nie skarży, stara się żyć tak jak przed operacją ... tylko kiedy ją obserwuję widzę uboczne skutki leczenia. Są dni, kiedy wygląda bardzo mizernie, potem jest lepiej ..
Zapytałam, bo może można w jakiś sposób ją wzmocnić a ja o tym nie wiem ...
25 sierpnia będzie 3 rocznica operacji. Systematycznie co 3-4 miesiące wizyta u onkologa - bardzo stresująca, bo nasza "Królowa Śniegu" nie przepada za pacjentami. A ciągle nie zdecydowałyśmy się zmienić lekarza. W tym miesiącu kolejna "audiencja". Moja "młodsza staruszka" jest dzielna. Chemia i aremidex jednak osłabiły organizm i inne dolegliwości się nasiliły .... ale najważniejsze, że od ubiegłorocznej "akcji" z podejrzeniem przerzutu zdecydowanie bardziej chce się leczyć
W ubiegłym tygodniu byłyśmy w IO w Gliwicach u dr Król (wspaniała kobieta ) i jodoterapia po raz drugi przesunięta. Tchawica ma jeszcze w miarę dobre światło, więc czekamy kolejne 6 miesięcy. Za dwa tygodnie mamy wizytytę u polecanego profesora, który może podejmie się operacji przepukliny żołądka.
... a ja ... cieszę każdym dniem z mają mamą, tylko za bardzo rzuciłam się w wir pracy ... czasami kiedy wracam po 20.00 mam wyrzuty sumienia, że tyle czasu jest sama. Najgorsze, że jestem tak padnięta, że czasami nie chce mi się rozmawiać.
Ale musimy nadrobić zaległości finasowe z ostatnich 2 lat wtedy miałam komfort poświęcenie jej tyle czasu ile się dało
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum